Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Weselni goście zatruli się salmonellą

Grażyna Szyszka
arch. polskapresse
Kilkadziesiąt osób wymagało pomocy lekarza po weselu w gminie Radwanice. Kilku gości trafiło do szpitala.

Kilkudziesięciu gości zaproszonych na wesele organizowane w popularnej sali w gminie Radwanice, zatruło się salmonellą. Dwa dni po imprezie 19-letni chłopak i 35-latka trafili do głogowskiego szpitala z silną biegunką, wymiotami i wysoką temperaturą. Kilku innych gości, którzy zdążyli się już rozjechać do domów, z tymi samymi objawami zgłosiło się do placówek w Bolesławcu, Wrocławiu i Zielonej Górze. W tym ostatnim mieście w szpitalu leży 19-latka z zapaleniem otrzewnej i z potwierdzonym wirusem salmonelli. Wielu innych gości, którzy co prawda też mieli objawy zatrucia, ale przechodzili je łagodniej, szukało pomocy u lekarzy rodzinnych lub leczyło się w domu na własną rękę. W sumie problemy ze zdrowiem miało około 30 osób.

Sprawą zajmuje się Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Polkowicach. Informacja o zatruciu pokarmowym dotarła do sanepidu we wtorek, 11 sierpnia, a przekazali ja pracownicy ośrodka zdrowia w Radwanicach, gdzie po pomoc zgłosiło się czworo uczestników wesela. Dyrektor sanepidu przyznaje, że zachodzi podejrzenie zbiorowego zatrucia salmonellą.
- Ze szpitali, głównie z Dolnego Śląska, ale nie tylko, otrzymujemy informacje o osobach, które wymagały pomocy po weselnej imprezie w Radwanicach - twierdzi Jan Mielnikiewicz, dyrektor PSSE z Polkowic. - W sumie było ich kilkanaście. W sali, w której przygotowano posiłki przeprowadziliśmy czynności mające na celu wykrycie źródła zatrucia. Lokal jest pod naszą kontrolą.

Według wstępnych ustaleń, źródłem salmonelli mogło być ciasto domowej roboty, przygotowane przez rodzinę. Jednak na dwóch z pięciu kurzych jaj zabezpieczonych w kuchni sali weselnej, ujawniono pałeczki salmonelli. Czy to ten sam serotyp, który wykryto u chorych weselników, jeszcze nie wiadomo.

W sali w gminie Radwanice bawiło się na weselu ponad 120 osób. Dzień był wyjątkowo upalny, bo temperatura powietrza sięgała 38 stopni Celsjusza w cieniu. Lokal, co prawda był klimatyzowany, ale jak twierdzi jeden z uczestników wesela, chłodzenie włączono dopiero przed przyjazdem gości, którzy zjawili się tam po godzinie 16-tej. - Pojechaliśmy do w sali przed weselem, czyli około południa, i wówczas klimatyzacja jeszcze nie chodziła - opowiada jeden z członków rodziny. - Tymczasem na jednym ze stołów stały już patery pełne pokrojonego ciasta, a na innych ustawiono półmiski z wędlinami i przekąskami, w tym z jajkami w majonezie. I jak postawili je w sobotnie południe to stały przez całe wesele - przyznaje młody mężczyzna. - Do tego, już po weselu nie było w budynku prądu. Wiem o tym, bo kilku gości nocowało w pokojach gościnnych, którymi dysponuje właścicielka.

Kłopoty ze zdrowiem gości zaczęły się już w niedzielę, na poprawinach. Z powodu złego samopoczucia nie dotarła na nie 19-latka z Zielonej Góry. Dzień później kolejnych gości dopadła biegunka, wymioty i gorączka.
- Rodzina i znajomi już się rozjechali do domów, ale zaczęliśmy do siebie dzwonić i pytać o zdrowie - wspomina mężczyzna. - No i okazało się, że prawie 30 osób ma te same objawy.
W poniedziałek po pracy, zaniepokojony sytuacją mężczyzna poinformował o wszystkim głogowski sanepid. - Zadzwoniłem pod numer alarmowy, ale usłyszałem, że już wiedzą o zatruciu, bo powiadomił ich szpital.

Weselna sala podlega pod sanepid w Polkowicach, a ten pojawił się na kontroli u organizatorki imprezy dopiero w środę, po informacji z przychodni. Jak nam powiedziano, głogowska stacja przekazała poniedziałkowe zgłoszenie młodego głogowianina, ale sanepid nie miał jeszcze potwierdzenia, że chodzi o więcej niż jeden przypadek i nie interweniował.
Właścicielka sali nie chciała z nami rozmawiać. Zaznaczyła jednak, że jedzenie, które serwowała gościom na weselu nie ma żadnego związku z zatruciem. Po zdarzeniu kuchnia i sprzęt zostały jednak zdezynfekowane, a pracowników poddano badaniom na nosicielstwo chorób zakaźnych.

Pałeczki salmonelli wywołują dolegliwości żołądkowo-jelitowe, czyli zatrucie pokarmowe. Upodobały sobie produkty pochodzenia zwierzęcego: jaja, mięso, mleko i jego przetwory. Pałeczki salmonelli giną w temperaturze 60 - 65°C.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska