Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy mogli wygrać wojnę? Fakty i mity Września 1939

Marcin Torz
Ilustracja Maciej Dudzik
Polacy mogli w 1939 roku mieć armię wyposażoną w najnowocześniejszą broń, do tego własnej produkcji. Sporo dobrego sprzętu kupiliśmy też za granicą. Ale armia nie została na czas uzbrojona. Byliśmy pod tym względem na o wiele niższym poziomie niż hitlerowskie Niemcy

Kampania wrześniowa. Nasze wojska - niestety - zostały pokonane przez armie III Rzeszy. Historycy nie mają wątpliwości, że Wojsko Polskie miało o wiele gorszy sprzęt, niż Wehrmacht. Jednak gdyby wojna wybuchła dwa-trzy lata później, sytuacja mogła być inna. Polska armia była unowocześniana, wprowadzano nowe typy uzbrojenia. Niektóre w szczątkowych ilościach trafiły do naszych oddziałów. Produkcji innych nigdy nawet nie rozpoczęto. Wojna obronna z Niemcami (i od 17 września ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich) i tak byłaby skazana na porażkę, ale... Może trwałaby o wiele dłużej? Może do walki włączyliby się alianci?

- RP przeznaczała ogromne kwoty na rozwój przemysłu zbrojeniowego oraz zakup nowych broni - oczywiście wyrażone w procentach PKB, a nie liczbach bezwzględnych - mówi Jan Koziarski z portalu www.1939.pl w całości poświęconego Kampanii Wrześniowej. - Polska międzywojenna przecież była biednym krajem targanym niepokojami polityki wewnętrznej, nadal rozdatra na skutek długiego okresu zaborów oraz uwikłana w niestabilne sojusze międzynarodowe. Mimo tego polski przemysł zbrojeniowy rozwijał się stosunkowo szybko, a rodzima myśl techniczna nie odbiegała od światowego poziomu. Już na początku lat 30. Polska była krajem o jednej z największych armii pancernych (dzięki kilkuset tankietkom TKS i TK3) oraz posiadała najlepszy w swoim czasie myśliwiec PZL P.11. Niestety, zakupy oraz rozwój nowych typów uzbrojenia nie przebiegał równomiernie - opisuje sytuację.

Plan modernizacji uzbrojenia zakładał osiągnięcie zadowalającego poziomu nasycenia w nowoczesne technologie na początku lat 40. - Jak teraz wiemy o rok, może dwa lata za późno. W jego ramach udało się wprowadzić do uzbrojenia tylko nieliczne typy uzbrojenia własnej produkcji - mówi Jan Koziarski.

O tym, jak wyglądało polskie uzbrojenie (i jak wyglądać mogło), piszemy w ramce obok. W ostatniej chwili przed wybuchem wojny dokonano jeszcze kilku zakupów, które były spóźnione - nie udało się wykorzystać tego sprzętu.

Na przykład 14 świetnych, brytyjskich myśliwców (znanych z Bitwy o Anglię) Hurricane. - W końcu trafiły do brytyjskich oddziałów na Bliskim Wschodzie - opowiada profesor Jerzy Maroń, historyk wojskowości z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Angielscy piloci, którzy mieli nimi latać, byli w szoku. Bo wszelkie instrukcje, napisy i tak dalej, były w języku polskim.
Do tego (dla porównania) do Polski miał dotrzeć jeden myśliwiec Spitfire. Również się nie udało.

Jan Koziarski wylicza kolejne rodzaje uzbrojenie, które kupiliśmy. To czołgi Renault R-35 (49 szt.) i Hotchkiss H-35 (3 szt). - Czołgi dotarły do Polski przez Rumunię, ale z powodu zachowawczych decyzji dowództwa nie wzięły udziału w walkach - wyjaśnia Koziarski.

Od Brytyjczyków kupiliśmy także 100 bombowców Fairey Battle. Jednak były to modele przestarzałe. Zresztą i tak do kraju nie dotarły. Kozierski dodaje, że wprowadzono także do uzbrojenia liczne samochody osobowe i ciężarowe (w większości na licencji włoskiego Fiata), ciągniki artyleryjskie, sprzęt łącznościowy - wszystko jednak zbyt późno i w zbyt małych ilościach.

Czy gdyby Armia Polska była od początku w pełni wyposażona w sprzęt, który kupiła, bądź powoli wprowadzała do wyposażenia, to mielibyśmy szansę z Niemcami? Profesor Maroń nie ma złudzeń - przewaga III Rzeszy była zbyt duża. Swoje dokłada też Koziarski.

- Niestety, Polska przegrała na skutek przestarzałej doktryny wojennej, która nie potrafiła wykorzystywać nowoczesnych broni. Ten sprzęt, który został wdrożony, był w zbyt małych ilościach. Zakłady produkcyjne budowane w szczerym polu napotykały nie tylko na problemy finansowe ale również braku kadr - opowiada Jan Koziarski.

Jego zdaniem, nawet jeśli mielibyśmy więcej nowoczesnej broni, nie wygralibyśmy wojny na dwa fronty (lub cztery - po stronie Niemców walczyli Słowacy, a po zakończeniu kampanii wrześniowej w rozbiorze Polski wzięli udział także Litwini). - Zawodziło dowodzenie na najwyższym szczeblu, stare doktryny wojenne, niedostatki w łączności, brak zaplecza technicznego dla nowoczesnych broni - wylicza.

Chlubnym wyjątkiem była 10 Zmotoryzowana Brygada Kawalerii płk. Maczka - choć była uzbrojona w dwa stare czołgi Vickers, skutecznie zwalczała oddziały niemieckie i nie pozwoliła się rozbić, aż do przekroczenia węgierskiej granicy - być może przedwcześnie.

Mimo tych wszystkich niedogodności, przed napaścią broniliśmy się ponad miesiąc.

Karabin do zwalczania czołgów, nowoczesne bombowce i myśliwce. To mogła mieć nasza armia

Oto uzbrojenie, które mogło być lepiej użyte w czasie wojny, bądź nie znalazło się na wyposażeniu naszej armii:

  • Samolot bombowy PZL.37 Łoś (jeden z najnowocześniejszych samolotów bombowych w roku 1938, ale w 1939 gotowych do walki było tylko 36 sztuk). - Te bombowce były na owe czasy dość dobre. Świadczy o tym choćby fakt, że w 1941 roku używali ich Rumuni do wal z Armią Czerwoną - mówi JerzyMaroń, profesor historii z Uniwersytetu Wrocławskiego.
  • czołg średni 7TP (jeden z najlepszych czołgów w 1939 roku na świecie, dostępny tylko w liczbie 132 sztuk). - Ich produkcję przed wojną, nagle wstrzymano. Do dziś nie wiadomo dokładnie, dlaczego - mówi prof. Maroń
  • Karabin samopowtarzalny Maroszka wz. 38M (wyprodukowano tylko kilkaset sztuk, był bardzo nowoczeny i łatwy w produkcji),
  • Karabin przeciwpancerny Kb. Ur. wz. 35 (w liczbie około 3500 sztuk). Niestety, został zbyt późno wydany żołnierzom, którzy nie mieli czasu na przeszkolenie. Pociski z tego karabinu przebijały pancerze niemieckich czołgów: uszkadzały je i raniły załogę. Dobrze użyty karabin (zwany też rusznicą) był bardzo groźną bronią.
  • Pistolet maszynowy Mors wz. 38 (nowoczesny pistolet maszynowy dla wojsk pancernych i specjalnych, wyprodukowano tylko kilkadziesiąt sztuk),
  • Armata przeciwlotnicza wz. 36 i 37 75 mm Star (pułap 9500 m, trakcja mechaniczna - nie ustępowała innym konstrukcjom w tym czasie, wyprodukowano tylko 52 sztuki - 11 proc. całego zamówienia),
  • Działko nkm 20 mm FK-A wz. 38 (A) (nieliczne wyprodukowane sztuki zamontowane w 24 tankietkach zadały znaczne straty niemieckim czołgom).
  • Myśliwiec Jastrząb. Nigdy nie rozpoczęto seryjnej produkcji. A szkoda - był to samolot dolnopłatowy, miał świetne parametry, szybkością dorównywał najlepszym myśliwcom tamtego czasu. Piloci obawiali się, że przez zamontowane nisko skrzydła będą mieli kłopoty z lądowaniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska