- Jeszcze nie dostaliśmy oficjalnego pisma od zarządu, ale wyliczenie jest proste: pracę może stracić nawet 300 osób - mówi Mieczysław Kantorski, przewodniczący Solidarności w Wabco.
Szefowie amerykańskiego koncernu produkującego układy hamulcowe zapowiedzieli niedawno zwolnienie 1000 pracowników w swoich fabrykach na całym świecie.
Według Mieczysława Kantorskiego w Hanowerze pracę może stracić od 500 do 600 osób, a we Wrocławiu - od 200 do 300. Inne zakłady są mniejsze. Wabco jest największym na świecie producentem układów hamulcowych do pojazdów ciężarowych.
W zarządzie wrocławskiej fabryki nie chcą rozmawiać o ewentualnych zwolnieniach. Potwierdzają jedynie, że we wszystkich fabrykach koncernu ma być zwolnionych w sumie tysiąc osób. Jeśli zwolnienia będą dotyczyły Wrocławia, w pierwszej kolejności mają dotyczyć pracowników tymczasowych.
Według informacji związkowców zwolnienia mają dotyczyć wyłącznie pracowników produkcyjnych.
- To byłoby niesprawiedliwe - uważa Kazimierz Kimso, wiceprzewodniczący Zarządu Regionu Dolny Śląsk NSZZ Solidarność. - Jeżeli związkowcy dostaną oficjalne pismo od zarządu, wówczas będziemy negocjować w tej sprawie.
Jak się dowiedzieliśmy, jest duża rotacja załogi. Miesięcznie może się zwalniać nawet 40-50 osób. Wcześniej wypowiedzenia zaczęli dostawać pracownicy tymczasowi. W ten sposób, jak uważa Kantorski, pracodawca może uniknąć grupowych zwolnień.
- Gdyby pracodawca wyraźnie ogłosił, że są zwolnienia grupowe, wówczas można by z nim negocjować, kogo mają one dotknąć - tłumaczy Kazimierz Kimso. - Niektórych ludzi, choćby ze względu na ich sytuację rodzinną, trzeba chronić.
Kimso przyznaje, że wiele firm na Dolnym Śląsku ma w dobie kryzysu kłopoty. Ale nie wszyscy zwalniają ludzi. Na przykład Toyota przerzuca pracowników między swymi zakładami. Firmy amerykańskie natomiast, jak np. Remy w Świdnicy, radykalnie tną koszty. Kilkanaście dni temu Świdnicą wstrząsnęła wiadomość, że amerykański koncern Remy Automotive całkowicie likwiduje swoją działalność w Polsce i przenosi ją do innych fabryk na świecie.
Pocieszeniem jest to, że zwalniani pracownicy nie powinni mieć kłopotów ze znalezieniem nowej pracy.
- Mamy oferty w branżach finansowej, usługowej czy call center - wylicza Krzysztof Inglot z agencji pracy tymczasowej Work Service we Wrocławiu. - Są też oferty w przemyśle. Np. w jednym z zakładów spożywczych pracownik może zarobić ok. 3000 złotych brutto.
Work Service ma też oferty pracy za granicą. Okazuje się, że zachodni producenci, tnąc koszty, zwalniają swoich specjalistów i poszukują tańszych, w tym z Polski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?