Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna mieszkańców z proboszczem. Ksiądz nie chce opuścić parafii

Rafał Święcki
We wtorek protest przed plebanią trwał kilka godzin. Ludzi nie przegnała nawet gwałtowna ulewa
We wtorek protest przed plebanią trwał kilka godzin. Ludzi nie przegnała nawet gwałtowna ulewa fot. Rafał Święcki
Blisko setka osób przez kilka godzin protestowała we wtorek pod plebanią w podjeleniogórskich Karpnikach. Nie odstraszył ich nawet deszcz. Powód protestu? Z parafii nie chce się wyprowadzić były proboszcz. Ludzie próbowali zmusić duchownego Marka S. do opuszczenia tego budynku.

Mimo bojowych nastrojów, nie doszło do żadnych rozwiązań siłowych - co zapowiadali niektórzy mieszkańcy. Uważają oni, że były proboszcz bezprawnie zajmuje plebanię.

Wyznaczony przez zwierzchników księdza termin wyprowadzki minął 18 maja. Duchowny tym samym nie podporządkował się decyzji kurii legnickiej, która nakazała mu przeniesienie się do Domu Księży Emerytów w Legnicy.

Ksiądz Marek S. próbował odwołać się do Watykanu. Stolica Apostolska uznała jednak dekret biskupa Stefana Cichego za zasadny. - Biskup rozważa jeszcze zastosowanie innych możliwości zdyscyplinowania księdza Marka S., ale w tej chwili jest na urlopie, więc takich kroków nie podejmie - mówi Piotr Duda, rzecznik prasowy legnickiej kurii.

Tym kolejnym krokiem może być pozbawienie duchownego możliwości sprawowania wszelkich funkcji, jakie ma jako kapłan.
Marek S. już od kilku miesięcy nie odprawia mszy świętych w Karpnikach. Zastąpił go nowy proboszcz - ksiądz Edwin Jaworski.

- Na nabożeństwa ksiądz Jaworski dojeżdża z odległych o dziesięć kilometrów Mysłakowic. To kłopotliwe także dla mieszkańców. By załatwić parafialne sprawy, też musimy tam jeździć - mówi Bogusław Kempiński.

Ks. Marek S. wczoraj nie opuścił parafii. Nie chciał rozmawiać z mieszkańcami i dziennikarzami. Do wyjścia nie skłonił go też ks. Edwin Jaworski, który by załagodzić spór, proponował mu spotkanie na neutralnym gruncie.

Mieszkańcy Karpnik byłego proboszcza widują bardzo rzadko. Zaszył się na terenie plebanii i hoduje w niej konie. - Nieraz wychodzi, jak uciekną mu zwierzęta - mówi Marian Sadowski.

Wczorajszy protest jest kolejną odsłoną wojny, jaką grupa wiernych prowadzi z Markiem S. Trwa ona już od września ubiegłego roku. Po skargach wiernych legnicki biskup Stefan Cichy kilka miesięcy temu odwołał kapłana ze stanowiska i nakazał mu przenieść się do Domu Księży Emerytów w Legnicy. - Przygotowano tam dla niego mieszkanie. Ma również zabezpieczony byt. Biskup polecił mu pomagać w pracy duszpasterskiej przy Caritasie - mówi ksiądz Piotr Duda, rzecznik legnickiej kurii.
Duchowny nie podporządkował się tej decyzji.

Ksiądz Marek S. pracę w Karpnikach zaczął trzy lata temu i według mieszkańców zaczął po swojemu "przemeblowywać" całą parafię. Pierwszy poważniejszy zgrzyt nastąpił podczas pogrzebu miejscowego strażaka ochotnika. - Zwyczaj nakazywał, by koledzy zmarłego pełnili wartę przy trumnie. On kazał im usiąść na miejsca i zagroził, że nie rozpocznie nabożeństwa. Musieli ustąpić - mówi Marian Sadowski.

Mieszkańcy Karpnik mają mu też za złe, że odmawiał chrztu dzieci. Ponad dwudziestka maluchów nie została ochrzczona w miejscowym kościele, bo rodzice nie mieli ślubu. - Dziecku publicznie odmówił podania komunii świętej, bo pierwszej komunii udzielił ksiądz w innej parafii - dodaje Bogusław Kempiński.

We wsi są też ludzie, którzy bronią odwołanego księdza.

- Jak była powódź w Karpnikach, kupił drewno i rozdawał. Lodówek i pralek przekazał za 80 tys. złotych - mówi Jan Grębowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wojna mieszkańców z proboszczem. Ksiądz nie chce opuścić parafii - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska