Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolnoślązak od urodzenia

Arkadiusz Franas, zastępca redaktora naczelnego "Polski-Gazety Wrocławskiej"
Arkadiusz Franas, zastępca redaktora naczelnego "Polski-Gazety Wrocławskiej"
Arkadiusz Franas, zastępca redaktora naczelnego "Polski-Gazety Wrocławskiej" Fot. Paweł Relikowski
Widać, że samorządy na poziomie gminy przez 20 lat się sprawdziły. Czas najwyższy dać większe szanse województwom.

Urodziłem się w województwie wrocławskim, potem przez kilka lat żyłem w województwie jeleniogórskim, by po przeprowadzce osiąść we wrocławskim, ale już w wersji mini, niewiele mającym wspólnego z tym pierwszym. Od dziesięciu lat jestem dumnym mieszkańcem dolnośląskiego. Tak pokrótce wygląda moje CV, biorąc pod uwagę tylko kryterium podziału administracyjnego kraju. Czy przez cały czas byłem Dolnoślązakiem? Oto jest pytanie.

Otóż wydaje mi się, że jako kilkuletni mieszkaniec tamtego starego wrocławskiego - chyba tak. Wszyscy w naszym regionie czuliśmy, że los nasz jednaki. Po pierwsze dlatego, że tak byliśmy postrzegani z zewnątrz.
- To już jest koniec świata - powiedziała ciocia mojej mamy, gdy w latach 70. przyjechała do nas w odwiedziny. No właśnie, wszyscy żyliśmy jak na jakimś końcu świata. Po drugie, wszyscy - poprzez rodziców - byliśmy z innych światów. Po 30 latach już powoli czuli, że oswajają tę ziemię, na którą nie wszyscy przyjechali z własnej woli. To zdobywanie obcej ziemi stymulowało budowanie wspólnoty. Łączyła nas też stolica regionu - Wrocław. To tam załatwiało się najważniejsze sprawy, tu byli najlepsi lekarze, tu działały uczelnie. Tu były najlepsze rurki z kremem.

I nagle w 1975 roku zabrali nam Wrocław. Stolicą mojego województwa została Jelenia Góra, w której nigdy wcześniej nie byłem. Z perspektywy kilkulatka najbardziej brakowało oczywiście tych rurek z kremem, ale gdy słuchałem dyskusji dorosłych, wiedziałem, że nikt z tej zmiany się nie cieszył. Wszystkim wierzącym pozostała jeszcze wspólnota katolicka. Bo nadal jeleniogórskie, legnickie, wałbrzyskie i wrocławskie to była archidiecezja wrocławska. Niestety, wtedy już bez swego arcypasterza, bo kardynał Bolesław Kominek umarł rok przed reformą administracyjną, a na jego następcę czekaliśmy dwa lata.
Na szczęście dylematy jeleniogórskie szybko się dla mnie skończyły, bo jeszcze w latach 70. wylądowałem tu, gdzie robili najlepsze rurki z kremem. Miałem wrażenie, że moi dawni koledzy z podwórka mieszkają jakby w innym kraju. Pewnie dlatego, że nikt mi nie tłumaczył, jak wiele łączy jeleniogórskie, legnickie, wałbrzyskie i wrocławskie. W szkołach padały frazesy o prastarym piastowskim Wrocławiu. Trudno było dyskutować z panią od historii, ale ja i moi koledzy jakoś nie mogliśmy dostrzec piastowskich śladów.

W naszych domach natrafialiśmy natomiast na tabliczki z napisami "Goerlitz Werk" czy "Breslau Stadt". Samego słowa Breslau wręcz się baliśmy - do dziś nie wiem, czy jego wymawianie nie było karalne. Zwrot Dolny Śląsk pojawiał się rzadko. Może dlatego, że w czasach peerelowskiej biurokracji taki organizm nie istniał. Przekonanie o tym, że to jedna ziemia, pojawiło się podczas studiów. Moi koledzy postanowili zostać historykami sztuki i to oni zaczęli mi pokazywać, jak wspaniałą historię ma ta ziemia. Zacząłem odkrywać dolnośląską architekturę, sztukę, zamki. Nagle się okazało, że miasto, w którym zaczęło się me życie, jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej nazywało się Seidenberg. Coraz częściej mówiliśmy "dolnośląski" i przestaliśmy się bać słów Breslau czy Niederschlesien.

Przyszedł rok 1990 i bardzo wielu rzeczy przestaliśmy się bać. Rodzice wielu moich kolegów mogli wreszcie w dowodzie zapisać miejsce urodzenia: Lwów, Wilno, a nie tereny ZSRR. Oczywiste było, że miasta i ludzie nie mogą żyć bez wspomnień. Przecież Lubań, Bielawa czy Dzierżoniów nie powstały w 1945 roku. Coraz częściej, z różnych mównic padało: to nasza ziemia. A ludzie rzucili się odnawiać swoje domy, podwórka. Już nikt nie pomyślał - jestem tu przejazdem. Wreszcie byliśmy pewni - jesteśmy u siebie. Romantyczny duch kresowiaka, krakusa czy warszawiaka doskonale wpasował się w ogromne dziedzictwo kultury germańskiej. Tak samo, jak lwowski pomnik Aleksandra Fredry w scenerię wrocławskiego Rynku, na którym jeszcze w latach 40. XX wieku dumnie prężył się król Fryderyk Wilhelm III.
I to, co stało się w naszych duszach, zadekretowano na papierze. W 1998 roku postanowiono oddać nam władzę na naszym terenie. Powołano do życia samorząd województwa. Znowu tego dużego - już dolnośląskiego. W pierwszym zdaniu ustawy czytamy: Mieszkańcy województwa tworzą z mocy prawa regionalną wspólnotę samorządową.

I tak zaczęła się oficjalna historia naszej małej ojczyzny. Mamy herb Dolnego Śląska i flagę. I coraz mocniejsze poczucie wspólnoty. Jeszcze nie za bardzo potrafimy nią rządzić. Ale to przecież początki. Wszak minęło zaledwie 10 lat. Trudno nam idzie, bo przypomnę, że żaden marszałek nie przetrwał całej kadencji - zarówno Jan Waszkiewicz, jak i Henryk Gołębiewski czy Andrzej Łoś. A ich następcy: Emilian Stańczyszyn czy Paweł Wróblewski nie zostali wybrani na następne kadencje. Dlaczego ten sejmik nam się ciągle rwie? Może właśnie dlatego, że jeszcze nie jesteśmy doskonali jako wspólnota.

Próbujemy scalić te organizmy jeleniogórsko-legnicko-wałbrzysko-wrocławskie w całość. A poza tym samorząd województwa, jako twór prawno-organizacyjny, to jeszcze projekt niezbyt dopracowany. Niby władze centralne przekazały nam władzę, ale nie ma co ukrywać - za mało. Cały czas jesteśmy pod jej kontrolą. Bo jeszcze wiele naszych spraw jest w gestii wojewody czy ministrów. Najlepiej zakres możliwości marszałka i jego współpracowników obrazuje budżet województwa dolnośląskiego. Jest on trzykrotnie mniejszy niż choćby budżet Wrocławia.

Nie namawiam do buntów i protestów, ale chcemy więcej! Władzy, a co za tym idzie i pieniędzy. Widać, że samorządy na poziomie gminy przez 20 lat się sprawdziły. Czas najwyższy dać większe szanse województwom. Mamy wreszcie nasz Dolny Śląsk i to wspaniała rzecz. Ale teraz chcemy, by był jeszcze bardziej najlepszy i jeszcze bardziej najpiękniejszy (polonistów przepraszam za nowy sposób stopniowania przymiotników).

10 lat województwa dolnośląskiego - czytaj na stronach 8-11 w poniedziałkowej "Polsce-Gazecie Wrocławskiej"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska