Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz pokonany!

Paweł Gołębiowski
Rozgrywający Rafał Glapiński mecz z Asseco Prokomem rozpoczął w pierwszej piątce. I nie przestraszył się gwiazd rywalizujących w Eurolidze
Rozgrywający Rafał Glapiński mecz z Asseco Prokomem rozpoczął w pierwszej piątce. I nie przestraszył się gwiazd rywalizujących w Eurolidze Dariusz Gdesz
Victoria Górnik - Asseco Prokom Sopot 74:71. Zabłocki, Chanas i Stefański za silni na mistrza Polski.

O dużą niespodziankę postarali się w niedzielę koszykarze Victorii Górnika Wałbrzych. Podopieczni trenera Andrzeja Adamka pokonali w hali w Świebodzicach 74:71 mistrza Polski - Asseco Prokom Sopot. (ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ) Zwycięstwo jest tym cenniejsze, że sopocianie, którzy przyjechali na Dolny Śląsk prosto z Barcelony, gdzie rozgrywali mecz Euroligi (przegrali tam 62:74), nie zlekceważyli jednej z ostatnich drużyn tabeli naszej ekstraklasy. Asseco zagrało pełnym składem i widać było, że chciało zwyciężyć.

W niedzielę to jednak gospodarze, walczący z olbrzymią determinacją i zaangażowaniem, schodzili z parkietu jako zwycięzcy.
- Cieszę się naprawdę bardzo. Zaczęliśmy sezon od serii pięciu porażek. Teraz pod wodzą trenera Andrzeja Adamka i z nowymi zawodnikami w składzie zaczęliśmy wygrywać, a to zwycięstwo nad mistrzem Polski jest szczególnie ważne. Pozwoli nam odbić się od dna. Będziemy walczyć z każdym i wszystkie drużyny, które tu przyjadą, nie będą mogły nas lekceważyć - mówił po meczu szczęśliwy Tomasz Zabłocki, skrzydłowy Victorii Górnika. Zabłocki rozegrał bardzo dobry mecz i w dużej mierze to właśnie dzięki niemu gospodarze po pierwszej kwarcie prowadzili 22:14.

W drugiej części spotkania sporą przewagę osiągnęło jednak Asseco. Goście poprawili skuteczność, bo ta zawodziła u nich w premierowej odsłonie i odrobili straty. Wygrali drugą odsłonę 31:14 i po dwudziestu minutach prowadzili 45:36. Wydawało się, że mistrz opanował sytuację i o sensacji nie ma już co marzyć.
- Początek meczu mieliśmy dobry, ale w drugiej kwarcie popełniliśmy za dużo strat. To spowodowało, że sopocianie wyszli na prowadzenie. Po zmianie stron postawiliśmy jednak strefę, z którą goście mieli sporo problemów - oceniał trener Adamek.
Jego zespół, dzięki dobrej grze Zabłockiego i Kamila Chanasa w ataku, a także świetnej postawie w defensywie Damiena Argretta i Ousmane Barro zmniejszał dystans do gości. Wreszcie w 35 minucie, po tym, jak Tomasz Zabłocki zebrał piłkę na swojej tablicy i po chwili trafił za trzy punkty, Victoria Górnik remisowała z Asseco Prokomem 61:61. Na niecałe dwie minuty przed końcem meczu znowu Zabłocki wyprowadził swój zespół na prowadzenie 73:71, którego wałbrzyszanie nie oddali już do końca meczu.

Na 12 sekund przed końcową syreną jeden rzut wolny trafił jeszcze Chanas, potem rzuty rozpaczy Davida Logana i Filipa Dylewicza nie trafiły do kosza i sensacyjne zwycięstwo skazywanego na porażkę Górnika stało się faktem.
- Przed tym meczem mówiłem, że do pokonania Asseco Prokomu, oprócz naszej maksymalnej mobilizacji, będzie potrzebna jeszcze słabsza gra tej drużyny. Tak się stało, goście, którzy mają dużo większy od nas potencjał, zawodzili jednak zwłaszcza w rzutach z dystansu - mówił po meczu trener Victorii Górnika.

- Wierzyłem, że stać nas na zwycięstwo, czułem to już przed meczem. I nawet wówczas, gdy rywale przejęli inicjatywę, to przekonanie mnie nie opuszczało. I rzeczywiście - w końcówce pokazaliśmy, że w gorącej hali w Świebodzicach stać nas na rywalizację z każdym rywalem w tej lidze - podkreślał po spotkaniu Marcin Stefański, który na dobre wcielił się już w rolę lidera przebudowanego Górnika.

ZOBACZ ZDJĘCIA Z MECZU

Rozmowa z obrońcą Victorii Górnika Kamilem Chanasem w poniedziałkowej "Polsce-Gazecie Wrocławskiej"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska