Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Kogo wykończy piłka

Wojciech Koerber
Nie interesuje mnie kompletnie ten następca Smudy, bo przecież trupa nie postawi nawet na nogi konsylium złożone z Mourinho, Hiddinka oraz Gmocha. Otóż nie postawi, bo mniej więcej połowa tej naszej kadry jest wszechstronnie nieutalentowana. Materiału brak, a chowa się go latami. Brak takich piłkarzy, jak Lato przed laty. A i jako prezes ma on niemałe zalety. Mianowicie każdy może się przy nim poczuć jak profesor. Zresztą na boisku identycznie było. To, zdaje się, Bońka opinia, że Grzegorz tak szybko przebierał nogami, taki był ruchliwy, iż jakkolwiek dokładnie czy niedokładnie posłałeś w jego kierunku piłkę, to i tak wychodziłeś na profesora właśnie. Bo Grzegorz dobiegał do każdego twego podania.

Obie te funkcje - selekcjoner i prezes w PZPN - no więc obie te funkcje to do siebie mają, że siadasz przy ogromnym torcie i jak najwięcej zagarniasz pod siebie. Stąd tylu chętnych na fotele, jakiś Eriksson, o którym piszą, że trzykrotnie doprowadził Anglików do ćwierćfinału wielkiej imprezy. No, ja bym raczej napisał, do czego ich trzykrotnie nie doprowadził. Bo z ćwierćfinału to się mogą cieszyć Grecy lub Irlandczycy, nie Anglicy.

Kasperczak? W Wiśle był wielki, prowadził ostatni polski zespół, o którym można tak powiedzieć. Że był wielki (pamiętacie wyjazdowe 4:1 z Schalke?). Później wystawiał już tylko faktury z góry. Gdy spuścił Górnika z ekstraklasy, zwołano konferencję prasową, na której bohatersko wziął to na siebie. A przy okazji wziął też 800 tysięcy odprawy. Bóg, honor, ojczyzna. A nade wszystko kasa. Dlatego powiadam - mądry prezes od selekcjonera ważniejszy. Bo jeśli stworzy długoletni plan na dzieci (od maleńkości mają piłkę mieć przy nodze - technika, technika, technika!), to same będą mu później wygrywały. Aha, dobrze, by ten trener mówił jednak po polsku. Bo od ery Beenhakkera nie mówi.

I martwię się o Śląsk, bo widzę, jakby nie o LM, lecz o przetrwanie walczył. Kadra szczuplejsza, kasa również, miasto na gwałt sponsorów mu szuka. Że szuka, to dobrze, lecz słyszę, iż pośród firm wspomagających inne wrocławskie dyscypliny. Delikatnie rzecz ujmując, to nietakt, panowie, jeśli faktycznie piłkarską potęgę na żużlowym np. trupie chcecie budować. Nie sądzę, by państwo Betardowie, tzn. państwo Dziechcińscy (kaski z głów!) chcieli od żużla odejść, szczerze go pokochali, lecz są też firmy, które odmówić miastu zapewne nie będą mogły. To jasne, że sport się dzieli na futbol i całą resztę. Niech jednak ta reszta w mieście też ocaleje. Trzeba szukać - wiem, tak trudniej - nowych sponsorskich źródełek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Po bandzie: Kogo wykończy piłka - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska