Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto na Dolnym Śląsku najlepiej walczył o unijne dotacje

Janusz Krzeszowski
Piotr Krzyżanowski
Małe miasteczka dają przykład dużym sąsiadom. We Wrocławiu zastrzyk unijnych dotacji czuć słabo.

Krośnice - jedna z najmniejszych gmin na Dolnym Śląsku. Zaledwie 8 tysięcy mieszkańców. Jeszcze kilka lat temu ta miejscowość niczym nie różniła się od dziesiątków innych wiejskich gmin w okolicy. Dziś mieszkańcy na swoją wioskę patrzą z dumą. To właśnie oni najlepiej w regionie czują zastrzyk unijnych pieniędzy. W przeliczeniu na każdego z nich z Brukseli trafiły tu w latach 2004-2007 prawie 4 tysiące złotych.

Krośnice zostały bezapelacyjnym zwycięzcą rankingu przygotowanego przez wrocławską Regionalną Izbę Obrachunkową. Ale nie trzeba dokumentów, by zobaczyć, jak unijne dotacje zmieniły wieś.
- Inwestycje widać na każdym kroku. Chodniki są proste, dzieci mają gdzie się bawić i uczyć. Wszyscy wokół nam zazdroszczą - cieszy się Bogusława Kebeda, mieszkanka Krośnic.

Krośnicom po piętach depcze Karpacz. Jego władzom udało się wywalczyć w Brukseli prawie 3000 zł na każdego mieszkańca. Powstały: kanalizacja, nowe drogi i foldery promujące miasto. Załatwienie tych podstawowych potrzeb ściągnęło do miasteczka w Sudetach wielu inwestorów.
- W kilka lat zainwestowali w Karpaczu 700 milionów złotych. Powstały luksusowe hotele, centra SPA i sanatoria - cieszy się Ryszard Rzepczyński, zastępca burmistrza.

Tylko nieco mniej pieniędzy zdobyli urzędnicy z Olszyny i Pieńska. Ten ostatni zainwestował ponad 20 milionów m.in. w budowę hali sportowej, mostu i oczyszczalni ścieków.
Do pierwszej piątki miejscowości, gdzie dzięki Unii Europejskiej żyje się najlepiej, załapał się też Świeradów-Zdrój. Miasto dostało pieniądze m.in. na nowoczesną kolej gondolową.

Wśród miast na prawach powiatu bezkonkurencyjna jest Jelenia Góra. Przez 4 lata wydała na inwestycje blisko 200 mln zł. Za te pieniądze wyremontowano 20 ulic, zbudowano nowoczesną stację uzdatniania wody oraz przebudowano bibliotekę.
Wrocław w rankingu gmin walczących o europejską gotówkę plasuje się pod koniec trzeciej dziesiątki. Mimo że miasto zdobyło w sumie blisko pół miliarda złotych, m.in. na kanalizację, przebudowę kilkunastu dróg, remont mostu Szczytnickiego i budowę mostu Warszawskiego, wrocławianie zastrzyk pieniędzy z Brukseli odczuli słabiej niż sąsiedzi z okolicy.

- Zdobyliśmy na pewno najwięcej pieniędzy w województwie. Tak słaby wynik w przeliczeniu na jednego mieszkańca to kwestia tego, że mamy najwięcej ludności. Jeśli zainwestujemy 5 mln zł, to prawie tego nie widać. Bardziej zauważalne jest to w mniejszej miejscowości - tłumaczy Rafał Guzowski, dyrektor wydziału infrastruktury i gospodarki we wrocławskim magistracie.
Teraz przyda się doświadczenie
Z Krzysztofem Herodem, z firmy PO Consultant rozmawia Janusz Krzeszowski

Zajmuje się Pan unijnymi dotacjami. Jak regiony poradziły sobie z wykorzystaniem poprzedniej transzy pieniędzy z Unii Europejskiej?

Ogólnie dobrze, choć w rozbiciu na województwa wyglądało to bardzo rożnie. Najlepiej udało się to na wschodzie Polski. Czym bardziej na zachód, skuteczność była mniejsza. Wydaje mi się, że zależy to od determinacji regionów. Mimo wszystko i tak powinniśmy być zadowoleni, bo jeszcze w 2004 roku nikt nie spodziewał się, że wykorzystamy tak dużo unijnych pieniędzy.

Jak wygląda zdobywanie tych pieniędzy w praktyce?

Najczęściej najwięcej zależało od umiejętnego napisania wniosku. Nieistotne było to, czy beneficjentem była gmina wiejska, miejska, czy miasto na prawach powiatu - każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Przykładowo nie można powiedzieć, że małe Krośnice miały przewagę nad dużym Wrocławiem jeżeli chodzi o szanse pozyskania funduszy unijnych. Problemem, z którym borykało się wiele gmin było to, że formularze wniosków oraz kryteria oceny były dość rygorystyczne, co przełożyło się na trudność niektórych w profesjonalnym przygotowaniu dokumentacji.

Myśli Pan, że teraz się czegoś nauczą?

W latach 2007-2013 do podziału w Polsce jest ponad 67 miliardów euro - to najwięcej w Europie. Druga w kolejności Hiszpania ma do zdobycia 2 razy mniej. Wierzę, że większość pieniędzy zostanie wykorzystana, na co na pewno przełożą się doświadczenia lat 2004-2006. Po tym jak gminy poradziły sobie z podstawowymi problemami dróg i kanalizacji, teraz nacisk będzie położony na realizację bardziej wyrafinowanych projektów. Mogą to być m.in. obiekty sportowe, zaplecza badawcze uczelni i placówki edukacyjne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kto na Dolnym Śląsku najlepiej walczył o unijne dotacje - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska