Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Księga szeptów, tradycji, zapachów kawy. Po prostu życia i strasznej śmierci

Małgorzata Matuszewska
Książkowe Klimaty
Wciąż mamy do odrobienia lekcję pamięci. Potężną lekcję. W tym roku obchodzona jest setna rocznica rzezi Ormian. Seria morderstw i marszów śmierci doprowadziła do śmierci ponad półtora miliona Ormian. I wciąż jeszcze ten nowoczesny akt ludobójstwa jest niewiele znaczącą częścią historii ludzi, którzy nie są ważni dla współczesnych. W tamtych czasach Winston Churchill powiedział, że ropa Mosulu okazała się droższa od krwi Ormian, bo Europa milczała wobec ludobójstwa. Do dziś rząd Republiki Tureckiej twierdzi, że ludobójstwa nie było.

Sięgając po książkę Varujana Vosganiana „Księga szeptów”, nie spodziewałam się tak soczystej lektury, którą nie tyle się czyta, ile raczej chłonie wszystkimi zmysłami. Varujan Vosganian jest rumuńskim poetą i prozaikiem, urodził się w Krajowej w południowej Rumunii. Nie jest „Księga szeptów” ani reporterską książką, ani dokumentem historycznym. Opowiada bolesną, straszną historię, a trudno się od niej oderwać choćby na moment, bo poraża nie tylko prawdziwością strasznych opowieści, ale przedziwnym, poetyckim pięknem. Prawie niepasującym do tamtych zdarzeń. Prawie, bo przecież takie jest życie i taka śmierć. Nie warto pisać streszczenia książki. Warto po nią sięgnąć i zanurzyć się w pełni. To autobiografia, bardzo swoista. Początek powieści traktuje o prawdziwym szczęściu. Autor pisze o Fokszanach, rumuńskim mieście i jego mieszkańcach. To tam dotarli Ormianie, uciekając przed zagładą przez syryjską pustynię. „Ludzie z naszej dzielnicy byli biedni. My też nie mieliśmy się czym chwalić, może tylko tym, że moi rodzice byli ludźmi uczonymi, inżynierami” (to bardzo ważne, bo ludobójstwo Ormian zaczęło się przecież od aresztowania ormiańskiej inteligencji 24 kwietnia 1915 roku). Z pierwszych kart książki wyłania się naprawdę szczęśliwy świat. Sszczęście jest starannie pielęgnowane. Vosganian wiele miejsca poświęca zapachom, bo „Spośród wszystkich wrażeń zmysłowych zapach zapada najgłębiej w pamięć. (...) Całe życie można by opisać za pomocą zapachów. W podobny sposób można by opowiedzieć moje dzieciństwo”, pisze. I takie ono jest: pełne woni ciasta na baklawę, wołowiny pastyrma, orzechów, pomarańczy, cynamonu. I wreszcie kawy, przygotowywanej w niezwyczajny sposób, od mielenia, po wybór filiżanki. To opowieść o dziadku Garabecie, który „znał wszystkie alfabety: łacinę, cyrylicę, grekę, arabski”. To on będzie swoistym przewodnikiem przez całą „Księgę szeptów”. Skąd się wziął tytuł? Ano zapewne stąd, że życie Ormian było szeptem przesycone. Im cisza była potrzebna, za wiele przeszli w życiu, by być głośni i widziani wszędzie. „W dzieciństwie żyłem w świecie szeptów. Szeptane słowa wypowiadano z ostrożnością. Dopiero później dowiedziałem się, że szept niesie też inne znaczenia, takie jak czułość czy modlitwa” – pisze Vosganian. Życie autora jest chyba od początku dotknięte i naznaczone starością. Tą szanowaną za doświadczenie i tradycję, którą rodzinni starcy przechowywali i nieśli przez pokolenia. I przez kraje, bo „Moi dziadkowie, Garabet Vosganian i Setrak Melichian, zrozumieli ze swego stulecia tylko to, jak trudno jest spocząć w tej samej ziemi, w której się urodziłeś”. To zapowiedź strachu, którym także przesycona jest „Księga szeptów”. Strachu i krwi, bo bez niej nie istnieją zapiski ormiańskie. To opowieść o niezwykłej, oryginalnej kulturze, niszczonej razem z ludźmi. Księga zawiera też wstrząsające opisy makabry, opartych na prawdziwych wspomnieniach. Jest tu i płacz, i krew, i gwałt, morderstwa, porażająca samotność, umie-jętność radzenia sobie (lub nie) w każdej sytuacji i to nie-życie po śmierci, kiedy „Było coraz trudniej odróżnić żywych od umarłych”. Nie pamiętam, kiedy czytałam tak piękny opis śmierci, jakim „Księgę” zamyka jej autor. To śmierć dziadka Garabeta, opisana jako ceremonia. Ta ceremonia i jej opis są przesycone szacunkiem dla wszelkiego stworzenia. Takiego pisania nikt nie może się nauczyć, podobnie jak wyzierającej z każdego słowa umiejętności słuchania. Varujan Vosganian musiał wynieść je z domu, razem z szacunkiem dla przodków, historii swojego narodu i pamięci. Warto uczyć się tego od Ormian.
Varujan Vosganian, „Księga szeptów”, tłumaczenie: Joanna Kornaś-Warwas, Książkowe Klimaty, 2015

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska