- Ale najgorsze jest to, że w tym szpitalu brakuje wenflonów, plastrów, ligniny i gazików! - denerwuje się pani Monika. Nie chce się przedstawić, żeby leżącą na oddziale jej mamę nie spotkały nieprzyjemności. Opowiada, że gdy przywiozła ją przed weekendem ze szpitala przy Weigla, bo stamtąd zostały odesłane z braku miejsca, szpital przy Wiśniowej przyjął pacjentkę, ale została umieszczona na jedną noc na korytarzu.
- Warunki uwłaczające godności ludzkiej. Ale na szczęście obsługa tu jest fantastyczna, zarówno lekarze, jak i pielęgniarki - przyznaje pani Monika. Mówi, że jej matka była w stanie ciężkim, od razu dostała kroplówkę. Gdy odwiedziła ją w niedzielę, zobaczyła, że nie ma już kroplówki. - Zapytałam pielęgniarki dlaczego. Ta spojrzała na mnie z przerażeniem i wyznała, że nie ma wenflonów - relacjonuje kobieta. - Gdy spytałam, skąd wziąć te wenflony, usłyszałam, że z apteki. Powiedziałam, że już tam biegnę. Wtedy pielęgniarka dodała: to niech pani też kupi plaster do tego wenflonu, bo też się skończyły. To jakieś nieporozumienie! - denerwuje się kobieta.
Podobnego zdania jest Maria Niewęgłowska, która również na oddziale internistycznym w tym szpitalu odwiedza swoją matkę.
- Z obsługi i kuchni tutaj jestem zadowolona, ale pampersy, ligninę, wszystkie maści trzeba kupić samemu - opowiada. Niektórzy pacjenci przychodzą ze swoimi lekami.
Jarosław Maroszek, dyrektor departamentu zdrowia w urzędzie marszałkowskim, tłumaczy, że szpital przy Wiśniowej od kwietnia 2010 roku już nie jest kolejowy. Administracyjnie podlega pod ten z ul. Traugutta. W połowie 2014 roku ma zostać przeniesiony wraz z tym z Traugutta do nowej lecznicy, budowanej właśnie na Stabłowicach.
- Sytuację finansową ma stabilną, nie mamy żadnej informacji, by na coś tam brakowało - informuje Maroszek. Zaznacza, że rozpoczął się remont szpitala na Brochowie, stąd może być większe obłożenie Wiśniowej. Na internie jest tam 50 łóżek, a czasem chorych leży tam o 10 więcej - na korytarzach.
Marek Nikiel, dyrektor szpitali przy Traugutta i Wiśniowej, podkreśla, że w jego szpitalach się oszczędza, ale nie kosztem pacjentów.
- Jeśli był problem z wenflonem, należało zgłosić go ordynatorowi albo lekarzowi dyżurnemu - uważa. Jest zdania, że taka sytuacja jest niedopuszczalna i należy ją wyjaśniać na bieżąco. Informuje, że jest plan, by podczas wakacji na oddziale internistycznym przeprowadzić mały remont: odświeżenie ścian i podłóg.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?