Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walka o wolność naszych ogórków

Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski Marek Grotowski
Łaskawcy z komisji norm spożywczych Unii Europejskiej uwolnili dwadzieścia siedem warzyw i owoców. Uznano, że w dobie narastającego kryzysu nie można zbytnio kaprysić. Niech sobie rosną, jak chcą.

"Kalekich" okazów nikt nie będzie brutalnie odrzucał. Gdy natrafimy dziś na jakiegoś pokrzywionego strasznie ogórka, możemy go spokojnie skroić na mizerię i zjeść z apetytem.

Polacy sobie mocno dworowali z unijnych paradoksów. Śmieszyło nas strasznie, że marchewkę zaliczono do owoców ze względu na sok. Ostatnio wszyscy trzymali się za brzuchy, gdy w unijnych przepisach nasz poczciwy ślimak winniczek okazał się... rybą śródlądową. Francuzi mieli gorszy orzech do zgryzienia, gdy ich żaby, ze względu na smaczne udka, zaliczono do ptaków lądowych czy nawet, nikogo nie obrażając, nielotów.

Wszyscy pamiętają pewnie awantury o śledzie. Nikt nie umiał przekonać ławicy śledzi, żeby do sieci wpadały tylko te, które mają więcej niż 20 centymetrów długości. Nam się udało utargować 4 centymetry i nasz śledź, by spełniał normy mógł mieć tylko 16 centymetrów.

Gorzej było z innym polskim przysmakiem, wędzonymi szprotkami. Unia Europejska uznała, że te smaczne, małe rybki nadają się tylko na paszę dla zwierząt. Mediatorzy przekonywali unistów, że Polacy zeszli z drzew parę minut później niż reszta Europy i szprotki, nie tylko w charakterze zakąski, bardzo lubią. Nie wiem, ile wypito i czego w trakcie testów, ale dostaliśmy pozwolenie na zjadanie szprotek dłuższych niż 10 centymetrów.

Wśród tych uwolnionych z poplątanych unijnych norm nie ma, między innymi, jabłek, gruszek czy pomidorów. Ale one mogą być dopuszczane na rynki europejskie, jeśli hodowca czy producent, jak to się dziś nazywa, opatrzy je etykietą: "przeznaczone na przetwory". Paradoks polega na tym, że te nasze owoce czy warzywa przeznaczone na przetwory są o wiele smaczniejsze od tych wszystkich wymuskanych, identycznych i spełniających wszelkie normy lokalnych przysmaków jabłek, czyli mających średnicę nie mniejszą niż 55 milimetrów.

Okazuje się, że wyśrubowanych standardów bronili Włosi i Francuzi. Większość, a w tym i nasi rolnicy, miała mocniejsze lobby i już od połowy przyszłego roku będą obowiązywać normy sprzed dwudziestu lat. Skoro zaczęliśmy od krzywych ogórków, to i do nich wróćmy. Krzywizna ogórka może wynosić 10 milimetrów na każde 10 centymetrów. Proponuję sprawdzić to na rzucie poziomym konturów ogórka na papier milimetrowy.

Kamień z serca spadł naszym wiśniom i śliwkom. Lepiej się poczuły czosnek i cebula. Nie wspominając o groszku zielonym, któremu do Europy zamykały drogę jakieś głupie dziurki. Ten, który przeleciał, zostawał w kraju.
W bagażu pozostał jeszcze inny zgryz. Owoce, jarzyny i mięso nie mogą mieć żadnych chemicznych śladów. W tym punkcie na tle innych krajów ponoć nie wypadamy najgorzej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska