Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na głębokie wody

Michał Sałkowski
Wojciech Basiuk
Wojciech Basiuk Wojciech Wilczyński
Rozmowa z Wojciechem Basiukiem, drugim trenerem piłkarzy Zagłębia Lubin.

Za Panem pięć tytułów mistrzyń Polski w ciągu pięciu lat pracy z piłkarkami KŚ AZS-u Wrocław. Wczoraj trzeba było zamknąć furtkę i udać się do Lubina. Łezka się w oku kręci?

Na pewno wiele razem przeżyliśmy jako drużyna, wiele zdobyliśmy. Odchodzić nie jest łatwo. Pożegnaliśmy się wczoraj w klubie bardzo elegancko, dostojnie. Ale łez nie było, nie było też pożegnalnych prezentów. Może dlatego, że ja z Wrocławia wcale się nie wyprowadzam. Będę do pracy w Lubinie dojeżdżał razem z nowym trenerem od motoryki - Wojciechem Sitkiem. Tak na dobrą sprawę, to rzut beretem.

W poniedziałek tydzień temu, w rozmowie z nami, zarzekał się Pan, że nic o propozycji Zagłębia nie wie. Że tak naprawdę to dowiaduje się o całej sprawie od nas. Na potwierdzenie chciał Pan pokazywać bilingi, przysięgał Pan nawet na córeczkę. Pamięta Pan?

(śmiech) Rzeczywiście, tak było. Mówiłem wtedy prawdę. Stwierdziłem też, że często wy, dziennikarze, wiecie szybciej i więcej o danej sytuacji niż sam zainteresowany. I tu też miałem rację. Z Zagłębiem porozumiałem się szybko. We wtorek rozmawiałem z trenerem Robertem Jończykiem, w środę ostatecznie ustaliliśmy kwestię kontraktu z prezesem Pawłem Jeżem. Bardzo dynamicznie się to rozegrało.
Nie ma obaw, że na relacjach z piłkarzami będzie ciążyć na Panu balast pracy z kobietami? Nie obawia się Pan drwin? Podłożonych szpilek w szatni?

Nie, absolutnie nie. Piłkarze to profesjonaliści. A piłka to piłka. W jakim wydaniu by nie była, polega przecież na tym samym. Chyba nawet gorzej byłoby przystosować się, gdyby ten mechanizm miał działać w drugą stronę. Jakbym obejmował żeńską drużynę po wcześniejszej pracy z grupą facetów.

Jakie ambicje przyświecają Panu u zarania pracy?

Przy podpisywaniu kontraktu wyznaczyliśmy sobie wiadomy cel na najbliższe miesiące - awans do ekstraklasy. Od wypełnienia zadania zależy nasza dalsza praca w klubie. To jasne. Oczywiste jest też, że presja wyniku w Lubinie jest spora. Ale nie podejmowałbym się zadania, gdybym nie wierzył, że się uda. Praca we Wrocławiu na pewno przyzwyczaiła mnie do sukcesów. Myślę, że zawodnicy Zagłębia też mają taką mentalność zwycięzców.

Trener Wojciech Basiuk zdobył już kilka szczytów Himalajów, płynął przez Ganges. Był i na lodowcu Perito Moreno, stanął także w punkcie Fil de Mundo, który po hiszpańsku oznacza - koniec świata. Na ławce trenerskiej brakuje adrenaliny, że szuka Pan dodatkowych bodźców?

Do tej listy można jeszcze dodać na przykład Peru, Chile czy Przylądek Horn. Ale w całych tych wojażach wcale nie chodzi o dodatkowe emocje, a o... święty spokój. Ja w takich miejscach znajduję go najłatwiej. W wakacje planuję wyjazd do Egiptu. I już uprzedzam następne pytanie - nie ze względu na piramidy. To też, ale przede wszystkim korci mnie nurkowanie głębinowe. To jest fantastyczna sprawa. A rafy koralowe należą do najbardziej efektownych na świecie. Jednak nim to nastąpi, trzeba się rzucić w wir pracy w Lubinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska