Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patejuk: Śląsk to nie mój szczyt

JG
Janusz Wójtowicz
- Absolutnie. Skoro w tym wieku trafiłem do takiej drużyny, to czemu nie miałbym jeszcze osiągnąć czegoś więcej. Jestem ambitnym zawodnikiem i mam nadzieję, że nawet do kadry mi się uda dostać - mówi Sylwester Patejuk nowy zawodnik Śląska Wrocław.

Po tak udanym sezonie, pewnie miał Pan mnóstwo ofert.
Owszem, było dużo propozycji. Miałem w końcu całkiem udany sezon i kartę zawodniczą na ręku. Na początku zacząłem negocjacje z Lechią Gdańsk, ale ze względów na jakieś ich wewnętrzne problemy nie doszedł ten transfer do skutku. W gruncie rzeczy się cieszę, bo trafiłem do ciekawszego, mocniejszego zespołu. O większym potencjale i aspiracjach sportowych.

Właściwie dlaczego wybrał Pan Wrocław?
Po pierwsze - Wrocław to fajne miasto. No i serce mniej boli bo do Bielska też nie jest daleko. Zdecydowały jednak względy przede wszystkim sportowe. Uważałem, że czas powalczyć o jakieś wyższe cele niż tylko utrzymanie z beniaminkiem. I tak zrobiliśmy dobry wynik, sprawiliśmy kilka niespodzianek. Będzie to dla mnie kolejny sprawdzian i mam nadzieję, że uda się zrealizować moje marzenia.

Rodzinę Pan zabierze na Dolny Śląsk?
Narzeczona Agnieszka jest cały czas ze mną. Tutaj też przyjedzie.

Dlaczego tak długo grał Pan w niższych ligach? Ile razy był Pan na testach w I czy II lidze i Panu dziękowano?
Na testy dużo nie jeździłem. Może kiedyś, jak byłem młodszy. Raz pojechałem do Groclinu. Wstałem o czwartej rano, o jedenastej zagrałem mecz i wieczorem wróciłem. To była jakaś przypadkowa grupa piłkarzy, nie wiem czy nawet ktoś się nam przyglądał dokładnie. Może z jakichś innych klubów też zaglądali, ale widocznie się nie wyróżniałem. Może zabrakło troszkę szczęścia lub pewności siebie, albo znajomości - to też czasem pomaga.

Może system jest zły.
Być może też. Nie chcę tu nikogo oceniać, żadnych skautów, ale nie wydaje mi się, żeby moje umiejętności między 25 a 29 rokiem życia jakoś drastycznie podskoczyły. Może nabrałem trochę doświadczenia. Nie wiem dlaczego nie zostałem dostrzeżony gdzieś wcześniej.

Jest problem, żeby z gry w amatorskich zespołach przestawić się na tryb profesjonalnego piłkarza?
Zawsze byłem człowiekiem, który dbał o siebie, więc nie ma z tym problemów. Zresztą w klubach na wyższym poziomie są ludzie, którzy w tym pomagają.

Słyszał pan o metodach treningowych Oresta Lenczyka?
Tak, że lubi dużo gimnastyki. Mi to nie przeszkadza. Ja lubię prace z materacami. Wolę zajęcia koordynacyjne, niż jakieś stacjonarne w siłowni. Dla mnie trening ogólnorozwojowy nie jest ciężki, dlatego nie boje się zajęć z trenerem Orestem Lenczykiem (śmiech).

A na jakiej pozycji lubi Pan grać najbardziej?
Ja generalnie czuje się dobrze w formacji ofensywnej. Czy to prawy skrzydłowy, czy lewy. Mogę być piłkarzem podwieszonym pod napastnika lub grać na szpicy,.

Umowa ze Śląskiem to Pana kontrakt życia? Sportowy sufit?
Absolutnie. Skoro w tym wieku trafiłem do takiej drużyny, to czemu nie miałbym jeszcze osiągnąć czegoś więcej. Jestem ambitnym zawodnikiem i mam nadzieję, że nawet do kadry mi się uda dostać. Stawiam sobie poprzeczkę coraz wyżej. W miarę jedzenia rośnie apetyt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Patejuk: Śląsk to nie mój szczyt - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska