Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czesi na placu Jana Pawła II, Ronaldo we Lwowie

Jacek Antczak
Jacek Antczak
Jacek Antczak
Zakochaliście się już w Euro? Czy odwrotnie - macie już dosyć, bo jak powiedział jeden z moich (byłych) znajomych, gdy kiedyś wyrwałem się z wesela, żeby obejrzeć mecz Brazylia - Francja: "Po co to oglądasz, przecież nic z tego nie masz. Ani złotówki, ani euro".

Cóż, każdy ma swój życiowy sposób. Na przeżywanie Euro i na zarabianie euro. I każdy ma znajomych, którym wszystko się kojarzy. Albo z pieniędzmi, albo z seksem, albo z PiS-em. Tak też można. Aczkolwiek bywają i uśmiechnięci ludzie, którzy gwiżdżą na takich malkontentów niczym Howard Webb na Greków.

Ten eurofelieton powinien być słodko-gorzki, bo gdy go piszę, nie wiem jeszcze, czy "Polacy, nic się nie stało", czy "A w finale wygramy z Niemcami!". Ba, w tej chwili jeszcze nawet Rosjanie nie maszerują przez Warszawę, wciąż stoją na brzegu Wisły. Za to we Wrocławiu już dawno widać, że wielu przechodniów zachowuje się, jakby oglądali czeski film, w którym aktorzy udają Greków.

Wczoraj było tak. Plac Jana Pawła II. Pięćdziesięciu czeskich bezbożników, zmierzających do strefy kibica w przegubowej skodzie 33 plus. Śpiewają o swojej velkej futbolowej lasce. A na światłach zatrzymują się greccy ultrasi w terenowym volvo i owinięci we flagi wyskakują na środek skrzyżowania. Wiecie, do czego wystarczy 80-sekundowy cykl "czerwonoświetlny"? Do odtańczenia Zorby pod tramwajem z Czechami między samochodami z biało-czerwonymi uszami, tzn. lusterkami owiniętymi w nasze flagi.
Wprawdzie Czesi z cynicznymi uśmiechami na ustach i pilznerkiem w dłoniach nawrzucali Grekom od bankruciczków Europy, ale widać było, że im imponują. Szkoda byłoby takich kibiców po Euro wyrzucić ze strefy euro. Może warto im pokibicować.

Na takie zabawne uliczno-stadionowe obrazki wrocławianie natykają się na każdym kroku. Zobaczyć grupkę Rosjan z dziesięcioma zgrzewkami piwa bezalkoholowego na głowę, po 12 zł za sztukę, i ich zdziwienie po konsumpcji - bezcenne. Albo Australijczyka, który przyjechał po dziewczynę, bo słyszał, że najgorętsze z całego kontynentu zjechały właśnie do Polski?
Tak, wielu euroentuzjastów świetnie się bawi we Wrocławiu, tylko boski Ronaldo trafił dziś do Lwowa. Czy najpiękniejszy piłkarz doceni urodę... zabytków? Może by mu ktoś opowiedział, że historia miasta, w którym dziś będzie biegał za piłką, jest nie mniej skomplikowana jak wymowa nazwiska Błaszczykowski.

A jak nie będzie chciał słuchać o Lwowie? To zawsze możemy mu dokuczyć spontaniczną piłkarską poezją, jak to uczynił jeden z naszych ekspertów: "Jak Portugalia chce dziś dokopać Danii, to nie powinna się opierać na nim, tylko na Nanim".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czesi na placu Jana Pawła II, Ronaldo we Lwowie - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska