Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unia pod ostrzałem eurosceptyków

Józef Pinior, Dolnośląski poseł SdPl do Parlamentu Europejskiego
Józef Pinior
Józef Pinior Tomasz Hołod
Dziwi mnie, że Pana rozmówcy w Brukseli i w Strasburgu zanudzali Pana opowieściami o mulach i szparagach.

Europosłowie, zapraszam - zaapelował Marek Twaróg, redaktor naczelny "Polski-Gazety Wrocławskiej". W swoim tekście napisał, że polska, całkiem niezła reprezentacja ponosi porażkę, ponieważ "nie umie przekonać wyborców, że Parlament Europejski to nie tylko salon zajmujący się krzywizną banana, ale setki aktów prawnych, które bezpośrednio wpływają na nasze życie. Że europosłowie nie potrafią nawet przebić się z informacją, że już teraz ogromna część prawa, które u nas obowiązuje, tworzona jest na poziomie unijnym, a nie w Polsce".
Marek Twaróg dziwił się, "dlaczego ludzie, którzy świetnie umieją przemawiać i argumentować, dobrze wypadają w telewizji, mają wiedzę o polityce krajowej i międzynarodowej, przez cztery lata nie potrafili nawiązać ze swoimi wyborcami dostatecznego kontaktu?".
W tej sprawie wypowiedziała się już Lidia Geringer de Oedenberg z Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Konrad Szymański z Prawa i Sprawiedliwości. Dziś głos Józefa Piniora z Socjaldemokracji Polskiej.

Wysoko oceniam inicjatywę redaktora naczelnego, Marka Twaroga, rozpoczęcia na łamach "Polski-Gazety Wrocławskiej" debaty poświęconej polityce europejskiej, szczególnie Parlamentowi Europejskiemu. Chyba zgodzimy się co do tego, że nie ma sensu obwinianie się wzajemne pomiędzy politykami a dziennikarzami, kto jest winien niskiej frekwencji w wyborach europejskich czy słabej znajomości prawodawstwa unijnego.

Pozostaje faktem, że polityka europejska jest najczęściej zakładnikiem polityki krajowej, że w całej Europie toczy się spór polityczny o głębokość integracji europejskiej, zakres kompetencji instytucji unijnych, uprawnienia ustawodawcze Parlamentu Europejskiego.

To w tej kadencji toczyła się batalia o ratyfikację konstytucji europejskiej i toczy o ratyfikację traktatu lizbońskiego. Jak można dziwić się osłabianiu autorytetu instytucji europejskich w kraju, którego prezydent odwleka w nieskończoność swój podpis pod traktatem lizbońskim?
Polityka europejska jest pod nieustannym obstrzałem ugrupowań populistycznych we wszystkich krajach Unii. Bardzo łatwo straszyć biurokracją w Brukseli, kosztami wprowadzenia euro, wykorzystywać cynicznie trudności gospodarcze czy nieznajomość świata i nastroje ksenofobiczne części elektoratu.

Warto jednak przypomnieć, kto co mówił w czasie kampanii referendalnej i wyborczej do PE w latach 2002-2004. Prowadziłem wtedy kampanię referendalną na Dolnym Śląsku na rzecz wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Doskonale pamiętam propagandę ugrupowań prawicowych i populistycznych, straszących zapaścią polskiego rolnictwa i przemysłu, upadkiem kultury narodowej i marginalizacją języka polskiego.

We wszystkich tych dziedzinach stało się dokładnie na odwrót. Dowodzą tego nie tylko oficjalne statystyki, ale także sondaże badające nastroje polskiego społeczeństwa, wskazujące na wysokie poparcie w Polsce dla Unii Europejskiej.

Odpowiedzialność za niski stan wiedzy na temat Parlamentu Europejskiego ponoszą przede wszystkim antyeuropejscy politycy. Propaganda antyeuropejska często przesłania realne dokonania. Dość wymienić tytułem przykładu wysiłek w pracy PE nad budżetem Unii Europejskiej, starania polskich posłów, zakończone sukcesem, nad zagwarantowaniem Polsce maksymalnych funduszy w budżecie na lata 2007-20013 czy ciężką batalię, a właściwie wymuszenie na wielkich koncernach telefonii komórkowej, radykalnego obniżenia roamingu w krajach Unii Europejskiej - to przecież sprawa podstawowa dla setek tysięcy rodaków pracujących za granicą.
Z moich własnych działań wymienię interwencje na rzecz Polaków i Polek, głównie z naszego regionu i Opolszczyzny, oszukiwanych czy wyzyskiwanych przez różnego rodzaju agencje pośrednictwa pracy w krajach europejskich. W Wielkiej Brytanii interweniowałem osobiście jako poseł europejski w najbardziej drastycznych sprawach. Uzyskałem ogromną pomoc od brytyjskich związków zawodowych i Partii Pracy.

Wspólnie z brytyjską posłanką z Walii, Eluned Morgan, doprowadziliśmy do spotkania z komisarzem Komisji Europejskiej ds. zatrudnienia, spraw społecznych i równości szans Vladimirem Spidlą, przedstawiając mu główne problemy, na które napotykają Polacy pracujący za granicą. Te problemy, wraz z kwestią podwójnego opodatkowania, były przedmiotem mojego przemówienia w parlamencie oraz apeli skierowanych do rządu polskiego. Brytyjskie interwencje byłe obszernie przedstawione w "Gazecie Wrocławskiej".

W swojej działalności poselskiej mogłem zawsze liczyć na zainteresowanie dziennikarzy, ich profesjonalizm i polityczną bezstronność. Parlament Europejski przypominał mi pierwsze lata Solidarności. Na nowo odnalazłem smak prawdziwej polityki, kiedy decydują się rzeczy ważne, a każdy dzień przynosi fascynację wyzwaniami, przed którymi stoi Unia Europejska.

Jesteśmy pierwszymi posłami z Polski w Parlamencie Europejskim. To zobowiązuje. Udało mi się prowadzić wielkie kampanie polityczne, zostałem jednym z przewodniczących Podkomisji Praw Człowieka. Zawsze, kiedy przemawiam w obronie więźniów politycznych na całym świecie, osób szykanowanych, niemających prawa do swobodnej wypowiedzi, od Chin po Iran, mam świadomość, że spłacam moralny dług za czas, kiedy to nam pomagał świat w walce o wolność i demokrację.

Dzisiaj moje biura poselskie są głęboko zaangażowane we wspieranie społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi - wielu opozycjonistów w Grodnie i Mińsku zna dobrze drogę do mojego biura poselskiego we Wrocławiu.
Nie kryję satysfakcji, że w wielu sprawach mam poczucie zmian na lepsze w kraju pod wpływem kampanii Parlamentu Europejskiego. Byłem samotny wśród polskich posłów w próbie wyjaśnienia ewentualnego stosowania tortur w ośrodkach więziennych, które mogły być prowadzone na polskim terytorium przez CIA. Ale to mnie rząd polski przyznał rację, decydując o rozpoczęciu poważnego śledztwa, które ma za zadanie wszechstronne wyjaśnienie tej sprawy.

W przeciągu tych czterech lat podniósł się w naszym kraju poziom wolności osobistych. To także zasługa Parlamentu Europejskiego, że dzisiaj trudno wyobrazić sobie prezydenta miasta zabraniającego marszu w obronie praw mniejszości.

Bardzo wysoko oceniam odwagę i kwalifikację dziennikarzy w Polsce. Dziwi mnie, że posłowie, Pana rozmówcy w Brukseli i w Strasburgu, zanudzali Pana opowieściami o mulach i szparagach. Radzę po prostu zmienić posłów, z którymi Pan się kontaktuje w Parlamencie Europejskim.

Prawdziwa polityka europejska polega także na szacunku pomiędzy środowiskiem dziennikarzy i polityków - zarówno jedni, jak i drudzy mają zasadniczy wpływ na jakość demokracji w każdym kraju. Jestem przekonany, że dzięki Pana zaproszeniu czytelnicy "Polski-Gazety Wrocławskiej" będą mogli uczestniczyć w autentycznej debacie poświęconej wyborom do Parlamentu Europejskiego, osadzonej w dobrej tradycji "Gazety Wrocławskiej", "Słowa Polskiego" i "Wieczoru Wrocławia" z okresu kampanii referendalnej sprzed pięciu laty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska