Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Romowie tłumnie odwiedzają jeden z wrocławskich szpitali. Pacjenci się skarżą

Sylwia Foremna, fot. Jarosław Jakubczak
Jarosław Jakubczak
Spacerują dużymi grupami po oddziale, biesiadują w szpitalnym ogrodzie, wbrew regulaminowi odwiedzają chorą w kilka albo kilkanaście osób, w dodatku o każdej porze dnia, nie zważając na innych pacjentów - nasi Czytelnicy skarżą się na Romów, którzy od wtorku przesiadują we wrocławskim szpitalu MSWiA na ul. Ołbińskiej. "To jest koszmar co się tam dzieje. Z relacji pielęgniarki dowiedzieć się można że wcześniej też były takie sytuacje i nawet po wezwaniu policji na interwencję nie było żadnej poprawy" - napisał w liście do redakcji jeden z Czytelników.

Romowie odwiedzają starszą kobietę, którą przyjęto we wtorek. Pacjentka jest w ciężkim stanie - ma zaawansowane stadium nowotworowe. Przy jej łóżku ciągle czuwają Romowie. Na kobietę mówią babcia. Zachowują się głośno, do sali wnoszą garnki z jedzeniem, siadają na łóżkach innych chorych. Na prośby, by zachowywali się nieco ciszej, reagują gniewem.

Jedna z pacjentek, która leży na sali z Romką mówi, że to nie szpital, ale koszmar. -Czuję się fatalnie, a w pokoju ani na chwilę nie ma spokoju, ciągle ktoś przesiaduje. W takich warunkach na pewno nie wrócę do zdrowia. Mam żal do personelu, który na takie rzeczy pozwala - mówi kobieta.

Pani Barbara z sali obok ma podobne odczucia. - Dzieci biegają po oddziale, krzyczą i zaczepiają ludzi. Starsi Romowie śmieją się i głośno rozmawiają. Nawet okna nie można otworzyć, bo krzyczą w szpitalnym ogrodzie, gdzie zrobili sobie biwak. Nie rozumiem, dlaczego nikt nie reaguje - opisuje kobieta.

Problem widzi też personel szpitala.

-Jesteśmy przyzwyczajeni do takich zachowań Romów, bo już wcześniej ich leczyliśmy - wyjaśnia Łucja Pieńczewska, zastępca pielęgniarki oddziałowej. -Oni nie boją się nikogo. Gdy zwracam im uwagę komentują to w swoim języku. Dopiero jak widzą, że jestem bardzo zdenerwowana, ustępują - mówi Pieńczewska.

Tymczasem dyrekcja szpitala zapewnia, że cały czas trzyma rękę na pulsie i kontroluje sytuację.
- Nie mogliśmy odmówić pomocy chorej. W szpitalach obowiązuje rejonizacja i mój szpital to jej rejon - wyjaśnia Violetta Plebanek-Sitko, dyrektor ZOZ MSWiA Szpital we Wrocławiu.

- Romów traktujemy z szacunkiem, tak jak innych pacjentów. Rozumiem, że ich zachowanie wynika z tradycji kulturowej. Mam nadzieję, że przez pobyt chorej w szpitalu oni będą szanować też nas - dodaje Plebanek-Sitko.

Dyrektorka dodaje, że gdyby Romowie byli uciążliwi dla pozostałych chorych, problem można zgłosić bezpośrednio do niej. Tłumaczy, że w szpitalu obowiązuje regulamin, zgodnie z którym na odwiedzimy można przyjść do chorego w godz 12- 20. Przy łóżku mogą być maksymalnie dwie osoby.

Andrzej Baszak - szef działu administracyjno-gospodarczego szpitala też uspokaja. I przypomina, że zawsze można wezwać ochronę - tak jak on dzisiaj.

- Romowie urządzili sobie biwak w szpitalnym ogrodzie. Baliśmy się, że piją alkohol, dlatego poprosiliśmy o pomoc - mówi Baszak.

Romowie twierdzą, że zachowują się w porządku i starają się nie przeszkadzać innym pacjentom.

- Jeżeli jesteśmy zbyt głośno i dyrekcja nas ucisza, to słuchamy, chociaż rzeczywiście ciężko czasami zapanować nad tyloma osobami. Chora jest naszą rodziną i musimy ją odwiedzać. Będzie nas więcej, bo rodzina zjeżdża się z całej Polski - mówi Henryk Łakatosz, Radny Dolnośląskiego Stowarzyszenia Romów.

Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w***GAZETAWROCLAWSKA.PL/PIANO**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska