Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak próbują kantować taksówkarze na Dworcu Głównym (SKOMENTUJ)

Marcin Moneta
Dr Felix Ackermann to niemiecki humanista, który odwiedził Wrocław 27 maja na zaproszenie Centrum im. Willy Brandta. Przybysz zamówił taksówkę spod Dworca Wrocław Główny i jechał na ulicę Strażniczą (boczna Pomorskiej). Był dzień powszedni, taryfa wyjechała o godzinie 14.21, na miejsce dojechała po kwadransie. Przejechała 3 km i 400 metrów. Dr Ackermann mówi, że taksówkarz ruszył nie włączając taksometru. Zrobił to dopiero po kilkuset metrach, na wyraźną prośbę pasażera.

Po przyjechaniu przed Centrum Willy Brandta niemiecki naukowiec dostał paragon. Za nieco ponad 3 km jazdy zapłacił 25 zł i 50 groszy. Dopiero później zorientował się, że na paragonie widnieją trzy zsumowane kwoty. Taksówkarz naliczył mu zapłatę za jazdę według stawek z trzech różnych taryf, m.in. czwartej, która obowiązuje w dni świąteczne i dotyczy kursów nocnych poza granice miasta - stawka wynosi 9 zł za kilometr.

- To jest czyste oszustwo. Kurs powinien być o około 10 zł tańszy. Niestety, ludzie pokroju taksówkarza, którzy wieźli tego przybysza, psują reputację całego zawodu - denerwuje się Andrzej Sobuńko z taksów-karskiej Solidarności. Podkreśla, że kurs powinien w całości być liczony według zwykłej stawki dziennej, czyli 3 zł za kilometr. "Gazecie Wrocławskiej" udało się ustalić, że kierowca-oszust jest taksówkarzem niezrzeszonym. - Często słyszymy o tym, że klienci zostali oszukani właśnie przez kierowców spod Głównego. Obawiam się, że w czasie Euro 2012 takich sytuacji będzie więcej. Dlatego należy zawsze żądać paragon - dodaje Sobuńko.

Niemiecki naukowiec zbulwersowany oszustwem, jakiego padł ofiarą, napisał o sprawie list do Prezydenta Wrocławia. Domaga się w nim, by władze miasta rozwiązały problem nieuczciwych taksówkarzy. - Magistrat może nie przedłużyć licencji nieuczciwemu kierowcy. Ale tylko wtedy, kiedy najpierw sprawa będzie zgłoszona policji, a ta potwierdzi nieuczciwe działanie kierowcy - tłumaczy Paweł Czuma z urzędu miasta.

Policja we Wrocławiu od marca do maja trzy razy kontrolowała wrocławskie taksówki z okolic Dworca Głównego. - Zatrzymaliśmy mężczyznę, który podszywał się pod taksówkarza. Auto miało numer, koguta itp. Sam "taksówkarz" nie miał jednak żadnych uprawnień, ani nie prowadził działalności - mówi Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji. - Każda osoba, która, uważa, że została oszukana np. zbyt wysokim rachunkiem za przejazd powinna się zgłosić na policję, my zdecydujemy, czy sprawa kwalifikuje się do postępowania karnego - dodaje Petrykowski. Zaznacza, że na szybach bocznych taryf, musi być informacja o stawkach za kilometr jazdy.

Taksówkarze z kolei podkreślają, że "problem Dworca Głównego" we Wrocławiu dotyczy także nieuczciwej konkurencji.
- Jest grupa ludzi, którzy okupują ten teren. Dlatego tamtejsi kierowcy czują się bezkarni - tłumaczy Andrzej Sobuńko z taksówkarskiej Solidarności.

Wygląda na to, że w najbliższym czasie nic się w tej sprawie nie zmieni. Koleje ogłosiły przetarg na taksówki, które będą obsługiwać dworzec. Miała się tym się zająć tylko jedna, zwycięska korporacja. Na razie jednak przetarg unieważniono, ponieważ nie było chętnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tak próbują kantować taksówkarze na Dworcu Głównym (SKOMENTUJ) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska