- Nie jesteśmy przeciwko takiej budowie, ale nie w tym miejscu - mówi Ryszard Piwko, jeden z protestujących. - Deweloper planuje tu postawić budynek znacznie wyższy od naszych domów, który ledwo spełnia minimalne warunki przewidziane prawem - dodaje.
Chodzi o to, że sporna działka znajduje się między dwoma budynkami. Ma tylko 21 metrów szerokości i od jej granic do budynków sąsiadów są tylko cztery metry.
Piwko tłumaczy, że rozumie prawo dewelopera do dysponowania swoją własnością, ale dlaczego dzieje się to kosztem innych? - Co z moimi prawami? Budynek wielorodzinny stanie kilka metrów od mojej posesji, na której mam taras. Przez to, że okna sąsiadów będą tak blisko, nie będę mógł swobodnie z niego korzystać - skarży się.
Do tej pory mieszkańcy skutecznie zaskarżali decyzję o warunkach zabudowy wydawaną przez Wydział Architektury i Budownictwa UM we Wrocławiu. Przez wiele lat Samorządowe Kolegium Odwoławcze przyznawało im rację, dopatrując się uchybień formalnych. W ostatniej swojej decyzji z 17 lipca SKO odrzuciło jednak zażalenie lokatorów, czym zapaliło zielone światło deweloperowi do podjęcia starań o pozwolenie na budowę.
- Dla nas to będzie katastrofa. Dlatego zastanawiamy się nad zaskarżeniem decyzji SKO do sądu administracyjnego - dodaje mieszkaniec ul. Strachocińskiej.
Pretensjom mieszkańców dziwi się Andrzej Krzywiński, właściciel firmy deweloperskiej AK Future. - Wszystko jest zgodnie z przepisami. Miasto wydało decyzję o warunkach zabudowy, była ona sprawdzana przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze i jest w porządku.
Uspokaja, że jego budynek wielorodzinny nie będzie górował nad innymi posesjami. - Wcześniej powstały w okolicy dwa bloki, ale mieszkańcy protestują tylko przeciw mojej inwestycji - dziwi się Krzywiński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?