Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podcięte skrzydła Śląska

Michał Mazur
Krzysztof Ulatowski harował w środku pola za dwóch. Niestety, okazało się to za mało na gości z Gliwic
Krzysztof Ulatowski harował w środku pola za dwóch. Niestety, okazało się to za mało na gości z Gliwic Janusz Wójtowicz
Śląsk Wrocław - Piast Gliwice 0:1.

Rok temu Daniel Koczon opuszczał Wrocław z nosem spuszczonym na kwintę. Nic dziwnego. Jego ówczesna drużyna - Motor Lublin - przegrała wtedy z WKS-em aż 1:10!

W sobotę w stolicy Dolnego Śląska Koczonowi humor już dopisywał. Napastnik zdobył gola, dzięki któremu jego nowy pracodawca - Piast Gliwice - odniósł pierwsze w historii wyjazdowe zwycięstwo w ekstraklasie.
- Nie trzeba było mnie szczególnie motywować na spotkanie ze Śląskiem. Doskonale pamiętam baty, które wrocławianie rok temu spuścili Motorowi. Dlatego ten gol ma dla mnie dodatkowy wymiar. Ale i tak najbardziej cieszy mnie fakt, że wreszcie wygraliśmy na wyjeździe - mówił po spotkaniu Koczon, dla którego było to jednocześnie pierwsze trafienie w ekstraklasie.

Porażka Śląska ze słabym Piastem to co najmniej niespodzianka. Ale i podopieczni Ryszarda Tarasiewicza w sobotę rzadko pokazywali swoje walory, za które w poprzednich meczach zebrali tak wiele pochwał. U gospodarzy słabiej niż zazwyczaj funkcjonowały skrzydła. Bracia Gancarczykowie byli umiejętnie podwajani przez obrońców rywali, przez co nie zawsze mogli się rozpędzić i celnie dograć w pole karne. Na niższym niż zazwyczaj poziomie zagrał również Sebastian Mila. Lider zespołu z Wrocławia chyba nadal odczuwa skutki niedawnej choroby.

Paradoksalnie jednak Śląsk, choć nie błyszczał, sportowo i tak prezentował się o klasę lepiej od Piasta. Momentami jedynym pomysłem gości na grę było zamurowanie swojej bramki i wybijanie piłki jak najdalej w pole.

Wrocławianie kompletnie nie mogli sobie z tym poradzić. Choć całkowicie zdominowali rywala, ich akcje były nerwowe, szarpane, brakowało w nich pomysłu i przede wszystkim wykończenia. Mimo to mieli kilka okazji, by wyjść na prowadzenie. Jeszcze w pierwszej połowie po świetnym dograniu Przemysława Łudzińskiego piłkę koło słupka posłał Janusz Gancarczyk.
Chwilę później Krzysztof Ulatowski w doskonałej sytuacji strzelił tuż nad poprzeczką. Po zmianie stron Januszowi Gancarczykowi udało się urwać lewym skrzydłem i zacentrować do Łudzińskiego. Napastnik uderzył z powietrza, lecz niestety minimalnie niecelnie.

Piastowi z kolei pomógł przypadek. Do piłki dogranej z lewej strony chciał dojść Marcin Radzewicz, ale przewrócił się na mokrej murawie. Futbolówka turlała się dalej, a z nieoczekiwanego prezentu skorzystał Koczon, strzałem przy słupku pokonując zaskoczonego Jacka Banaszyńskiego.

Śląsk próbował odrobić straty, ale nadal był nieporadny w ataku. Sytuacji nie zmieniło nawet pojawianie się na murawie kolejnych napastników (w ostatnich minutach było ich aż trzech). W końcówce gospodarze zamiast zdobyć gola, mogli go stracić. Po szybkiej kontrze Koczon uderzył w słupek, a dobitkę Rafała Adraszaka w fenomenalnym stylu wybronił Banaszyński.

- Ciężko gra się przeciwko zespołowi, który niemal przez całe spotkanie tylko muruje bramkę. Czujemy wielki żal, że nam nie wyszło, bo Piast z pewnością był w naszym zasięgu - przyznał niepocieszony Vuk Sotirović.

Smutny był także Ryszard Tarasiewicz, choć nie chciał robić z tej porażki tragedii.
- Sensacją bym tego wyniku nie nazwał, ale niespodzianką na pewno. Przegraliśmy, to się zdarza w futbolu. W sobotę nasza siła ofensywna nie była tak mocna, jak w poprzednich spotkaniach - tłumaczył opiekun WKS-u.

Porażka z Piastem boli, tym bardziej że przed Śląskiem teraz seria ciężkich meczów, w których nie będzie łatwo o zdobycz punktową. Już jutro podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zagrają w Chorzowie z Ruchem (w tym sezonie Niebiescy nie przegrali jeszcze przed własną publicznością). Trzy dni później - w piątek - wrocławianie zmierzą się w Warszawie z Legią. A po tygodniu na Oporowską zawita mistrz Polski z Krakowa.
- W Chorzowie zrobię kilka zmian w wyjściowej jedenastce - zdradził Tarasiewicz.

Bramka:
Koczon 62
Widzów: 6500
Sędziował: Paweł Gil (Lublin)

Śląsk:
Banaszyński - Wołczek, Celeban, Pawelec, Čáp I - M. Gancarczyk (69 Ostrowski), Sztylka, Mila (66 Szewczuk), Ulatowski I (83 Sotirović), J. Gancarczyk - Łudziński

Piast: Kasprzik - Kaszowski, Banaś, Gamla, Michniewicz - Bojarski (73 Kukulski), Krzycki, Muszalik, Radzewicz - Koczon (90 Iwan), Folc I (58 Andraszak)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska