Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciel nie jest idiotą, nawet... jak nim jest

Arkadiusz Franas
No to mamy wakacje!!! Dobrze, mają. Ponieważ jestem z pokolenia, które ostatnie świadectwo dostało jaaaaakiś czas temu (liczenie, ile to lat temu było, zaczyna mi sprawiać dużą trudność), to ja na zakończenie roku, gdy żadnemu uczniowi by to już nie przyszło do głowy, postanowiłem napisać rozprawkę. Jej tytuł: "Co zrobić, by w szkołach nie klonować celebrytów typu Wojewódzki i Figurski".

WSTĘP. Ostatnie wystąpienie Michała Figurskiego i Kuby Wojewódzkiego, którzy na antenie radiowej obrazili Ukrainki, to kolejny przyczynek do zastanowienia się nad upadkiem norm moralnych i kształtowaniem młodych ludzi w szkole i w domu. Krócej: co zrobić, by chamstwo nie stało się obowiązującą normą zachowań?

ROZWINIĘCIE. Co się teraz dzieje w polskich szkołach, wie niewielu. Podejrzewam ministerstwo edukacji, niektórych dyrektorów, garstkę nauczycieli oraz najbardziej zdeterminowanych rodziców. Kto i kiedy pisze egzaminy? Na pewno matura. Na pewno? Egzamin gimnazjalny, egzamin szóstoklasisty, a ostatnio słyszałem o jakimś generalnym sprawdzianie dla abiturientów trzecich klas podstawówek. Gdyby przejść się po wrocławskiej ulicy i zapytać, od jakiego wieku teraz posyłamy dziecko po kaganek oświaty, to myślę, że duża część miałaby problem z odpowiedzią. Sześć czy siedem lat? Ja sam miałem wątpliwości i dopiero po konsultacji z redakcyjnym ministrem od oświaty wiem: nadal siedem, ale już niedługo sześć. Niedługo znaczy chyba dwa lata, ale bym się do tego terminu zanadto nie przywiązywał.

A jak wygląda program nauczania? Prawidłowa odpowiedź brzmi: jak prąd lub kobieta w stylu mickiewiczowskim. Zmienny(a) jest. Proces ten trwa i nikt nie wie, kiedy się skończy, bo każdego roku jakiś polityk ma nowe pomysły. Kiedyś, w tej jakże złej epoce (i piszę to bez cienia ironii), ówcześni uczniowie czuli pewną stabilizację. Osiem klas podstawówki, cztery lub pięć średniej, ewentualnie matura i studia. Człowiek wiedział, w której zaczyna się nauczanie historii, fizyki czy chemii. Podręczniki te same przez lata. Oczywiście pełno w nich było bzdur, ale jakieś poczucie stabilności w nauczaniu jednak istniało. A teraz?

Nastoletni uczeń nawet nie poprosi starszego brata o pomoc, bo ten trzy lata temu korzystał z innego podręcznika, przerabiał inny materiał i już nawet nie jest pewien, czy dwa plus dwa to cztery, czy może coś się zmieniło... O jedno dba się natomiast do przesady: komfort psychiczny ucznia. W ramach odzyskanej 23 lata temu wolności wolno mu prawie wszystko. Nie uczyć się (gdyż nauka to za duży stres), zakładać nauczycielowi śmietnik na głowę (w ramach rozładowywania tego stresu), palić "zioło" (bo nie uzależnia i Ramonce nie szkodzi) czy wyrażać swoją osobowość (za pomocą słów powszechnie uważanych za obraźliwe).

A co mają z tym wspólnego wymienieni na początku Wojewódzki i Figurski? Wszystko, bo propagują takie wzorce zachowań. Już kiedyś podpadli słuchaczom i specom od mediów, gdy naigrawali się z koloru skóry rzecznika prasowego Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Alvina Gajadhura. W jaki sposób "żartowali"? "Gajadhur. Gajadhur, tak? Murzyn. Bardzo przepraszam, mam alarm. Audycję dzisiejszą sponsoruje warszawski oddział Ku-Klux-Klanu" - oto próbka ich ówczesnego wystąpienia. Skrytykowano ich za to, nawet grożono sądem, ale pewnie skończy się na niczym, bo kto takim celebrytom podskoczy. Teraz, po meczu przegranym przez Ukrainę, Wojewódzki mówił m.in., że "zachował się jak prawdziwy Polak" i "wyrzucił swoją Ukrainkę". Figurski dodał: "Ja po złości jej dzisiaj nie zapłacę" oraz: "Powiem ci, że gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił". Ot, żartownisie...

Ich program usunięto z anteny, ale pewnie i tak ocaleją, bo ktoś inny się nimi zaopiekuje. Zwłaszcza że niektórzy ze zrozumieniem przyjęli tłumaczenie Wojewódzkiego, iż był to ich taki styl kabaretowy, pewna konwencja. Otóż, panie Wojewódzki, do konwencji to potrzeba co najmniej dwojga: tego, co nadaje, i tego, co odbiera. A myślę, że Ukrainki to źle odebrały. Konwencja to na przykład zachowanie zaprezentowane przez Marka Krajewskiego w jego najnowszej powieści "Rzeki Hadesu", gdzie pan hrabia leży nagi i posiniaczony na kanapie, a pani hrabina w rozpiętym szlafroku smaga go biczem. Jak oboje to lubią - to ich sprawa. Gdy wciągnęli w to trzeciego, który był trochę "spoza konwencji", to powstał cudny kryminał. Bo konwencja, jak głosi "Słownik języka polskiego", to "ogólnie przyjęte w jakimś środowisku normy postępowania, myślenia itp.".
Szanowni Państwo, zróbmy wszystko, by to, co proponują nam Wojewódzki i Figurski, nie było ogólnie przyjęte. Ja wiem, że ciężko czasami dziecku wy-tłumaczyć, że nauczyciel nie ma racji. Bo takie sytuacje się zdarzają. Ale nie musimy od razu rzucać, że nauczyciel to idiota. Tak samo jak nauczyciel nigdy nie powinien tego robić, gdy ma do czynienia z rodzicem o podobnej, niezbyt udanej kondycji psychicznej. Poszukajmy innych słów, bardziej złożonych form objaśniania skomplikowanego świata.

ZAKOŃCZENIE. Zróbmy wszystko, by w dziecku nie wzbudzać pogardy do jego pierwszych autorytetów. Zawsze lepszy
nauczyciel niż Figurski czy Wojewódzki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nauczyciel nie jest idiotą, nawet... jak nim jest - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska