Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akt oskarżenia za śmierć we wrocławskiej izbie wytrzeźwień

Marcin Rybak
Cztery osoby staną przed sądem pod zarzutem przyczynienia się do ubiegłorocznej tragedii we wrocławskiej izbie wytrzeźwień. Przypięta pasami do łóżka kobieta podpaliła koc zapalniczką. Na skutek odniesionych obrażeń zmarła kilka dni później w szpitalu w Siemianowicach Śląskich.

Prokuratura o zaniedbanie i narażenie życia pacjentki oskarżyła osoby, które 12 września ubiegłego roku dyżurowały w izbie.
Ze śledztwa wynika, że ok. godz. 15 do izby trafiła mocno pijana kobieta, którą policjanci znaleźli leżącą przy ul. Piłsudskiego.

Godzinę potem w izbie pojawiła się córka kobiety i chciała ją zabrać do domu, ale nie zgodził się na to lekarz z izby.
Pacjentka zachowywała się agresywnie, więc dyżurujący lekarz nakazał przypiąć ją pasami do łóżka.

W izbie znajduje się specjalne pomieszczenie z łóżkiem i pasami. Jest ono monitorowane. Obraz z kamery można śledzić w lekarskiej dyżurce. Dodatkowo pracownicy izby mają obowiązek co kwadrans przychodzić do takiego pomieszczenia i badać stan zdrowia osoby przypiętej pasami.

Jak się okazało, do tragedii i pożaru przyczyniły się dwa krytyczne zaniedbania. Po pierwsze, kobiecie nie odebrano zapalniczki. Miała ją w kieszeni spodni. Powinna być szczegółowo przeszukana przez pracownicę izby, gdy przyjmowała pacjentkę od policjantów.

Pracownica izby Barbara K. nie zrobiła tego. W śledztwie tłumaczyła, że obmacywała tylko okolice spodni, ale nie wkładała ręki do kieszeni. Nie znalazła zapalniczki. Kolejny raz pacjentka miała być przeszukana przed zapięciem w pasy - znów nie znaleziono zapalniczki.

Między godz. 18.15 a 19.11 nie zajrzano do niej ani razu. Tymczasem ok. godz. 19 kobieta podpaliła koc. Nikt nie zwrócił uwagi na pożar przez pięć minut. Gdy pracownicy izby go spostrzegli i próbowali ugasić ogień, było już za późno na ratunek.

Trzy osoby winne zaniedbań przyznały się do winy i uzgodniły z prokuratorem wyroki - osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. To osoby, które miały obowiązek przeszukać kobietę, zaglądać do niej co kwadrans oraz ich przełożeni. Jedna osoba, Barbara K., nie przyznaje się do winy. Grozi jej pięć lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska