Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To błąd, że zezwoliliśmy na komórki w szkole

Alina Gierak
Mirosława Kątna
Mirosława Kątna Marcin Oliva Soto
Rozmowa z Mirosławą Kątną, przewodniczącą Komitetu Ochrony Praw Dziecka.

Przyjechała Pani do Jeleniej Góry na spotkanie zorganizowane przez Terenowy Komitet Ochrony Praw Dziecka z nauczycielami, policjantami, sędziami rodzinnymi i psychologami z Polski, Niemiec i Czech, by rozmawiać o przemocy w szkole. Zauważyliście Państwo, że coraz częściej nie jest ona bezpośrednia. To już nie bicie kolegi na przerwach, ale bezwzględne dokuczanie z wykorzystaniem zdjęć robionych telefonami komórkowymi i puszczanymi w sieć internetową.

Ubolewam nad tym, że parę lat temu zezwoliliśmy na swobodne używanie telefonów komórkowych w szkole. Teraz wycofanie ich jest już niemożliwe. A przecież one w żaden sposób nie są dzieciom potrzebne. Wystarczyłoby, żeby szkoła zapewniła uczniom dostęp do telefonu w razie nagłej potrzeby. Tak się jednak nie stało i telefony komórkowe są niemal obowiązkowym wyposażeniem ucznia. Na dodatek mają one coraz więcej funkcji, co młodzież bezlitośnie wykorzystuje. Można zrobić nimi zdjęcia, nakręcić film, nagrać rozmowę. Ale przecież ktoś te telefony dzieciom kupuje. Zezwala, by brały je na lekcje, nie oponuje, gdy są wykorzystywane nie tylko do komunikowania się.

Czyli wracamy do dorosłych i ich braku przewidywania i wyobraźni?

Raczej do dorosłych i ich zagubienia się we współczesnym świecie. Rodzice nie wychowują, a hodują dzieci. Zezwolili im na swobodne korzystanie z internetu i telewizji. Cieszą się, że młodzi ludzie nie szwendają się po ulicach i nie widzą, że pod bokiem rośnie im emocjonalny tuborg. Człowiek, który jest sprawny intelektualnie, ale emocjonalnie otępiały. Współczesne dzieci mają dostęp do pornografii internetowej i filmów. A gdy ma się narzędzia, czyli telefony komórkowe, to nic dziwnego, że tak się bawi.

Skoro nie można wycofać komórek ze szkół, to co robić, by uczniowie nie wykorzystywali ich do obrażania i ranienia nauczycieli i kolegów? By nie montowali ohydnych filmików z ich udziałem?
Powiedzieć jasno i wyraźnie, że to jest przestępstwo. Uświadomić to uczniom i rodzicom. Można zaprosić na wywiadówkę sędziego czy kuratora, by wskazał młodym ludziom, że choć chroni ich w wielu przypadkach wiek, ale kary nie unikną. Szkoła na każdy przypadek internetowej przemocy musi zareagować od razu. Nie wolno pokazywać bezradności, udawać, że nic się nie stało. Obraźliwy wpis na portalu internetowym nie może pozostać bez reakcji. Nie łudźmy się, że nikt go nie zauważy.

Znam przypadki, gdy rodzice ucznia, który powypisywał o koleżankach sprośne rzeczy w swoim blogu, powiedzieli nauczycielce, że się czepia dziecka, bo każdy tak w blogach robi.

Niestety, zdarza się, że rodzice tak reagują. Nie współpracują ze szkołą, nie widzą problemu. Potem, gdy ich dziecko stanie przed sądem, pytają zdziwieni, jak to się stało? A on tym wpisem w blogu pokazał, że nie ma uczuć, jest emocjonalnym kaleką.
Dorośli często usprawiedliwiają się brakiem czasu. Odkładają rozmowę z dzieckiem na później.

Czy jest coś ważniejszego od własnego dziecka? Gdy ma gorączkę, znajdujemy czas, by iść z nim do lekarza. A to jest choroba duszy. Trzeba reagować jeszcze szybciej. Rodzic nie może zwalać odpowiedzialności na szkołę. To są dwa światy, które muszą ze sobą współpracować. Nauczyciel nie może bać się ucznia, rodzic nie może udawać, że nie ma sprawy.

Pozostaje jeszcze współpraca między nauczycielami?

To powinno być oczywiste, ale mam świadomość, że tak nie jest. - Dobrze, że to nie zdarzyło się na mojej lekcji - taka postawa nauczycieli na wybryk uczniów zdarza się często. To błąd, bo to powinien być problem wszystkich. Cała rada pedagogiczna musi szukać rozwiązania. To nie jest kłopot pani od historii czy pana od fizyki. Nauczyciele muszą się wzajemnie wspomagać. Ważna jest wymiana doświadczeń podczas takich spotkań, jak to w Jeleniej Górze.

Nauczycieli na studiach nikt nie uczy, jak reagować na taki nowy rodzaj przemocy?

Nie uczy. Dlatego może sami powinni pomyśleć o tym, by zamiast wysuwać kolejne roszczenia, skłonić ministerstwo do merytorycznej pomocy. By nauczyciele nie czuli się bezradni, gdy uczeń obsmaruje ich w internecie lub zaaranżuje awanturę, by nakręcić film telefonem komórkowym. Trzeba nauczyć, jak reagować w takich sytuacjach.

le młodym ludziom też jest chyba coraz trudniej połapać się w tym świecie?

Oczywiście. Dzieci hodowane w domach, bez uczuć i ciepła, trafiają do świata, gdzie promowani są twardziele. W bajkach czy grach komputerowych bohaterowie mają kilka żyć. Do tych dzieci dociera fałszywa informacja, a nie ma kto im tego uświadomić. Przemoc panuje wśród coraz młodszych i na dodatek zaciera się różnica płci. Dziewczyn klnących jak szewc, bijących rówieśników, okrutnie raniących słowami jest coraz więcej. Trudno żyć w takim świecie i im, i nam dorosłym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska