Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O wygódkach w strefie kibica

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Marcin Rybak
Garść refleksji o tym, że tzw. wygódka to zdobycz cywilizacji. Tak jak laptop, komórka, superjumbo (Airbus A380), kamizelka kuloodporna, czy statek kosmiczny. Tylko, że wygódka.

Właśnie się zaczyna UEFA Euro 2012. A tu wrzask się podniósł okrutny za sprawą wygódek (tzw toi - toiek) ustawionych w tzw "strefie kibica" tuż pod wrocławskim Ratuszem. Fakt faktem, że jak na Strefę KIBICA (jednego) to nieco sporo tych wygódek. I w ogóle całej reszty infrastruktury. Tak czy siak są owe wygódki i niektórych kłują w oczy. Że niby Ratusz to zabytek a tu taki obciach, że wygódki stawiają. I że brzydko, że śmierdzieć będzie i w ogóle.
Czepiactwo.

A co to komu przeszkadza? Że wygódka pod Ratuszem? Spytałem mojego kumpla Marcina Torza - co to wiadomo zna się na niejednym nawet na futbolu nie mówiąc już o wygódkach - w jaki sposób ludzkość korzystała z wygódek jak potrzebowała skorzystać a jeszcze nie wynaleziono toi toiek.

Dajmy na to w takim czternastym wieku. W takiej Piwnicy Świdnickiej. Akutrat mi się nasunęło bo chwilę wcześniej redaktor Torz się oburzał, że to jawny skandal, że oni tymi wygódkami wejście do Piwnicy Świdnickiej zasłonili gwałcąc pamięć o jednej z najstarszych, najbardziej zabytkowych i dystyngowanych restauracji.

- Robili pod siebie - wypalił bezkompromisowo redaktor Torz. Jak to dzisiejsza młodzież nie bacząc zbytnio na tzw. "polityczną poprawność". Zaraz potem zreflektował się nieco i wytłumaczył, że w takiej Piwnicy Świdnickiej - jako, że była eleganckim lokalem - potrzebę załatwiało się do specjalnego pojemnika a później wylewało się na zewnątrz lokalu na ulicę.
Jednoznacznie więc widać, że ową baterię toi - toiek pod Ratuszem możnaby nazwać wystawą osiągnięć cywilizacyjnych tej części ludzkości, która nazywa się Wrocławiem. Zamiast małodusznie uznwać to za skandal i obrazę majestatu.
Gdybyśmy - dajmy na to - we Wrocławiu mieli kosmodrom albo choćby fabrykę rakiet (czyli jumbo - jetów) to pewnie postawilibyśmy pod Ratuszem rząd promów kosmicznych czy innych statków do latania na ksieżyc.

Toi - toiki rzecz jasna teżby gdzieś musiały być. Bo - poza oczywistym faktem, że pozostają świadectwem ośiągnięć cywilizacji - posiadają jednak pewną przydatność użytkową. Szczególnie na imprezie, gdzie sprzedaje się piwo.
Ale rzecz jasna statki kosmiczne to większy cywilizacyjny bajer niż toi - toiki. Tym ostatnim niczego nie ujmując. Więc te ostatnie musiałyby ustąpić miejsca statkom kosmicznym. Na eksponowanym miejscu pod Ratuszem.

Ale - umówmy się - nie wszędzie mogą produkować statki kosmiczne. Ktoś też musi robić toi - toiki. No bo po co komu tyle statków kosmicznych? Toi toiek ludzkość potrzebuje znacznie więcej. Wyobraźmy sobie, że nasza cywilizacja wpada w jakiś kosmiczny szał zaniedbując produkcję toi toiek.
Dopiero byłby smród.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: O wygódkach w strefie kibica - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska