Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratorzy pili z bandziorami

Marcin Rybak
Paweł Relikowski
Bulwersujące kulisy działań prokuratury. Libacje z przestępcami, zdrada i łapówki.

Libacje prokuratorów z przestępcami, wyroki ustalane z oskarżonym na imprezie przy wódce, zdradzanie tajemnic, korupcja, prokurator zlecający gangsterowi zastraszenie świadka - taki obraz wrocławskiego wymiaru sprawiedliwości pokazują akta sprawy, która niedawno trafiła do sądu.
To jeden z wątków wielkiego śledztwa dotyczącego korupcji we wrocławskiej prokuraturze i palestrze. Prowadzi je lubelski oddział Prokuratury Krajowej.

Sprawa przesłana niedawno do sądu dotyczy dwóch byłych wrocławskich prokuratorów i trzech osób, które miały dawać im łapówki. Prokuratorzy dostać mieli kilkadziesiąt butelek wódki, 10 tysięcy złotych w gotówce, bezpłatne remonty samochodów, ubranko dla dziecka, kurtkę, radia i lusterka samochodowe, komórkę oraz flakonik perfum wart 500 złotych. Wszystko działo się między 1998 a 2002 rokiem.

Głównym sponsorem miał być Czesław K., właściciel warsztatu samochodowego, zamieszany w kradzieże aut. Na imprezy chodzili nie tylko dwaj oskarżeni - dziś byli śledczy. Kilka razy bywać miał na nich do dziś pracujący w Prokuraturze Okręgowej Tomasz Fedyk - przed laty rzecznik prasowy prokuratury.

Przeciwko Czesławowi K. toczyło się śledztwo, a później proces. Policjanci z komisariatu dzielnicy Fabryczna klęli na czym świat stoi, bo regularnie znajdowali u Czesława K. kradzione auta albo części z kradzionych samochodów. A śledztwa szły jak po grudzie.
Tymczasem właściciel warsztatu zapraszał do swego domu prokuratorów. To podczas urządzanych przez niego kolacji dochodziło do uzgodnień, jakiej kary zażądają dla niego śledczy na koniec procesu.

Tomasz Fedyk miał być świadkiem tych ustaleń. Z materiałów śledztwa nie wynika jednak, by sam cokolwiek przestępcy obiecywał lub by przyjął od niego coś poza postawioną mu wódką.
Przeciwnie. Po jednej z libacji gospodarz był wzburzony, bo usłyszeć miał od Fedyka, że wódka nic mu nie pomoże.

Pomoc obiecywali za to inni uczestnicy spotkań - oskarżeni dziś Stanisław O. i Zbigniew N. Oferowali nawet dojście do sędziego prowadzącego proces. Co więcej, prokurator O. zlecił gangsterowi podpalenie samochodu byłego pracownika warsztatu Czesława K. Mężczyzna był świadkiem i obciążał swojego dawnego pracodawcę. Prokurator O. przyznał się do tego ale - z obawy o życie - odmówił ujawnienia nazwiska gangstera, któremu zlecił podpalenie.
Tomasz Fedyk nie chciał z nami rozmawiać.
- Zeznawałem jako świadek w śledztwie. Nie wolno mi rozmawiać. Były różne imprezy, a Czesława K. znało wiele osób - mówi lakonicznie.

Drugi wątek całej sprawy to układy z gangsterami. Stanisław O. w 1997 i 1998 roku prowadził śledztwo w sprawie morderstwa przy ul. Prostej. Podejrzani o udział w zbrodni byli dwaj wrocławscy gangsterzy. Jeden z dowodów to zeznania świadków incognito.
Nazwiska tych świadków to najściślej strzeżona tajemnica. Ale gangsterzy dowiedzieli się, kim są trzej anonimowi świadkowie. Zdobyli protokoły ich zeznań. Po latach ujawnili, że przyniósł im je znany i pracujący do dziś wrocławski adwokat Andrzej Hoffmann.

Skruszony, skorumpowany prokurator Stanisław O. potwierdził, że dał Hoffmannowi tajne protokoły. Mówi, że zrobił to, bo mecenas był jego kolegą i bardzo go o to prosił. Hoffmann żadnych zarzutów prokuratorskich nie usłyszał, choć akt oskarżenia wymienia jego nazwisko. Z nami rozmawiać nie chciał.
- Nie kultywuję kontaktów z prasą - uciął wszelkie pytania.

Czy przyjacielskie stosunki prokuratorów i przestępców to już we Wrocławiu przeszłość?
- O sprawie Stanisława O. i Zbigniewa N. nie będę się wypowiadała - ucina szefowa wrocławskiej Prokuratury Okręgowej Katarzyna Boć-Orzechowska. - Nie mam żadnych niepokojących sygnałów, by moi podwładni zachowywali się w taki sposób.
Stanisław O. nie chce rozmawiać. Prokurator Zbigniew N. twierdzi: - Nigdy nie sprzeniewierzyłem się swojemu zawodowi. Ta sprawa jest dla mnie żenująca.

Akta, które widzieliśmy, to tylko drobny fragment całej sprawy. Kilka protokołów zeznań byłego prokuratora Stanisława O. zostało wyłączonych do osobnego śledztwa. Nieoficjalnie wiadomo, że obciążył swoich byłych kolegów z pracy, a także wrocławskich adwokatów. Sam przyznał się też do brania łapówek, o których wcześniej śledczy nie słyszeli. Wiadomo, że szykowany jest przeciwko niemu jeszcze jeden akt oskarżenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska