Prowincjonalny wyciskacz łez czy nakręcony z epickim rozmachem romans? Ani jedno, ani drugie. Historia uczucia polskiego oficera i Rosjanki rozgrywa się w latach 60. w Legnicy, czyli Małej Moskwie, bo tak nazywano miasto ze względu na stacjonujące wojska radzieckie. Historia z filmu wydarzyła się naprawdę i nie skończyła happy endem.
W "Małej Moskwie", jak na melodramat przystało, nie brakuje wzruszeń i uniesień. Jest przystojny Lesław Żurek i urodziwa Swietłana Chodczenko (nagrodzona w Gdyni za najlepszą rolę pierwszoplanową). Nie brakuje też, niestety, dłużyzn w ujęciach, sztywnych, cukierkowych dialogów i nadmiaru niepotrzebnych inwersji czasowych.
To nie jest film ani zły, ani wybitny. Ot, dość sprawnie nakręcone, niegłupie kino środka, którego w naszym kraju wciąż brakuje. Na pewno nie tak dobre i odważne jak film Małgorzaty Szumowskiej "33 sceny z życia", który na festiwalu dostał kilka nagród, w tym za reżyserię, jednak odjechał z Gdyni bez głównych laurów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?