Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjant: To, co działo się na stadionie, to kompromitacja i amatorszczyzna

Marcin Rybak
Czy na wrocławskim stadionie musiało dojść do piątkowej bójki z udziałem rosyjskich kibiców? Czy policja powiedziała nam całą prawdę o tych zdarzeniach? Z ustaleń Gazety Wrocławskiej wynika, że to zaniechanie skutecznych i profesjonalnych działań policji sprowokowało bójkę tuż po meczu Czechy - Rosja. - To co działo się na stadionie było totalną amatorszczyzną. To kompromitacja - mówi jeden z oficerów dolnośląskiej policji.

Przypomnijmy, że do awantury doszło gdy stewardzi UEFA (czyli pracownicy służb informacyjnych stadionu) próbowali zatrzymać sprawcę przestępstwa - mężczyznę, który kilkadziesiąt minut wcześniej wrzucił racę na murawę. Na pomoc zatrzymywanemu rzucili się inni kibice i kilku stewardów zostało pobitych. Czytaj więcej o bójce, zobacz zdjęcia (kliknij)

Dlaczego to stewardzi, czyli porządkowi wskazujący właściwe miejsce na trybunach i pilnujący porządku, a nie policjanci próbowali zatrzymać sprawcę przestępstwa? Dolnośląska policja tłumaczy to przepisami ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Rzecznik dolnośląskiej komendy Paweł Petrykowski - wbrew faktom - sugeruje nawet, że policjantów na stadionie w ogóle nie było. Mówił nam tuż po piątkowej awanturze i pobiciu stewardów, że porządek na meczu mają zapewniać powołane przez organizatora służby. - Policja pracuje poza stadionem - przekonywał.

Ale policjanci byli na stadionie. - Policjanci mają akredytacje od UEFA - przyznaje Artur Falkowski, zastępca komendanta wojewódzkiego dolnośląskiej Policji. - Są tam funkcjonariusze umundurowani i nieumundurowani.

Potwierdza to generał Adama Rapacki, przed laty komendant dolnośląskiej policji, a do jesieni ubiegłego roku - jako wiceminister w MSWiA - odpowiedzialny za przygotowanie zabezpieczenia Euro 2012 w całej Polsce. - Na stadionach, na każdym meczu, są policjanci umundurowani i nieumundurowani. Tak to zaplanowaliśmy - mówi Gazecie Wrocławskiej były wiceminister.

Kto więc powinien zatrzymywać sprawcę wrzucenia petardy? Zdaniem generała Rapackiego ,akcja zatrzymania powinna być uzgodniona między policją a służbami ochrony, a do działania należało skierować "właściwsze" służby.
Generał Rapacki wprost tego nie mówi, ale jasne jest, że do zatrzymywania sprawcy przestępstwa "właściwsza" jest policja. I - zdaniem generała - nic nie stało na przeszkodzie, żeby to funkcjonariusze zajęli się tym.

Policja swoją bierność próbuje tłumaczyć ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych. Ale tam nie ma ani słowa o tym, że policji na terenie stadionu działać nie wolno i że nie może reagować na popełnione przestępstwa. Ustawa nakłada jedynie na organizatora obowiązek zapewnienia porządku i bezpieczeństwa. Oznacza to m.in., że muszą być zatrudnione służby ochrony oraz służby informacyjno - porządkowe i że to nie policjanci mają pełnić takie funkcje. Gdyby służby ochrony sobie nie radziły mogą wezwać policję na pomoc.

Ale te zapisy nie zakazują działań policji. Na wypadek przestępstwa - niezależnie od tego, czy jest to stadion, czy każde inne miejsce - policja powinna reagować nie czekając na "oficjalne" zgłoszenie.

- Mówiąc, że na stadionie nie ma policji chodziło mi o służby prewencyjne i interwencyjne - tłumaczy dziś Paweł Petrykowski. - Oczywiście policjanci mają akredytację UEFA i są na stadionie. Ale głównie jako obserwatorzy.
Paweł Petrykowski podtrzymuje opinię, że za zapewnienie porządku i bezpieczeństwa odpowiada organizator imprezy, a policja wkracza, na jego prośbę, jeśli organizator sobie nie radzi. Bez wezwania organizatora policja reaguje wtedy kiedy jest zagrożone życie i zdrowie. - Odpalenie racy nie jest zdarzeniem zagrażającym życiu i zdrowiu. Dlatego w tym wypadku powinny działać służby ochrony albo policja już poza stadionem. Jeśli czynności służb ochrony nie doprowadziłyby do złapania sprawców - uważa rzecznik.

- Widziałem w internecie film z tego zdarzenia - komentuje jeden z oficerów wrocławskiej policji. - To była kompletna amatorszczyzna. Nie wyciąga się człowieka z tłumu. Jest oczywiste, że to doprowadzi do bójki i awantury. Należało zidentyfikować sprawcę rzucenia petardy, obstawić go nieumundurowanymi policjantami, poczekać aż wyjdzie poza stadion i tam po cichu zatrzymać. Tak by nie było żadnych awantur. To co się stało to kompromitacja - ocenia nasz rozmówca.

CZYTAJ WIĘCEJ O BÓJCE NA STADIONIE, ZOBACZ ZDJĘCIA ROSYJSKICH KIBOLI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska