Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Telemarketer (nie) zawsze dzwoni dwa razy

Jacek Antczak
"Dzień dobry, rozmawiam z Jackiem Antczak?" - też macie czasem wrażenie, że wasz numer telefonu, nawet jak go zastrzegliście, i tak znają wszyscy Polacy?

Na szczęście wszelkiej maści ubezpieczyciele, bankowcy, operatorzy telefonów, sprzedawcy cudownych odkurzaczy, latających dywanów czy inni telemarketerzy i teleankieterzy, z tajemniczych powodów nie odmieniają nazwisk rozmówców. I gdy Jan Kowalski słyszy, że ktoś pyta "Mam przyjemność z Janem Kowalski?", może od razu odłożyć słuchawkę, zamiast grubiańsko odrzec: "Ze mną nie ma przyjemności".

Najwyżej stracimy zniżkę na zakup rewelacyjnej kolekcji modeli okrętów wojennych z czasów wojen punickich. Ale nie stracimy czasu. I paru złotych, bo utalentowani telemarketerzy są czasem bardzo przekonujący. Niedawno dowiedziałem się, jak wygląda ich praca. Gdybym przed tygodniem nie napisał o nadużywaniu pewnych zwrotów skomentowałbym tę robotę określeniem "Kosmiczna masakra". Trochę mi ich żal, bo to przede wszystkim studenci, dzwoniący do nas, by zarobić parę groszy. A nie mają łatwo - ani ze strony pracodawców (może powinno być "telefonodawców"?), ani asertywnych "Janów Kowalski". Ciekawe jest też to, czego od nich nigdy nie usłyszymy, w czasie gdy przekonują, że jeśli nie kupimy za 150 złotych bestsellerowej pozycji o "Księgowaniu towarów przewożonych przez wózki widłowe w Gwadelupie", to nasze życie zupełnie straci sens.

Otóż telemarketerzy mają przed oczami listę słów, których nie wolno im używać. Obok banalnych "promocji" czy "oferty", które mogą skojarzyć się nam z tym, że będziemy musieli coś kupić (i słusznie się skojarzą), "Janowi Kowalski", telemarketer nie zada też egzystencjalnego, ale prostego pytania "dlaczego?". Nie mam pojęcia dlaczego nie wolno pytać dlaczego? Reporter - też przecież troszkę życiowy teleankieter - jak nie zapyta rozmówcy dlaczego, to popełni zawodowy błąd, a nawet wielbłąd.

A już za nic w świecie telesprzedawca nie może używać partykuły "chyba". Bo wtedy chyba wydałoby się, że sam nie jest pewien, że zainwestowanie tysiąca złotych w zakup "serii znaczków z wizerunkiem cudu dokonanego przez ministra Nowaka na autostradzie A 2", to najlepsza inwestycja w trudnych, kryzysowych czasach. Lepsza niż złoto.

Dlatego, chyba dlatego, najbardziej lubię rozmowy z teleankieterami mojego operatora, którzy za pośrednictwem infolinii proszą, żebym ocenił moje kontakty z ich Biurem Obsługi Abonenta. - To tak, jakby pytali, czy masło maślane miało smak maślany - myślę sobie i wystawiam tym biednym studentom same piątki. No, ale kończę, bo dzwoni telefon. Obiecałem komuś, że dziś zdecyduję, "czy Jackowi Antczak odpowiada prenumerata kwartalnika "Telemarketing codzienny", czy zdecyduje się na "Poradnik hodowcy żółwi czerwonolicych".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Telemarketer (nie) zawsze dzwoni dwa razy - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska