Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Dudek: Nie mam pretensji do Lenczyka, że mi podziękował (ROZMOWA)

Jakub Guder
Janusz Wójtowicz
- To trener swoim okiem podejmuje przecież decyzje, że dany zawodnik jest na przykład już za stary, że mu się nie przyda. Owszem - nie darzyliśmy się sympatią, ale nie chciałbym więcej mówić. To trzeba być w środku, w szatni - mówi Sebastian Dudek, który jeszcze niedawno zdobywał ze Śląskiem mistrzostwo, a teraz zagra przeciwko niedawnym kolegom w Widzewie.

Jak zdrowie? Zagra Pan ze Śląskiem?
Faktycznie miałem problem z kostką. Dograłem co prawda mecz w Pucharze Polski do końca, ale później odczuwałem skutki urazu. Do środy byłem wyłączony z normalnych treningów, pracowałem nieco lżej W czwartek pierwszy raz ćwiczyłem. Ja oczywiście będę chciał zagrać, ale zobaczymy po ostatnim treningu jak to będzie wyglądało i co zadecyduje trener.

W Łodzi się panu podoba?
To była trudna przeprowadzka. W końcu siedem lat spędziłem we Wrocławiu, więc trudno tak zmienić otoczenie. Na szczęście rodzina jest ze mną więc człowiek nie wraca do pustego domu. Miasta tak naprawdę jeszcze nie poznałem. Były treningi, obozy, sama przeprowadzka także za wiele jeszcze nie widziałem. We Wrocławiu jest piękny Rynek, tutaj jest ul. Piotrkowska.

Presja wyników jest chyba mniejsza niż we Wrocławiu?
Tutaj jest walka o inne cele. W przerwie odeszło wielu zawodników. Jest dużo młodych piłkarzy i kilku obcokrajowców. Ważne jest to, jak zaczniemy. Jeśli początek będzie dobry, to wiara w drużynie wzrośnie. Gdyby na starcie nam się nie udało, to fala krytyki spadnie na starszych zawodników - w tym na mnie. To nie będzie łatwe zadanie.

Podpowiada Pan młodszym kolegom z Widzewa, jak zagrać przeciwko mistrzom Polski?
Tak dokładnie to jeszcze nie rozmawialiśmy o tym meczu, bo nie wiemy kto dokładnie zagra. Śląska ma mocną, szeroką kadrę. Tam są dobrzy piłkarze. Będziemy oglądać zapewne mecze pucharowe wrocławian, czy też Superpuchar z Legią. Oczywiście z moich ust pewnie jakieś podpowiedzi padną, bo wiem jak oni grają. Wszystko jednak zweryfikuje boisko.

Ma Pan wciąż kontakt z kolegami z Wrocławia?
Oczywiście. Znamy się przecież bardzo dobrze więc utrzymujemy kontakt. Z jednymi większy, z innymi mniejszy, ale generalnie żyjemy w dobrych układach.

Na Pana byłych kolegów spadła fala krytyki po meczach w Lidze Mistrzów. Część obraziła się na dziennikarzy.
Ciężko mi to komentować. Na to zapewne złożyło się wiele spraw, w tym te z szatni. To kocioł. Musiałbym siedzieć i trzy dni się zastanawiać, żeby coś powiedzieć na ten temat. Prasa pisze czasem, co chce. Wiadomo, że raz się jest w lepszej, raz w gorszej dyspozycji. Mieli pewnie ku temu jakieś powody.

Mówi Pan, że w sobotnim meczu nie chce nikomu, niczego udowadniać...
Po pierwsze to nie mam pretensji do trenera Lenczyka, że mi podziękował. To trener swoim okiem podejmuje przecież decyzje, że dany zawodnik jest na przykład już za stary, że mu się nie przyda. Owszem - nie darzyliśmy się sympatią, ale nie chciałbym więcej mówić. To trzeba być w środku, w szatni. Jeszcze raz jednak podkreślę - z całą pewnością nie chodzi o to, że pan Lenczyk ze mnie zrezygnował. Faktycznie - ja nie muszę nic nikomu udowadniać. Chyba, że nowemu trenerowi Mroczkowskiemu. Wciąż cieszę się grą. Uważam, że Widzew, to był dobry krok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska