Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławianie kąpią się w nielegalnych miejscach. Już 4 osoby utonęły

Marcin Torz
Natalia Bandosz, Kasia Jakubowska, Magda Kalińska i Agnieszka Bronkowska, studentki, które spotkaliśmy przy ul. Królewieckiej, nad stawem
Natalia Bandosz, Kasia Jakubowska, Magda Kalińska i Agnieszka Bronkowska, studentki, które spotkaliśmy przy ul. Królewieckiej, nad stawem Janusz Wójtowicz/ Gazeta Wrocławska
Coraz więcej wrocławian decyduje się na kąpiel w miejscach, w których nie wolno tego robić. Kto chce w upalne dni schłodzić się w wodzie, wybiera stare zimowisko barek na Osobowicach, Odrę na Opatowicach, Oławę niedaleko ulicy Na Grobli czy w parku Wschodnim, a także stawy przy ul. Królewieckiej oraz ul. Kunickiego. Kąpiel w takich miejscach jest niebezpieczna.

W niedzielę w stawie przy Kunickiego utopił się 16-letni gimnazjalista. Tego samego dnia policjanci wyłowili z Oławy pijaną kobietę. Później z tej samej rzeki ratowali również pijanego chłopaka.

- W tym roku we Wrocławiu utonęły już cztery osoby - mówi Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy dolnośląskiej policji.
Piotr Maziarz, komendant policji wodnej, zauważa, że latem, gdy jest ładna pogoda, właściwie nie ma dnia, by jego podkomendni nie nakryli kogoś na pływaniu w zakazanych miejscach. Złapani wrocławianie muszą wtedy liczyć się z tym, że dostaną mandat w wysokości nawet 500 złotych.

Mimo to, wielu wrocławian woli ryzykować życie, zdrowie i mandat. Ich zdaniem na miejskich kąpieliskach jest drogo (za wstęp płacimy np. 13 zł). Do tego jest ich niewiele, więc są oblężone przez wrocławian. Znalezienie wolnego miejsca na brzegu graniczy z cudem, a pluskanie się w wypełnionym do granic możliwości ludźmi akwenie trudno nazwać pływaniem.
Wszystko przez to, że we Wrocławiu działa zaledwie kilka miejskich kąpielisk pod gołym niebem. Jest jeszcze aquapark, jednak tam za godzinę kąpieli trzeba zapłacić nawet 22 złote.

- Te ceny są dla nas za wysokie. Po drugie, przy basenie nie można rozpalić grilla. No i ten ścisk... - powiedziały nam Natalia Bandosz, Kasia Jakubowska, Magda Kalińska i Agnieszka Bronkowska, studentki, które spotkaliśmy przy ul. Królewieckiej, nad stawem.

Władze Wrocławia nie planują budowy nowych odkrytych basenów. - Takie inwestycje są bardzo kosztowne - mówi Paweł Czuma, rzecznik urzędu miejskiego. - A baseny są czynne zaledwie kilkadziesiąt dni w roku.

Dwa lata temu Jarosław Obremski, ówczesny wiceprezydent Wrocławia, a obecnie senator, snuł plany utworzenia tymczasowych, wakacyjnych kąpielisk. Miały powstać nad Odrą. Nic z tych planów nie wyszło. - Nie mieliśmy na to pieniędzy. Miasto wtedy miało pilniejsze wydatki - mówi teraz Obremski.

Na takie inwestycje pieniędzy nadal nie ma. W magistracie powtarzają, jak mantrę, że są pilniejsze wydatki. Nie ma też mowy o tym, by powstały nowe baseny pod gołym niebem. Paweł Czuma, rzecznik prasowy urzędu miejskiego, nie pozostawia złudzeń. - Takie inwestycje są bardzo kosztowne. Baseny działają tylko kilkadziesiąt dni w roku. Z naszych obserwacji wynika, że istniejąca oferta w dużym stopniu zaspokaja potrzeby wrocławian. Ale wiemy, że oczekiwania mieszkańców są większe - mówi Czuma. I podkreśla popularność aquaparku.

Jednak wielu wrocławian ma zupełnie inne zdanie niż urzędnicy. Natalia Bandosz, Kasia Jakubowska, Magda Kalińska i Agnieszka Bronkowska, studentki z Wrocławia, wolą wykąpać się w stawie przy ul. Królewieckiej.

- Jest za darmo, można rozpalić grilla i nie ma ścisku - mówią dziewczyny. Podobnie tłumaczą niepełnoletni chłopcy, których spotkaliśmy kąpiących się w rzece Oława, na wysokości ulicy Traugutta. - By dostać się na najbliższe kąpielisko, musiałbym przejechać pół miasta. Tu jest znacznie bliżej. Woda nie jest głęboka, nie ma więc żadnego ryzyka - tłumaczą.

Zygmunt Kaniewski, emeryt, którego spotkaliśmy przy kładce Zwierzynieckiej, nie ukrywa, że czasami wchodzi do Odry.
- Ale tylko na chwilę, żeby się schłodzić. Miejskie kąpieliska? Nie, dziękuje. Tam jest za duży ścisk - mówi Kaniewski.

30-letnia pani Małgorzata nad Odrę zabiera swojego kilkuletniego synka. Wczoraj razem kąpali się niedaleko zoo.
- Moglibyśmy pójść na kąpielisko, tylko szkoda tych 20 złotych. Poza tym, tam jest jeden ratownik, a tutaj mam syna cały czas na oku. Dlatego czuję się bezpiecznie - mówi kobieta.

Tymczasem policja alarmuje: kąpiel w takich miejscach jest niebezpieczna. Od czerwca we Wrocławiu utonęły już cztery osoby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocławianie kąpią się w nielegalnych miejscach. Już 4 osoby utonęły - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska