Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Pod oknami straży miejskiej można kupić dopalacze

Marcin Rybak
- To horror. Pomóżcie! - błagają mieszkańcy kamienicy u zbiegu ulic Gwarnej i Kościuszki we Wrocławiu. - Od lipca w sklepie naprzeciwko budynku straży miejskiej sprzedają jakieś substancje. Młodzież to wciąga nosem, rozpuszcza i pije. Albo pali w szklanych lufkach. Są bardzo głośni i agresywni. Policja mówi nam, że nic się nie da z tym zrobić.

"Gazeta Wrocławska" - dzięki pomocy ekspertów z Zakładu Medycyny Sądowej wrocławskiej Akademii Medycznej - ustaliła, że w sklepie na Gwarnej sprzedawany jest m.in. etylokaty-non zmieszany z kofeiną. To groźna dla zdrowia, a przy zażyciu większych dawek - także dla życia, substancja psychoaktywna.

Sprzedawana jest jako środek do czyszczenia komputerów "Kapsel". Ale to tylko "legenda". Okoliczne podwórka zasypane są pustymi opakowaniami po "Kapslu". Mieszkańcy nie widzieli nikogo, kto czyściłby na podwórkach laptopa czy komputer. Widzieli palących, wstrzykujących sobie coś albo wciągających przez nos. Potem wstrząsanych torsjami. "Kapsel" produkuje firma z Leszna. Jej właścicielem jest R.M., znany we wrocławskim półświatku jako "Kaka". - Nie produkuję dopalaczy. Firmę sprzedałem w kwietniu człowiekowi z ogłoszenia. Bo ja się zajmuję teraz restrukturyzacją przedsiębiorstw - mówi "Kaka", były ochroniarz i współwłaściciel nocnego klubu Reduta.

Wyniki analizy Pracowni Toksykologii Sądowej Katedry Medycyny Sądowej AM we Wrocławiu

- Etylokatynonem niczego pan nie wyczyści - śmieje się dr nauk med. Marcin Zawadzki, ekspert, toksykolog z Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej. "Euforia, podniecenie, rozszerzenie źrenic, halucynacje" - wymienia efekty działania katynonu. Skutki uboczne? Wzrost temperatury ciała i ciśnienia, agresja, nudności i wymioty, zaburzenia psychiatryczne. Legenda "środka do czyszczenia" jest naciągana. Z opisu na opakowaniu wynika, że proszek należy rozpuścić w 10 mililitrach wody i przemyć obudowę komputera. Owe 10 mililitrów to tak niewielka ilość, że do wytarcia całego urządzenia byłoby potrzeba kilka, jeśli nie więcej "kapsli". Jedna paczuszka kosztuje 33 złote. Opakowanie zawiera też zapis o "środkach ostrożności". "Kapsla" nie wolno wysypywać z woreczka. Jak więc rozpuścić go w wodzie?

A w "komisie" na Gwarnej to jedna z kilku substancji. Dziennikarze "Gazety" kupili też "Śrubę Turbo" - tajemnicze zioło w woreczku. Oficjalnie "pochłaniacz wilgoci do komputerów". Należy go "umieścić wewnątrz obudowy komputera" w otwartym woreczku, a potem wyrzucić.

- Kupiliśmy dopalacze! Mamy dwa opakowania! Wiemy, że młodzież na podwórkach koło Gwarnej zażywa to. Zajmijcie się tym i zbadajcie - zaalarmowaliśmy dolnośląski sanepid. - To może jakaś trucizna?!

- Nie ma takiej możliwości. My w 2010 roku w czasie akcji przeciwko sklepom z dopalaczami zabezpieczyliśmy taką ilość, że do dziś nie możemy tego wszystkiego przebadać - ucięła rzeczniczka sanepidu Magdalena Odrowąż-Mieszkowska. Z pomocą przyszły nam władze wrocławskiej Akademii Medycznej. Jeden z kupionych przez nas środków przebadali eksperci na toksykologii. Badanie zajęło kilkanaście godzin.

Co zawierają inne substancje? Tego nie wiadomo. A oprócz "Kapsla" i "Śruby Turbo" są jeszcze dodatki do farb, środki na komary czy pochłaniacze do wilgoci ("umieścić otwarty woreczek w wilgotnym miejscu").

W sklepie z dopalaczami nie chcieli z nami rozmawiać. Dwaj młodzi mężczyźni zakrzyczeli nas, że powinniśmy zająć się tym, dlaczego młodzież nie ma czego podczas wakacji robić, "bo magistrat zlikwidował basen na Ślężnej". Oni zaś sprzedają preparat do komputerów, a co z tym robią nabywcy nie wiedzą. - Jest pan szóstej kategorii pismakiem, który chce się wybić - krzyczał młodzieniec w czarnej koszulce, przełykając kebab.

Pan ze sklepu jest bardzo pewny siebie. Czy słusznie? - Możliwe, że trzeba będzie wszcząć śledztwo - mówi prokurator Daniel Drapała, naczelnik wydziału śledczego wrocławskiej Prokuratury Okręgowej, gdy usłyszał o wynikach badań "Kapsla". Działania zapowiedział też rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Bodnar. Jak mówił, według przepisów za wprowadzanie do obrotu tzw. dopalaczy grożą kary administracyjne.

Tak samo jak za sprzedawanie preparatów chemicznych, które nie zostały zgłoszone do rejestru. Jeśli więc pochłaniacze wilgoci czy środki do czyszczenia komputerów zgłoszone nie są, to za ich wprowadzanie do obrotu grożą kolejne kary. - My to bierzemy z hurtowni - mówił nam człowiek z "komisu" na Gwarnej.

Na opakowaniach "Kapsla" i "Śruby Turbo" jest nazwa producenta: Glassfarb z Leszna, ul. Spółdzielcza 6. Ale w Lesznie o Glassfarbie nikt dawno nie słyszał, bo firma nie działa. W sądowych aktach czytamy, że jej właściciel to mężczyzna znany we Wrocławiu jako "Kaka" - były ochroniarz i były współwłaściciel znanego kiedyś klubu Reduta. - Kupuję zadłużone firmy, później je sprzedaję. Tak też było z Glassfarbem - mówi nam "Kaka". - Dałem ogłoszenie w internecie, zgłosił się człowiek z Wrocławia i kupił firmę za 500 złotych - dodaje.

Nowy właściciel Glassfarbu mieszka na osiedlu Gaj. Wczoraj nie zastaliśmy go w domu.

Współpraca: Łukasz Cieśla, Daniel Andruszkiewicz ("Głos Wielkopolski")

Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w***GAZETAWROCLAWSKA.PL/PIANO**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska