Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Medal olimpijski i mnie nakarmił

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
No więc ucieszył mnie ten medal Damiana Janikowskiego, a jeszcze bardziej - jak się okazało - ucieszył po powrocie. Mianowicie zapewnił całodzienne niemal wyżywienie. Otóż dobrze jeszcze nie wróciłem, a już dzwoni dyr. Przychodny, zaprasza na śniadanie marszałka z medalistą, zakrapiane zresztą czekiem na dwadzieścia patyków. Nie mija godzina, telefonuje Hirek Kuryś, sołtys Smolca i trener zapasów (tak się właśnie tytułuje - sołtys Smolca i trener zapasów, sam nie wiem, co bardziej dziś prestiżowe), no więc dzwoni Hirek i prosi na wieczornego grilla do sekcji. Z Janikowskim, rzecz jasna. Przywołałem zatem bohatera ostatniej akcji do porządku, tego Damiana znaczy, że o obiedzie tylko moim zapomniał.

Takich posiłków, jak to zawsze po igrzyskach, sporo ostatnio w różnych miastach, a przy okazji o sporcie Polaków rozmowy, żale, pretensje etc. I różne rzeczy ludzie mówią. Takie chociażby, że oto ministra Mucha pyta ostatnio naszych siatkarzy, czy za remisy również mają płacone. No, ja już dawno temu pisałem, że wiele, naprawdę wiele ma pani Joasia atutów, tyle że żaden nie jest merytoryczny.

Albo ostatnie święto - Wojska Polskiego. Nasi olimpijczycy, członkowie armii, pojawili się w stolycy na galowo, tzn. w londyńskich strojach, w tych czerwonych botkach m.in. A wśród nich taki jeden wielki, srebrny medalista z Pekinu zresztą. No i pyta go człowiek z ministerstwa - "czy Pan jest z cateringu?" Taa, a miała się ministra rządem fachowców otoczyć.

Ta totalna krytyka sportowych związków wcale mi się jednak nie podoba, niesmaczna z lekka. Walił Kołecki, ulubieniec mediów, w PZPC, to mu w końcu prezes Wasiela odpowiedział listem otwartym. A troszkę za uszami Kołecki ma. Mistrz Zieliński jest pod jego wyraźnym wpływem , niepotrzebnie używał jako karty przetargowej biało-czerwonego orzełka. Niech nie zapomina, że to państwo opłacało mu przygotowania, że państwo płaci zewsząd nagrody za medal, i że państwo zapewni dozgonną emeryturę.

W Szwecji, Norwegii czy Brazylii niewiele by od tego państwa dostał. Albo Anita Włodarczyk, atakująca teraz PZLA. A to jedyny związek, który podał przed igrzyskami dodatkowy taryfikator własnych nagród za medale (60, 50 i 40 tys. zł - tak to chyba leciało). I jeszcze jedno. Orlen, ten hojny sponsor, to też państwowa spółka. A więc gdzie jest prawda? Leży sobie gdzieś pośrodku.

Czas olimpijskich medalistów się jednak, niestety, kończy, wróciła przepłacana do bólu piłkarska ekstrakasa, wszystkie kamery na nią. Czytam, że sekretarz Patalas śle prezydentowi alarmujące esemesy (czytaj więcej na ten temat), z tego wniosek, że Śląsk przejedzie się zaraz po Hannoverze. Oj naiwni, naiwni, naiwni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Medal olimpijski i mnie nakarmił - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska