Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kradną bydło pod Lwówkiem

Katarzyna Wilk
Ponieważ noce były ciepłe, rolnicy nie zabierali krów do obory. Wykorzystali to złodzieje
Ponieważ noce były ciepłe, rolnicy nie zabierali krów do obory. Wykorzystali to złodzieje Dariusz Gdesz
Z pastwisk giną rolnikom krowy, jałówki i cielęta. Policja szuka nielegalnych ubojni w okolicy.

Na hodowców ze wsi koło Lwówka na Dolnym Śląsku padł blady strach - takiej serii kradzieży dawno tu nie było. Z pastwisk znika bydło. Rolnicy są zrozpaczeni - kradzież każdego ze zwierząt oznacza dla nich poważną stratę finansową. Jedna krowa kosztuje 3 tys. zł.

Pod koniec października z pastwiska w Brunowie bez śladu zniknęły dwie krowy mleczne. Kilka dni później w tej samej miejscowości skradziono dwie jałówki i cielną krowę. Ale na tym nie koniec - w oddalonym o kilka kilometrów Zbylutowie łupem złodziejskiej szajki padły dwie krowy, zaś pod koniec ubiegłego tygodnia w Skorzynicach zniknęły z pastwiska trzy byki.

Scenariusz za każdym razem jest podobny: złodzieje parkują busa tam, gdzie nocą jest najciemniej. Doprowadzają w to miejsce zwierzęta, ładują je do samochodu i wywożą. Złodziei musi więc być kilku, by mogli poradzić sobie z wystraszonymi zwierzętami.

W powiecie lwóweckim, gdzie grasują porywacze bydła, prawie każdy rolnik hoduje krowy. Wielu gospodarzy zostawia je na pastwiskach, bo noce są jeszcze ciepłe, więc zwierzęta mogą się tam spokojnie paść. Zwłaszcza że dotychczas nic złego się nie działo.
Ofiarą złodziei padła m.in. Helena Ryży, mieszkanka Brunowa.

- Na tę noc nie zaganialiśmy zwierząt do obory. To był nasz błąd - ubolewa pani Helena. - Krówki pasły się dosłownie trzy kroki od domu. Rano chciałam je napoić, ale już ich nie było - załamuje ręce.
Kobieta natychmiast zaalarmowała policję. Zaraz potem razem z mężem ruszyła na poszukiwania zwierząt w okolicy. Na próżno. Po bydlętach nie było śladu. Złodziei szuka teraz policja.

Za kradzież bydła przestępcom grozi do 5 lat więzienia. Niestety, na razie krowia szajka pozostaje bezkarna. Co gorsza, odzyskanie zwierząt nie będzie łatwe, bo - jak podejrzewają ich właściciele - krowy już zostały zabite, a mięso z nich sprzedane.

Zapewne zrobiono to nielegalnie, bo sprzedanie krowy do ubojni nie jest proste.
- Każda sztuka musi mieć dwa kolczyki i paszport. Muszą się też zgadzać wybite na nich numery identyfikacyjne - wyjaśnia Katarzyna Łukasik, specjalista ds. skupu ze spółki Polska Wołowina w Hucie.
Stąd podejrzenie, że złodzieje kradną krowy, by je przerobić na mięso i kiełbasy w nielegalnych, domowych ubojniach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska