Pani Marianna jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Postanowiła do nas napisać, bo, jak twierdzi, po raz kolejny musiała walczyć o miejsce w tramwaju - mimo widocznego brzuszka, nikt nie kwapił się, by jej ustąpić.
"W pierwszych miesiącach - mimo że szybko było widoczne, że spodziewam się dziecka - to nie był problem - trzymałam się kurczowo poręczy i jakoś przemierzałam trasę w trzęsącym się na wszystkie strony tramwaju. Ale teraz taka podróż nie wchodzi w grę - przez olbrzymi brzuch zbyt szybko tracę równowagę. Jestem też zmęczona, strasznie bolą mnie plecy i ledwo trzymam się na nogach, szczególnie, gdy na dworze takie upały" - tłumaczy wrocławianka.
Z jej obserwacji wynika, że najczęściej osobami ustępującymi miejsce są młode panie. "Albo same niedawno to przechodziły, albo mają świadomość, że niedługo też mogą być w ciąży i mają więcej empatii" - ocenia. Inni raczej niechętnie rozstają się z upolowanym miejscem. "No bo i po co, skoro, jak się z lubością podkreśla, "ciąża to nie choroba"" - ironizuje pani Marianna.
Jeszcze gorzej, zdaniem kobiety, jest w supermarketach. "Chyba się nie zdarzyło, żeby ktoś mnie przepuścił. No, chyba że zainterweniuje kasjerka. I nie jest wcale tak - uprzedzając złośliwe komentarze - że od kiedy zobaczyłam na teście dwie kreski, żądam, by być obsługiwaną poza kolejką. Po prostu uważam, że w ostatnich miesiącach ciąży kobietom należy się więcej atencji i zrozumienia".
Marianna Mazur kończy swój list apelem: "Skoro na ulicy gapisz się bezpardonowo na mój brzuch, to znaczy, że go widzisz. Dlaczego więc, gdy wsiadam do zapchanego autobusu lub tramwaju, zamiast ustąpić mi (a właściwie nam!) miejsca nagle przestajesz go dostrzegać? I dlaczego w supermarkecie, tuż przed kasą, robisz wszystko, by tylko dobiec do celu prędzej, niż ja, a jak spotkamy się w kolejce udajesz, że mnie w niej nie ma?
Zanim spuścicie wzrok na widok ciężarnej przy kasie, zatopicie się w lekturze książki, albo z przejęciem będziecie śledzić, co dzieje się za oknem tramwaju, pomyślcie, że dziecko, które w sobie nosi, pewnie w przyszłości będzie zarabiać na emeryturę waszą. Albo waszych dzieci. I że być może kiedyś wam - w zatłoczonym autobusie, zamarzy się usiąść, bo poczujecie, że minuta dłużej na nogach skończy się katastrofą".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?