Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strzelanina po przerwie

Michał Lizak
Turów znów znalazł się na czele tabeli. Pytanie - jak długo utrzyma fotel lidera
Turów znów znalazł się na czele tabeli. Pytanie - jak długo utrzyma fotel lidera Grzegorz Bereziuk
PGE Turów - Sokołów Znicz Jarosław 113:90. Crvena Zvezda ostatnim rywalem w Pucharze Europy.

Wicemistrzowie Polski pewnie pokonali ekipę beniaminka z Jarosławia, ale klasę pokazali dopiero w drugiej połowie. Ofensywny popis dał Damir Milijković, który zdobył 27 punktów, aż 7 razy trafiając za trzy punkty.

W drużynie gospodarzy brakowało kontuzjowanego Bryanta Baileya, który narzekał na drobny uraz kostki.
- Nie chcieliśmy ryzykować jego występu w sytuacji, gdy zawodnik nie był w pełni sprawny. Mamy jednak tak szeroki skład, że Baileya z powodzeniem mogą zastąpić inni gracze - mówił przed meczem Grzegorz Ardeli, kierownik zespołu ze Zgorzelca. I rzeczywiście - nieobecność Amerykanina w żaden sposób nie wpłynęła na przebieg rywalizacji ze Zniczem.

Kibice oczekiwali, że po wysokiej porażce w Starogardzie Gdańskim (64:84) gospodarze od pierwszych minut wręcz rzucą się na rywali, chcąc szybko zrehabilitować się za wpadkę. Tymczasem w pierwszej połowie mecz był bardzo wyrównany, a goście - po 9 punktach z rzędu na początku drugiej kwarty - prowadzili nawet 28:25.

Do przerwy Turów wygrywał zaledwie 4 oczkami (45:41). Na niewiele się zdała dominacja pod koszami - gospodarze, przynajmniej według oficjalnych statystyk, mieli trzy razy więcej zbiórek niż goście (18:6!). Na wynik nie miało to jednak wielkiego wpływu.

Kluczowa okazała się trzecia kwarta, w której wicemistrzowie kraju wręcz rozstrzelali przeciwnika, rzucając aż 36 punktów. Prowadzenie podopiecznych trenera Saso Filipovskiego szybko urosło do 20 punktów i jasne było, że goście o korzystnym wyniku mogą tylko pomarzyć. Tym bardziej że w ataku szalał Damir Milijković. Chorwat już w pierwszej kwarcie miał na koncie 14 punktów i 4 celne rzuty z dystansu.
W trzeciej odsłonie meczu dorzucił kolejne trójki i ostatecznie - w ciągu zaledwie 22 minut gry, zdobył 27 punktów, trafiając siedem z dziewięciu rzutów za trzy punkty. Milijković bez kłopotów przekroczyłby pewnie barierę 30 punktów, ale w czwartej kwarcie w ogóle już nie pojawił się na parkiecie.

A na parkiecie trwała prawdziwa strzelanina, w której zdecydowany prym wiedli gospodarze. Już w 38 minucie PGE Turów wyrównał swój ofensywny rekord tego sezonu (112 punktów), a ostatecznie zakończył mecz z dorobkiem 113 oczek, rzucając w drugiej połowie aż 68 punktów!

W drużynie Sokołowa Znicza Jarosław blisko 19 minut na parkiecie spędził były gracz BASCO Śląska - Bartosz Diduszko. Skrzydłowy nie zaliczy jednak tego meczu do udanych - nie trafił żadnego rzutu z gry (0/2), zaś z linii rzutów wolnych trafiał zaledwie z 50-procentową skutecznością (2/4). Poza tym zaliczył po jednej asyście i przechwycie oraz 2 straty i 3 faule.

Koszykarze PGE Turowa poznali wczoraj ostatniego rywala w rozgrywkach grupowych Pucharu Europy. Do stawki, w której rywalizują wicemistrzowie Polski (niemieckie Brose Basket Bamberg i belgijskie Charleroi) dołączył serbski zespół Crvena Zvezda Belgrad. W drugiej, ostatniej rundzie kwalifikacyjnej, Serbowie pokonali wczoraj austriacki zespół Allianz Swans Gmunde 96:81 i tym samym okazali się lepsi także w dwumeczu (pierwsze spotkanie zakończyło się remisem 82:82).

Ekipa z Belgradu, prowadzona przez znanego szkoleniowca Svetislava Pesica (przed rokiem, jako trener Dynamo Moskwa grał w ULEB Cup zarówno z PGE Turowem, jak i ASCO Śląskiem Wrocław), mimo że przebijała się do fazy grupowej z eliminacji, będzie głównym kandydatem do awansu. Dość powiedzieć, że w tym sezonie właśnie Crvena Zvezda ma największy budżet w Serbii (szacowany jest na około 4,5 miliona euro - dla porównania Turów niespełna 3 miliony) i jej celem jest zdystansowanie tradycyjnego mistrza tego kraju - Partizanu Belgrad.
Zvezda klasę potwierdza w silnej lidze adriatyckiej (występują w niej czołowe kluby z byłej Jugosławii - chorwackie, serbskie, słoweńskie i bośniackie), w której zajmuje drugą lokatę (6 zwycięstw w 7 meczach).
Rywalizację w fazie grupowej PGE Turów rozpocznie już za dwa tygodnie - 25 listopada, gdy na wyjeździe zmierzy się z Brose Basket Bamberg.

10. kolejka PLK
PGE Turów - Znicz Jarosław 113:90 (25:19, 20:22, 36:23, 32:26).
Turów: Miljković 27, Copeland 19, Daniels 14, Townes 13, Turek 9, Harris 9, Radonjić 9, Kitzinger 9, Witka 4, Roszyk 0, Bochno 0, Strzelecki 0.
Znicz: Znicz: Celej 18, Miszczuk 18, Hughes 17, Reynolds 15, Kukiełka 8, Mikołajko 6, Ecka 4, Diduszko 2, Szczotka 2, Gazarkiewicz 0.
W statystyce: zbiórki - 28:16 (Witka i Daniels po 5 - Miszczuk 7), asysty - 25:10 (Copeland 8 - Hughes 4).
Bohater meczu: Damir Malijković. Gdyby był na parkiecie przez całe spotkanie, a nie jedynie przez 22 minuty, z pewnością nie miałby problemu z ustanowieniem ligowego rekordu zdobytych punktów.
Klucz do zwycięstwa: W drugiej połowie przewaga gospodarzy, dysponujących dużo silniejszym zespołem, nie podlegała dyskusji.

Inne mecze:
Ostrów - Polpharma 96:86,
Czarni - Kotwica 66:62,
Sportino - Koszalin 64:66.
Basket - Polonia (w czwartek)
Prokom - Anwil (30 grudnia)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska