Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Balon do żołądka i chudniemy, czyli jak skalpelem leczą otyłość (ROZMOWA)

Robert Migdał
Dr Stanisław Leśniak
Dr Stanisław Leśniak archiwum prywatne
Z dr. Stanisławem Michałem Leśniakiem i dr. Pawłem Szymańskim, lekarzami Specjalistycznego Centrum Medycznego w Polanicy-Zdroju, o najnowszych, chirurgicznych metodach leczenia otyłości, rozmawia Robert Migdał

Tyjemy na potęgę. W Polsce z roku na rok przybywa nie tylko ludzi z nadwagą, ale i tych z ogromną otyłością: ważących kilkadziesiąt kilogramów więcej, niż powinni.
Dr Stanisław Michał Leśniak: Jeżeli z miesiąca na miesiąc przybywa nam po kilogramie, musimy natychmiast reagować. Wystarczy, że przybędą nam tylko cztery kilogramy rocznie, to w ciągu 10 lat "uzbiera się" ich aż 40! Dlatego trzeba działać szybko, zanim człowiek osiągnie 120 i więcej kilogramów, żeby nie dopuścić do otyłości olbrzymiej. A takie przypadki się zdarzają: właśnie przyjechał do nas pacjent, który waży 150 kg.

Ale Polacy starają się: odchudzają się domowymi sposobami - stosują różnego rodzaju odżywki, cud-diety gazetowe, pigułki, koktajle...
Dr Stanisław Michał Leśniak: Pacjenci muszą sobie zdać sprawę z tego, że walka z kilogramami nie jest tym samym co wyrwanie zęba - raz się go wyrwie i nie ma problemu. Nie można wierzyć w cud-pigułki, diety, które powodują, że się schudnie kilka kilogramów w ciągu paru dni. A nawet jak się uda zrzucić kilka, kilkanaście kilogramów, to z czasem znowu ich przybywa, i to z nawiązką. Prawda jest taka, że na 100 osób, które podejmują próbę leczenia dietetycznego, tylko dwóm się udaje.

I gdy wszystko zawodzi, do gry wchodzicie Wy, Panowie... Trafiają do Was ludzie, którzy próbowali już wszystkiego: i diet, i ćwiczeń, i preparatów, tabletek odchudzających - wszystko zawodziło: chudli, ale szybko odzyskiwali stracone kilogramy.
Dr Paweł Szymański: Jednym z warunków przyjęcia na nasz oddział i wdrożenia leczenia chirurgicznego są liczne, nieudane próby odchudzania za pomocą wspomnianych przez pana metod. W przypadku ciągłych nawrotów otyłości pozostaje jedynie oddać się w ręce chirurga.

Jesteście ostatnią deską ratunku?
Dr Paweł Szymański: Chirurgiczne leczenie otyłości to już jest ostateczny etap.

A jaka jest skuteczność takiego leczenia?
Dr Stanisław Michał Leśniak: Różne metody gwarantują inny odsetek utraty nadmiaru wagi, od 40 do 80 procent.

Brzmi pięknie. Jakie to metody?
Dr Paweł Szymański: Jest ich kilka. Najmniej inwazyjny jest tzw. balon żołądkowy - zakładany endoskopowo, w znieczuleniu ogólnym, na pół roku. Wprowadza się go do żołądka przez przełyk, później wypełnia solą fizjologiczną: powoduje on uczucie sytości, wysyła do mózgu sygnał, że "jedzenie jest w środku". To metoda skuteczna, przynosząca dobre rezultaty, aczkolwiek niedająca pewności, że nie będzie "efektu odbicia" i powrotu do wagi wyjściowej. Są oczywiście osoby, którym udaje się utrzymać wagę po usunięciu balona, ale nie wszystkim. Tak naprawdę te 6 miesięcy, kiedy jest założony balon, to czas, kiedy można sobie przeorganizować życie i nabrać dobrych nawyków żywieniowych. W miarę jak ubywa kilogramów, pacjent zaczyna czuć tę lekkość, energię, chęć do życia, pewność siebie, rośnie w nim poczucie własnej wartości i zwiększa się wydolność fizyczna. Gdy ma się te kilkanaście do kilkudziesięciu kilogramów mniej, warto zastanowić się, w jakim kierunku chce się dalej podążać. Na przykład zastanowić nad założeniem opaski żołądkowej.

Ile można schudnąć "na balonie"?
Dr Paweł Szymański: Większość pacjentów chudnie od 15-20 kg, ale są również rekordziści, którzy tracą i ponad 30 kg.

Drugą metodą, którą stosujecie, jest zakładanie wspomnianej opaski na żołądek.
Dr Stanisław Michał Leśniak: Zakłada się ją laparoskopowo, więc na drugi dzień po zabiegu pacjent może wyjść do domu. Opaska jest tak wykonana, że można ją założyć dożywotnio. To metoda bardzo skuteczna. I mniej inwazyjna niż resekcja żołądka, bajpasy żołądkowo-jelitowe, wyłączenie dwunastnicy.

Na czym polega jej działanie?
Dr Stanisław Michał Leśniak: Opaska jest tylko metodą restrykcyjną: ogranicza ilość przyjmowanych przez pacjenta posiłków. I to jest jeden z efektów działania. Jednak głównym efektem działania jest ucisk opaski, w miejscu, w którym jest założona - czyli w górnej części żołądka, co pobudza zwoje nerwowe znajdujące się w błonie śluzowej żołądka, które regulują ośrodek głodu i sytości. Dlatego pacjent z opaską szybciej odczuwa sytość, dłużej się ona utrzymuje i rzadko pojawia się uczucie głodu. W związku z tym przyjmuje się mniej posiłków, przez co do-starcza się organizmowi mniej kalorii i traci się na wadze.
Opaska jest zakładana nawet na całe życie i jest regulowana - gdy pacjent za wolno chudnie, to mu się "przykręca śrubę" - bardziej ją zaciska na żołądku, a gdy chudnie za szybko, to uścisk na żołądku się poluźnia.
Dr Paweł Szymański: Opaska znajduje się praktycznie w miejscu połączenia żołądka z przełykiem, nad opaską po-zostaje mały żołądeczek wielkości 30-40 mililitrów - niewiele. I można rzeczywiście ją regulować przez port, który jest wszczepiony pod skórę. Kontrole odbywają się kilka razy do roku i można - nakłuwając ten port - dodawać lub ujmować soli fizjologicznej - efektem jest zwiększanie lub zmniejszanie ucisku na wyżej wymienione zwoje nerwowe. Regulacji podlega też szybkość opróżniania się górnego żołądka. Całość procesu decyduje o szybkości utraty wagi ciała, nad którą sprawujemy kontrolę.

Ile można schudnąć z opaską?
Dr Stanisław Michał Leśniak: Pilnujemy, żeby to było między 2 a 6 kilogramów miesięcznie. Niemniej jednak pacjenci, którzy mają dużą wagę w momencie operacji, rzędu 120-140 kilogramów, tracą w pierwszym miesiącu nawet 10 lub kilkanaście kilogramów. Do tak agresywnej utraty wagi ciała nie może jednak dochodzić z miesiąca na miesiąc - bo wtedy wraz z tkanką tłuszczową zanikają też mięśnie, pojawiają się zaniki kości. Bardziej doprowadza się do wyniszczenia organizmu niż do zdrowego chudnięcia. Dla zaspokojenia ciekawości powiem, że mamy pacjentów, którzy schudli ze 140 kg do 82-85 kg. Należy jednak zaznaczyć, iż powrót do prawidłowej wagi ciała nie jest celem samym w sobie i mniejsza utrata wagi ciała jest także sukcesem.

I te dwie metody, balon żołądkowy i opaskę, stosujecie teraz w oddziale chirurgicznym szpitala w Polanicy-Zdroju.
Dr Stanisław Michał Leśniak: Inne metody chirurgicznego leczenia otyłości, bardziej inwazyjne, które są wskazane dla określonej grupy pacjentów, zamierzamy wprowadzić w naszym szpitalu już po wakacjach: np. laparosko-powa tzw. rękawowa resekcja żołądka lub bajpas żołądkowo-jelitowy. Polegają one na tym, że usuwa się lub wyłącza z użycia dużą część żołądka. Są to metody nieodwracalne.

Stosując te metody, wychodzicie z założenia, że lepiej leczyć otyłość niż potem wszystkie powikłania, które są z nią związane.
Dr Stanisław Michał Leśniak: Oceniając proces leczenia i jego skuteczność, można zdecydowanie stwierdzić, że w dłuższej perspektywie czasu operacja pozwalająca zredukować wagę ciała jest dla pacjenta zabiegiem ratującym życie. Należy pamiętać, że otyłość jest ciężką chorobą, tak jak choroby układu krążenia, choroby nowotworowe, wszystkie niosą za sobą śmiertelne zagrożenia i poważne konsekwencje. Osoby między 20. a 30. rokiem życia z zaawansowaną otyłością mają skrócone życie o 15 lat. Ponadto ostatnie lata życia nie upływają w szczęściu i zdrowiu, lecz są związane z cierpieniem, różnymi dolegliwościami, częstymi pobytami w szpitalu oraz licznymi chorobami, które są powikłaniami otyłości i do których należą m.in.: cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, choroby układu krążenia włącznie z zawałami serca i udarami mózgu, choroby nowotworowe, psychiatryczne i wiele innych.

Te chirurgiczne metody leczenia otyłości są refundowane przez NFZ.
Dr Paweł Szymański: Tak, bo lepiej jest wydać pieniądze na leczenie choroby, jej objawów, niż później na powikłania otyłości. Wychodzi po prostu taniej. Pacjenci kwalifikowani do operacji finansowanej przez NFZ muszą spełniać określone kryteria. Problem jednak w tym, że wskazania medyczne do operacji bariatrycznej zaczynają się wcześniej niż te określone przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Stąd spora grupa chorych z powodu otyłości nie może być operowana w ramach ubezpieczenia. U tych pacjentów przeprowadzamy zabiegi komercyjne.
Dr Stanisław Michał Leśniak: Należy jeszcze dodać, że u wszystkich pacjentów chirurgiczne leczenie otyłości to jednocześnie leczenie innych chorób - np. cukrzycy. U pacjentów, u których cukrzyca trwa do 10 lat, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że zostaną całkowicie z niej wyleczeni. I dlatego, porównując pieniądze, jakie NFZ daje na jednorazową operację leczenia otyłości z pieniędzmi, jakie daje na leczenie diabetyków, to okazuje się, że koszt tego leczenia zwraca się po 2-3 latach. Czyli do pacjenta wyleczonego z cukrzycy dzięki zabiegowi chirurgicznego leczenia otyłości, już po trzech latach od zabiegu, nie trzeba dokładać. Nie trzeba go będzie leczyć - więc kolejne lata życia takiego pacjenta, w zdrowiu, to czysty zysk dla Funduszu.

Ile rocznie wykonujecie takich zabiegów?
Dr Stanisław Michał Leśniak: Od 1,5 roku założyliśmy 42 opaski, zaplanowanych na ten rok mamy jeszcze ok. 25. Poza tym założyliśmy 13 balonów. U nas założenie balona to wstępny etap leczenia: przygotowujemy w ten sposób pacjenta do opaskowania żołądka, bowiem z każdym utraconym kilogramem operacja, którą później przeprowadzamy, jest dla pacjenta bezpieczniejsza. Po drugie: to jest także test dla pacjenta - jeżeli schudł "na balonie", to poradzi sobie też z założoną opaską.
Samo założenie balona czy opaski nie powoduje schudnięcia.
Dr Paweł Szymański: To nie jest tak, jak z czarodziejskim pierścieniem Arabelli - że się go przekręci i od razu człowiek chudnie. Balon i opaska pomagają, jednak wiele zależy od pacjenta. Sukces jest wspólny - i chirurga, i pacjenta. W dużej mierze zależy od właściwej relacji lekarz - pacjent oraz odpowiedniej kontroli pooperacyjnej.

Pacjent z otyłością jest cały czas pod Waszą opieką.
Dr Paweł Szymański: Musi być kontrolowany, monitorowany przez nas do końca życia. Bo otyłość to jest choroba do końca życia. To choroba przewlekła. To nie jest kamica pęcherzyka żółciowego - usuwamy operacyjnie i pacjent jest zdrowy.
Chory po operacji musi być z Wami w stałym kontakcie
Dr Stanisław Michał Leśniak: Tak, bo pacjent pozbawiony kontroli ucieka od nas i potem, po paru latach, wraca z jeszcze większą otyłością, z jeszcze większymi problemami. Dużą uwagę przywiązujemy do właściwego prowadzenia pacjenta w bliższym i dalszym okresie pooperacyjnym. W naszym szpitalu nieustannie dążymy do ideału w odniesieniu do całego procesu chirurgicznego leczenia otyłości, tj. począwszy od kwalifikacji do operacji, przez właściwy dobór metody leczenia, przeprowadzenia zabiegu oraz odpowiedniej kontroli pooperacyjnej. Naszym celem jest stworzenie wzorcowego ośrodka zajmującego się leczeniem otyłości w Polsce zarówno w ramach NFZ, jak i pacjentów prywatnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska