Chirurg w ogóle nie patrzy na pacjenta, bo pole operacyjne obserwuje na monitorze. Tnie specjalnymi, małymi nożyczkami, wprowadzonymi kablem.
- Żeby nabrać wprawy w wycinaniu guzów wątroby tą metodą, trzeba poćwiczyć. Ale gra jest warta świeczki. Zamiast dwóch godzin przy stole operacyjnym, można uporać się z zabiegiem w godzinę. Pacjent zamiast 20-centymetrowej rany ma cztery małe otwory i zamiast leżeć przez tydzień w szpitalu, wychodzi z niego po trzech dniach - wylicza dr Dariusz Houdail z Kliniki Chirurgii Małoinwazyjnej i Proktologicznej Akademii Medycznej we Wrocławiu.
W operacjach laparoskopowych Houdail wprawiał się na praktykach za granicą: w Wielkiej Brytanii i Francji. Jako jeden z niewielu chirurgów w Polsce potrafi wyciąć tym sposobem guz wątroby. W Polsce robi się to jedynie w Warszawie i ASK przy ul. Borowskiej, w którym pracuje dr Houdail. Razem z prof. Dariuszem Patrzałkiem niedawno operował 40-letnią kobietę: wycinał 4. i 5. segment wątroby. Były na nich łagodne guzy.
- Operację miałam we wtorek. Wieczorem tego samego dnia mogłam o własnych siłach pójść do ubikacji - opowiada pacjentka. - W piątek wyszłam do domu. Wyjadę opalać się na wakacje, bo blizny się goją i nic nie będzie widać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?