Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skąd ten złoty?

Twoje Finanse
Półkopek Zygmunta Augusta, czyli pierwsza realna moneta odpowiadająca "złotemu polskiemu"- do roku 1564 będącemu wyłączną jednostką rozliczeniową.
Półkopek Zygmunta Augusta, czyli pierwsza realna moneta odpowiadająca "złotemu polskiemu"- do roku 1564 będącemu wyłączną jednostką rozliczeniową. Twoje Finanse
Pierwszymi monetami wybijanymi na terenie polskiego państwa były denary –zakorzenione jeszcze w rzymskiej tradycji monetarnej. Do dzisiejszych czasów zachowały się nawet te najstarsze – wybite przez Mieszka I. Na ich awersie znajdował się uproszczony wizerunek kaplicy, na rewersie zaś równoramienny, romański krzyż.

Polscy władcy dość szybko przejęli też popularne w całej Europie metody psucia monety. Już Mieszko III wypuszczał monety tak cienkie, że dało się je wy­tłaczać tylko z jednej strony – tak zwane brakteaty (od łacińskiego „bracteas”, czyli „blaszka”).

Na obronę Mieszka trzeba jednak dodać, że tego typu praktyki były wówczas powszechne we wszystkich krajach Europy i miały ścisły związek z wyczerpywaniem się znanych wówczas złoży srebra. Sytuację diametralnie zmieniło rozpoczęcie masowego wydobycia w kopalniach w Kutnej Horze w Czechach.

Złoża były naprawdę obfite – czeski król Wacław IImógł dzięki temu w roku 1300 wprowadzić nowy standard monetarny i czerpać olbrzymie zyski z bicia groszy praskich, które zaspokajały potrzeby sporej części Europy. 3,5-gramowe, uważane za pewne i psute bardzo powoli grosze praskie (dochodząc ostatecznie do mniej niż 2 g czystego srebra) na długi czas stały się międzynarodową walutą regionu.

Za czeskim sukcesem usiłował częściowo nadążyć Kazimierz Wielki, który rozpoczął w 1367r. bicie tzw. groszy krakowskich – jakością i wagą ściśle odpowiadających tym praskim. Ich emisja była kompletnie nieopłacalna – polskie zasoby naturalnego srebra były bardzo skromne, większość surowca na grosze pozyskiwano z przetopu srebrnych przedmiotów i z odzysku z dawnych popsutych, jeśli chodzi o zawartość srebra, denarów. Choć więc wysoki standard wysokim kosztem udało się zachować, to podstawową funkcją bitego w niewielkich ilościach grosza krakowskiego było umacnianie prestiżu władcy i spajanie zjednoczonego po rozbiciu dzielnicowym królestwa.

Nadal bito również w Polsce denary, z kolei podstawową jednostką obrachunkową była grzywna krakowska – czyli jednostka miary odpowiadająca około 200g.

Jednostki obrachunkowe były w średniowiecznej gospodarce finansowej absolutnie niezbędne. Tylko za ich pomocą można było dojść do ładu ze stale zmieniającymi się wartościami poszczególnych gatunków i podgatunków monet.
Jak bardzo potrafiły się one zmieniać? Otóż za czasów Władysława Łokietka z jednej grzywny krakowskiej srebra bito 576 denarów. Za panowania Kazimierza Wielkiego już 768. A za Władysława Jagiełły grzywna srebra musiała wystarczyć na aż 864 denary.

Złoty polski rozpoczął swą karierę jako jednostka obrachunkowa, a nie realna moneta. Początkowo odpowiadał 540 denarom lub 30 gr lub jednemu złotemu dukatowi o masie 3,4g. Tego ostatniego zwyczajowo nazywano z kolei czerwonym złotym. Wbrew pozorom oba złote nie były wcale równoważne – wartość tego obrachunkowego malała z czasem w miarę obniżania się wartości srebra względem złota.

Choć pojęciem „złotego polskiego” posługiwano się od XVw., długo nie istniała żadna moneta odpowiadająca tej jednostce obrachunkowej.

Po raz pierwszy monetę o wartości 30 gr wybił Zygmunt August w roku 1564 ze srebra, w dodatku nieco (ok. 13proc.) oszukując na wadze. Choć monetę zwano półkopkiem (od pół kopy groszy – czyli 30), to odpowiadała ona wartości obrachunkowego złotego. Nie przyjęła się na szerszą skalę, ale to rok 1564 możemy uważać za początek złotego jako jednostki monetarnej.

Musiało minąć jednak jeszcze ponad sto lat, by monety o wartości złotego weszły na szerszą skalę do użytku. Ten drugi początek złotego ma zresztą dość wstydliwy charakter – pierwsze bite masowo monety złotowe to właśnie niesławne, systemowo fałszowane „tymfy” (opisywane na stronie 7). Kolejne sto lat po wybiciu „tymfów” to czas, w którym zdecydowanie nie mogliśmy pochwalić się mocną walutą.

Gruntowną reformę monetarną przeprowadził dopiero w 1766 r. Stanisław August Poniatowski. Otworzył on Mennicę Państwową i rozpoczął bicie monet z prawdziwego zdarzenia, ściśle trzymających ustalone standardy wagowe. Skutki tej reformy osłabił jednak zalew fałszowanych złotych z Prus, bitych na zlecenie Fryderyka Wielkiego, który zdobył oryginalne polskie stemple mennicze, zajmując Saksonię. Polskie monety były fałszowane celowo na przemysłową wręcz skalę, by dodatkowo rozregulować gospodarkę Rzeczypospolitej.

Ostatnim chwilom polskiego państwa zawdzięczamy eksperyment z pierwszymi banknotami emitowanymi podczas insurekcji kościuszkowskiej.

Zabory nie oznaczały ostatecznego końca złotego jako oddzielnej waluty. Przetrwał on w Królestwie Polskim, gdzie od 1828 r. działał Bank Polski mający prawo do emisji banknotów i monet złotowych. Był to zresztą pierwszy polski bank centralny. Złoty w Królestwie Polskim miał stałą wartość 15 kopiejek, funkcjonował zarówno jako pieniądz fizyczny, jak i jednostka przeliczeniowa na ruble.

Mało brakowało, by waluta niepodległej już Polski nazywała się nie złoty, ale lech. Taka nazwa znajdowała się w projekcie ustawy przedstawionej Sejmowi przez Polską Krajową Kasę Pożyczkową. Ostatecznie Sejm ustawę przyjął – ale zmieniając nazwę waluty na złotego.

W roku 1924 po zdławieniu hiperinflacji Władysław Grabski mógł wreszcie wprowadzić do obiegu prawdziwą polską walutę. Złotego oparto na parytecie złota – był wart 9/31 (około 0,29) g czystego złota. Okazał się walutą stabilną, wytrzymał nawet próbę Wielkiego Kryzysu. Rzecz jasna nie wytrzymał wrześniowej klęski 1939 r.

W trakcie okupacji Niemcy drukowali na terenie Generalnej Guberni złote za pośrednictwem kontrolowanego przez siebie Banku Emisyjnego. Podlegały one stałej inflacji, nie sposób było za nie kupić bardziej wartościowych towarów, za te płacono czarnorynkowymi dolarami, złotem lub w ostateczności markami.

Tradycję złotego postanowiły podtrzymać także władze PRL. Już w 1944 r. PKWN zaczął emisję pierwszych powojennych banknotów. Zaledwie po sześciu latach przeprowadzono jednak operację, która miała charakter zarówno denominacji, jak i bardzo niekorzystnej dla obywateli wymiany pieniędzy. Na cały proces wymiany pieniędzy przewidziano zaledwie osiem dni. Depozyty bankowe i pensję przeliczono na nowe złote w relacji 100:3, podczas gdy gotówkę według przelicznika 100:1. Nie było żadnego sposobu, by uratować gotówkowe oszczędności przed tymi zasadami. „Nowy złoty” miał być według zapowiedzi władz wart 0,22 g czystego złota – jakikolwiek stały parytet był tu jednak kompletną fikcją.

Ostatni rozdział historii złotego otwiera dokonana w roku 1995 modelowo przeprowadzona denominacja i wymiana pe­erelowskich złotych na te używane do dziś. Poprzedza zaś ponad 600-procentowa hiper­inflacja lat 1989–1990, która doprowadziła do druku banknotów o nominałach dochodzących do 2 mln zł.

Jeżeli przeczytałeś artykuł z cyklu "Twoje Finanse" dotyczący historii pieniądza, odpowiedz na kilka pytań. Odpowiedzi należy nadsyłać na adres [email protected]. Pobierz ankietę Link do ankiety

Projekt "Twoje Finanse" realizowany jest z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Skąd ten złoty? - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska