Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk już wie, jak wygląda Pałac Kultury i Nauki

Michał Mazur
Trener Ryszard Tarasiewicz i Sebastian Mila zapowiadają kolejną ligową wygraną
Trener Ryszard Tarasiewicz i Sebastian Mila zapowiadają kolejną ligową wygraną Tomasz Hołod
Rozmowa z Ryszardem Tarasiewiczem, trenerem piłkarzy Śląska Wrocław.

Pokazał Pan już swoim zawodnikom zdjęcia Pałacu Kultury i Nauki?

Nie, raz go widzieli i już wystarczy (śmiech). Wiem, do czego pan pije. Rzeczywiście, po naszym ostatnim meczu w Warszawie z Polonią powiedziałem, że chłopcy zobaczyli Pałac i zgłupieli. Ale wtedy naprawdę nie byliśmy sobą. Straciliśmy szybko bramki, brakowało nam dynamiki. Na dodatek Polonia wtedy miała naprawdę świetny okres w swojej grze.

W piątek wieczorem gracie z innym zespołem ze stolicy - Legią. Ekipa Jana Urbana przegrała ostatnio dwa mecze z drużynami, na których Śląsk zdobył cztery punkty. Czy to oznacza, że pójdzie wam łatwiej?

Nie sądzę. Legia, Wisła czy Lech w meczach u siebie są zawsze faworytem. Bez względu na to, które miejsce w tabeli zajmują i jakie wyniki ostatnio notowały. Dzisiaj nic się nie zmieni tylko dlatego, że przyjeżdża Śląsk.

Zapytam inaczej. Czy to, że Legia ostatnio przegrywa, oznacza dla Śląska łatwiejszy mecz? Czy też wręcz przeciwnie - legioniści staną na głowie, by się odkuć za ostatnie niepowodzenia właśnie na Śląsku?

Naprawdę nie wiem, jak zagra Legia. W Warszawie mają swoje problemy, które nie do końca mnie interesują. Mnie obchodzą tylko i wyłącznie moi zawodnicy.

W takim razie jak zagrać, by sprawić kolejną niespodziankę w tym sezonie, tym razem przy Łazienkowskiej?

Tak jak do tej pory. Odważnie, agresywnie, do przodu. Jak czytam, że Śląsk gra defensywnie, to ja się pytam, ilu ofensywnych zawodników musiałbym posłać na murawę, żeby opinie były inne? Dziesięciu? Zawsze wystawiam pięciu atakujących, czterech obrońców i jednego defensywnego pomocnika. Robię to z myślą o prowadzeniu gry, niezależnie od tego, czy mecz jest we Wrocławiu, Poznaniu czy w Warszawie. Nie interesuje mnie gra z kontry. Taka jest moja filozofia, którą staram się zaszczepić moim piłkarzom. Jeśli są fragmenty meczu, w których się bronimy, to dzieje się tak wyłącznie dlatego, że przeciwnik nas chwilowo przycisnął. Nic więcej.
Widzę, że niektóre niepochlebne opinie o Śląsku mocno w Panu siedzą.

Trochę, ale to dlatego, że wiem, co przekazuję w szatni zawodnikom. Nigdy im nie mówię, że mają zabezpieczyć tyły i czekać, aż może coś wpadnie. Popatrzmy na Lecha. W meczu z Nancy przede wszystkim się bronił, a i tak wszyscy zachwycali się jego grą ofensywną. Dlaczego? Bo dawno polski zespół tak daleko nie zaszedł w europejskich rozgrywkach. Nie powinno nas to jednak zwalniać z bycia obiektywnym.

W piątek zmierzy się Pan z Janem Urbanem, dobrym kolegą z reprezentacji. Choć przyjaciel to chyba lepsze słowo.

Zgadza się. Swego czasu mieliśmy naprawdę dobry kontakt. Kilka razy spędzałem nawet wakacje u niego w Hiszpanii. Teraz znajomość trochę się urwała, ale to z mojej winy. Mam taką naturę, że nie lubię rozmawiać przez telefon.

Podobno swego czasu wspólnie z Urbanem rządziliście reprezentacją?

Mnichem nigdy nie byłem, ale wiedziałem, kiedy jest na co czas. A z Jankiem rzeczywiście dobrze się trzymałem, tak jak z resztą Kretów, jak mówiliśmy o piłkarzach z Górnego Śląska. Drugim obozem była Centrala, czyli Warszawa i reszta kraju. I wśród niej miałem dobrych kumpli.

Za Pańskich czasów pojedynki Śląska z Legią wywoływały wśród piłkarzy dreszczyk emocji?

Zawsze grało się z nią ciężko, bo to był centralny wojskowy klub i miał priorytet w ściąganiu najlepszych graczy. Dopiero to, czego nie wziął, trafiało do Śląska.

Ryszarda Tarasiewicza nigdy nie chcieli w Warszawie?

Był taki zwyczaj, że wojskowi nigdy sobie piłkarzy nie podkradali. Więc to bardziej ja musiałbym chcieć, niż Legia. Choć z drugiej strony gdyby się generałowie uparli, to dostałbym rozkaz i nie miałbym nic do gadania. Na szczęście tak się nigdy nie stało i mogłem grać w Śląsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska