Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Bo upadek ze szczytu boli najbardziej

Wojciech Koerber
Wykreować gwiazdę, by za moment unurzać ją w błocku. Bo upadek ze szczytu, z wysoka, boli najbardziej. Ten medialny mechanizm zauważam od lat i podpisuję się pod nim obiema rękami, gdy chodzi, dla przykładu, o Lance'a Armstronga oraz jemu podobnych oszustów. Bo to walka w słusznej sprawie.

Gdy jednak przerzucam w polskich mediach tytuły wybijane wielgachną czcionką, a zaczynające się od frazy "Pijany Fajdek", jest mi wstyd za bycie częścią tej branży. Otóż chińskie porzekadło głosi, że w życiu musi być czas i na łowienie ryb, i na suszenie sieci. To znaczy - i na pracę, i na zbieranie owoców. Na obowiązki, ale i na odpoczynek. Nasz młociarz swoją robotę wykonał wzorowo, dzięki wielu wyrzeczeniom, miał więc prawo w Chinach poświętować, odreagować, wreszcie napić się jak człowiek. Jak większość z nas czyni po pracy czy zawodowym sukcesie, dziennikarzy nie wyłączając. Hejterstwo i obłuda, sami święci. A medal? Jego medal. Jeśli zechce, może zapłacić taksówkarzowi nawet złotem.

Całym sercem popieram akcję wykopywania ze stadionów chamstwa, chuligaństwa, rasizmu i wszystkich innych odmian izmów z debilizmem na czele. Coraz bardziej skłaniam się jednak ku tezie, że tak jak świętych udają dziennikarze - stojąc na straży trzeźwości - tak i działacze UEFA grają bardziej papieskich od papieża. Tzn. pod płaszczykiem walki z wynaturzeniami wyłudzają od klubów ogromne pieniądze. Gdyby zsumować kary nałożone ostatnio tylko na Legię, Lecha i Śląsk, wyjdzie kwota bliska miliona złotych. A to trzy kluby zaledwie, w eliminacjach Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy grają ich setki.

Skoro przy futbolu jesteśmy. Każdy niemal piłkarz sprowadzany do polskiej ligi mógłby kosztować jakieś 300 zł. Ale po co? Po co, skoro może kosztować 300 tys. zł. Dzięki temu zarobią też menedżerowie, pośrednicy, niekiedy podzielą się z prezesem lub trenerem. Ostatnio zajrzałem na ślub Michała Karpińskiego, kiedyś dziennikarza GWr, dziś menedżera właśnie. Dawno temu, gdy się przebranżowił i nas odwiedził, podjechał nowiutką alfą romeo. Dojrzał moje ironiczne spojrzenie i zaczął się tłumaczyć: "Wiesz, Wojtek, musiałem, piłkarze na to patrzą". A transferu życia i tak dokonał w kościele, natomiast prowizją podzielił się z księdzem.

Za to w minioną sobotę stan cywilny zmienił Paweł Parus, szef wrocławskiego Klubu Kibiców Niepełnosprawnych. Na mecz życia z Joasią, i ich kibicami, umówił się, rzecz jasna, na Stadionie Miejskim. A klimaty musiały być kibicowskie. Niektórzy odpalili pirotechnikę, niektórzy natomiast zaczęli nawet skandować "PZPN, PZPN...". Ale spokojnie, ta przyśpiewka urwała się w odpowiednim momencie, pełna kultura. Kar nie będzie, za to Pariemu należy się nagroda. Za to chociażby, że życie wielu ludzi uczynił bardziej kolorowym.

Żeby jednak nie było zbyt kolorowo. Jakiś czas temu wspominałem, że oto Anna Lewandowska, ambasadorka The World Games, przyjeżdża do Wrocławia i prowadzi zajęcia za pieniądze, niemałe zresztą. Pani Ania, która pieniądze dostaje przecież od miasta z tytułu pełnionej funkcji. Ostatnio czytam, że znów się pojawi w mieście, by wziąć udział w zajęciach pod patronatem organizatora igrzysk, znów za pieniądze. W związku z tym mam trzy pytania. Po pierwsze, czy słowo ambasador zmieniło znaczenie? Po drugie - ile mają te igrzyska wspólnego z promocją zdrowego stylu życia, o której wciąż słyszymy? I po trzecie, czy to Anna Lewandowska jest ambasadorką imprezy, czy może odwrotnie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Po bandzie: Bo upadek ze szczytu boli najbardziej - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska