Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strefa kibica na Rynku. Serwilizm wobec UEFA

Aleksander Malak
Aleksander Malak
Aleksander Malak
Kiedy przeczytałem, co moi młodsi koledzy napisali o strefie kibica powstałej na wrocławskim Rynku i okolicach, nie chciało mi się wierzyć. Malkontenci, "prasa kłamie" - różne takie przychodziły mi do głowy.

Postanowiłem sprawdzić. W końcu do Rynku niedaleko. I stanąłem w sercu miasta. I wzrok mój objął te wszystkie zasieki i zagrody. I odebrało mi mowę. I słów zabrakło, żeby opisać, co zobaczyłem. Nie, nie znaczy to, że nie potrafiłbym tego, co ujrzałem, wyrazić w słowach. Byłyby to jednak słowa powszechnie używane w internecie, nie do przyjęcia jednak na łamach. W sieci zresztą też.

Dlatego zdecydowałem się na słowo obce. Serwilizm. Proszę bardzo - oto kilka synonimów: służalczość, lizusostwo, uniżoność, lokajstwo, sprzedajność i konformizm, choć to ostatnie też obce.
Serwilizm oczywiście wobec UEFA. Owszem, chciałbym "poszaleć" w strefie kibica, ale po pierwsze carlsberg mi nie podchodzi, coca-cola dla mnie to nie jest to, hot dogów nie trawię, w końcu specjalnej zbliżeniowej karty nie posiadam. I?

To ja. A co ma powiedzieć kibic z Rosji, który przecież ma takie samo prawo do strefy, jak jego kolega z Grecji, Czech i Polski? Jaka karta? To już za złotówki tego doga nie kupię? Może za dolary? Też nie. Czytam o tej zbliżeniowej karcie i kompletnie nie rozumiem. Ale przecież w mojej gazecie stoi jak byk: "Za zakupy w strefie nie zapłacimy gotówką ani zwykłymi kartami płatniczymi".
Dla kogo ta strefa? No, hostessy będą namawiały do kupienia karty za 3 dychy. Greka też? I Rosjanina?

Z Rosjanami też fajnie wyszło. Najpierw pani ministra podjęła tajne, "dyplomatyczne" rozmowy o eksmisji drużyny rosyjskiej z hotelu Bristol, potem polski wiceambasador w Moskwie dał do zrozumienia, że koszulki z sierpem i młotem źle się w Polsce kojarzą, więc lepiej będzie i tak dalej. Poza tym polskie prawo w tym względzie jest bezwzględne, to znaczy jest, jakie jest, cokolwiek by to miało znaczyć.

I zaczęło się odkręcanie. Bo pani ministra, którą pan premier przed 8 miesiącami powołał jedynie po to, by świetnie w czerwcu wyglądała przy Platinim, z Bristolu wycofała się raczkiem, a polskie prawo jest polskie, więc raz jest, raz go nie ma.
Przepytano na okoliczność rzecznika prasowego Euro 2012. Okazało się, że sierp i młot leży w gestii stewarda. Albo wpuści, albo nie. Na marginesie - większe za to mogą być problemy z koszulką z napisem "pepsi", bo oficjalnym sponsorem jest Coca-Cola.

Rewelacja. O wszystkim rozstrzygnie stadionowy cieć, zwany stewardem. Tak nisko spadł sierp i młot z ambasadorskich wyżyn, na których znalazł się z głupoty (?) czy może prowokacji?

Daragije russkije druzja!
Gdybyście podrażnieni w swoich ambicjach chcieli (na złość mamie) włożyć na siebie koszulki z sierpem (i młotem), a zapomnieliście zabrać je ze sobą z Moskwy, polecam wrocławski sklep w jednej z galerii, gdzie na wystawie kusi czerwona koszulka z wielkim napisem "CCCP" oraz sierpem i młotem oczywiście. Za marne kilkadziesiąt złotych. Jak to w Polsce, gdzie jest świetnie, ale do dupy.

To nie ja, to Władysław Frasyniuk, któremu niniejszym dziękuję za dzisiejszą puentę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Strefa kibica na Rynku. Serwilizm wobec UEFA - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska