Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów 3:1

Piotr Janas
Piotr Krzyżanowski
To był najlepszy mecz w wykonaniu Zagłębia od powrotu do Ekstraklasy. "Miedziowi" po bardzo efektownej grze rozbili na własnym stadionie dobrze radzący sobie w tym sezonie Ruch Chorzów, wygrywając 3:1 (0:0).

Piotr Stokowiec po raz kolejny zaskoczył. Odważnie stawiający na wychowanków trener nie bał się w bieżącym sezonie wystawiać od pierwszych minut takich piłkarzy jak Jarosław Jach, Sebastian Bonecki czy Adrian Rakowski. Tym razem obok Rakowskiego desygnował do gry młodego pomocnika Jarosława Kubickiego. Warto też zauważyć powrót do wyjściowego składu filaru obrony - Macieja Dąbrowskiego.

Od początku mecz toczył się pod dyktando gospodarzy. "Miedziowi" bardzo chcieli szybko zdobyć bramkę, która pomogłaby im ustawić ten mecz. Olbrzymią pracę z przodu wykonywał Michal Papadopulos. Czeski napastnik przepychał się ze stoperami Ruchu i robił miejsce swoim partnerom. Bardzo aktywni byli zwłaszcza skrzydłowi Zagłębia - Krzysztof Janus i Łukasz Janoszka, który gdy tylko miał odrobinę miejsca, to od razu próbował zaskoczyć Matusa Putnockiego uderzeniami z dystansu. Słowak był jednak bezbłędny.

Goście odpowiadali głównie dośrodkowaniami ze stałych fragmentów, bitymi głównie przez byłego gracza KGHM-u Macieja Iwańskiego, ale żadne z nich nie mogło przebić się przez szczelną obronę lubinian.

Najlepszą sytuację w tej części gry miał Papadopulos. Po koronkowej akcji "Miedziowych" piłkę dośrodkowywał Janus, a stojący na piątym metrze Czech oddał strzał głową. Kapitalnie ustawiony w tej sytuacji bramkarz Ruchu zdołał obronić ten strzał, ale nawet gdyby piłka wpadła do siatki, to prowadzący te zawody Szymon Marciniak i tak nie wskazałby na środek boiska, ponieważ popularny Papa wyskakując do główki mocno opierał się o stopera "Niebieskich" i arbiter słusznie odgwizdał przewinienie. Do przerwy goli zatem nie oglądaliśmy. - Gramy tak jak chcemy, czyli wysoko. Stwarzamy sobie sytuacje, tylko brakuje tej bramki. Mam nadzieję, że w drugiej połowie coś w końcu wpadnie - powiedział w przerwie Janus.

Po zmianie stron obraz gry nie uległ diametralnej zmianie, ale chorzowianie nieco odważniej zaczęli atakować. To sprawiło, że piłkarze Zagłębia mieli nieco więcej miejsca na połowie przeciwnika i szybko to wykorzystali. W 56. min Aleksandar Todorovski posłał prostopadłe podanie do Janusa, ten dośrodkował spod linii końcowej na głowę wbiegającego w pole karne Rakowskiego, który nie miał problemów ze skierowaniem jej do siatki. Zagłębie - Ruch 1:0.

Lubinianie nie zamierzali osiadać na laurach. Dążyli do zdobywania kolejnych goli, a "Niebiescy" w dalszym ciągu jedyne czym byli w stanie zagrozić bramce strzeżonej przez Forenca, to stałe fragmenty. Drugi cios podopieczni Stokowca zadali w 69 min. Dorde Cotra zagrał na lewym skrzydle do Janusa, a były pomocnik Wisły Płock złamał do środka i z narożnika pola karnego oddał potężny strzał pod porzeczkę. Puntocky próbował interweniować, ale piłka nabrała tak dziwnej trajektorii, że tylko smyknęła mu się po rękawicy i zatrzepotała w sieci. Ciężko winić bramkarza Ruchu za utratę tego gola.

Co innego w 82. min... Wtedy golkiper przyjezdnych popisał się wręcz "wielbłądem". Jeden z obrońców Ruchu wycofał do niego piłkę, a ten zamiast natychmiast wyekspediować ją jak najdalej od własnej bramki, wdał się w drybling z Papadopulosem. Snajper zza naszej południowej granicy zdołał wyłuskać futbolówkę i dość nieporadnie, na raty skierował ją do siatki, czym ostatecznie przesądził losy tej rywalizacji.

Zwycięstwo Zagłębia ani przez chwilę nie było zagrożone. Gospodarze całkowicie zdominowali ten mecz, nie pozwalając na zbyt wiele Ruchowi. Drużyna z Górnego Śląska w ostatnich minutach zdołała co prawda strzelić gola honorowego, ale miała przy tym furę szczęścia. Po "bilardzie" przed bramką Forenca piłka trafiła w końcu pod nogi Łukasza Surmy, który oddał strzał sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się jeszcze od jednego z obrońców, przez co zmylony kapitan Zagłębia zdołał ją tylko sparować na słupek. Na jego nieszczęście, piłka mimo to wturlała się do jego bramki. Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów 3:1.

- Kawał czasu spędziłem w Chorzowie i miło wspominam ten okres, ale dzisiaj graliśmy o zwycięstwo. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy grać tak samo jak w pierwszej połowie, a gole na pewno przyjdą. Tak też się stało i cieszymy się z trzech punktów - powiedział po meczu Łukasz Janoszka.

- Nie wiem z czego wynika to, że na wyjazdach gramy diametralnie gorzej niż w Chorzowie. Musimy się nad tym pochylić i zastanowić co zrobić, żeby ta gra na obcych stadionach wyglądała lepiej - dodał z kolei strzelec honorowej bramki dla gości Łukasz Surma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska