Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna gangów we Wrocławiu? "Grubo się zbroją, będzie naprawdę groźnie"

Marcin Rybak
Do strzelaniny przy ul. Świeradowskiej doszło w piątek po godz. 15
Do strzelaniny przy ul. Świeradowskiej doszło w piątek po godz. 15 fot. Paweł Relikowski
- Piątkowa strzelanina przy ul. Świeradowskiej może być początkiem serii gwałtownych wydarzeń - twierdzą nasi informatorzy z wrocławskiego półświatka. - Grubo się zbroją, to już nie przelewki - mówi człowiek, który dobrze zna mechanizmy rządzące konfliktami w półświatku. Przed laty sami w takich starciach uczestniczył.

Przypomnijmy. W piątek po godz. 15, w biały dzień, na oczach ludzi, doszło do strzelaniny między blokami przy ul. Świeradowskiej, tuż obok Centrum Handlowego Gaj. Padło kilkanaście strzałów. Ranna została jedna osoba. Czytaj więce o strzelaninie na Gaju, zobacz zdjęcia

Czy policjanci staną teraz na głowie, by nie dopuścić do eskalacji gangsterskiego szaleństwa? Ta historia może się okazać największym w ostatnich latach testem sprawności i profesjonalizmu dla wrocławskich policjantów i prokuratorów. Bo - jeśli wierzyć naszym informatorom - jest groźnie. Naprawdę bardzo groźnie.

Od pewnego czasu do Gazety Wrocławskiej docierały informacje o gangach, które - po latach spokoju - wróciły do przestrzeni miejskiej. Co robią? To co zawsze: handlują narkotykami "obstawiają bramki" czyli ochraniają dyskoteki, ochraniają agencje towarzyskie. O co walczą? O cokolwiek. W tym środowisku nie trzeba mieć ważnego powodu do tego, by sięgnąć po broń.

Zdarzały się wszak strzelaniny, których początkiem była zwykła sprzeczka na dyskotece. Jak to czasem bywa między młodymi ludźmi, którzy wypiją o jednego drinka za dużo. Może też chodzić o tzw. "wpływy" czyli o to, kto gdzie będzie sprzedawał narkotyki, jakie "bramki" obstawiał. Albo o zwykłe ambicje. O to, kto jest ważniejszy, sprawniejszy, bardziej bezwzględny. A kto jest frajerem.

Z tego właśnie powodu piątkowa strzelanina może zmienić się w ostrą wojnę. Bo - o ile nasze informacje uznać za wiarygodne - było to już drugie starcie. W czwartek we Wrocławiu albo w okolicach miało dojść do bójki. Człowiek jednej ze zwaśnionych grup miał zostać mocno pobity. W piątek jego koledzy pojechali na Gaj wziąć odwet. Dlaczego tam? Bo na Gaju mieści się mały, niepozorny biznesik uznawany za "bazę" jednego z walczących gangów.

Ale "ludzie z Gaju" byli przygotowani na atak. - Ktoś ich uprzedził - opowiada nam jedna z osób, która zna szczegóły tych wydarzeń. - Byli przygotowani. To oni strzelali.

Odwet się nie udał. Tak więc jedna z rywalizujących w mieście grup przegrała dwie bitwy, jedna po drugiej. - Jej lider musi teraz coś zrobić. Bo w mieście zaczną go nazywać frajerem. Nawet jego żołnierze zaczną na niego krzywo patrzeć - komentuje jeden z naszych rozmówców. Stąd wiarygodnie i groźnie zarazem brzmi informacja, że jedna z grup - właśnie ta która w piątek przegrała drugą bitwę - "grubo się zbroi".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska