Jednak prym we wprowadzaniu na ulice nowej mody "Goło i wesoło" wiodą panowie. I ci dobrze zbudowani, którzy ukazują swoje wyćwiczone na siłowni mięśnie, a przy okazji tatuaże na ramionach, przedramionach, klatach i plecach (z pewnością nie lubią amerykańskiego aktora George'a Clooneya, który zapytany, dlaczego nie nosi tatuaży, odparł: "A czy ferrari okleja się naklejkami?"), ale też ci, którzy uparcie wcielają w życie hasło: 'najpierw masa, potem rzeźba". Ci drudzy przez dłuższy czas są na etapie "masa", bo piersi mają niczym kobieta (a biustonosza, nawet skąpego, u nich brak), a brzuchy - tak zwany mięsień piwny - wyhodowali imponujące: chyba przez ostatnie lata topili się w kadziach z piwem. Panowie bez zażenowania, bez wstydu ("bez krempacji" - jak mówi młodzież) paradują ulicami miasta w krótkich spodenkach. Klata świeci, wystawiona na słońce, bo ciało ma zadanie: przez brak ubrania chłodzić się maksymalnie. Nieważne, że ich golizna może razić, przeszkadzać. Liczy się ich dobre samopoczucie. No bo przecież upał jest. No właśnie, czy upał wszystko tłumaczy? Chyba jednak niekoniecznie...
Roznegliżowane panie i panowie zasiadają w restauracjach, kawiarniach, ba - nawet próbują wchodzić w plażowym "imażu" do kościoła. Albo prawie golusieńcy robią zakupy w markecie. Tak jest w jednym z dużych sklepów, przy ul. Królewieckiej na wrocławskich Maślicach. Obok niego otwarto strzeżone kąpielisko. Tłumy na nim dzikie (niekiedy mam wrażenie, że gdyby trawy zabrakło, to ludzie kładliby się tuż przy ruchliwej ulicy na swoich kocykach). I kiedy tylko robię zakupy w tym właśnie sklepie, oczy mi się otwierają ze zdziwienia. W kolejce do kasy, tuż przede mną, stoją z zakupami (dużo piwa, kiełbasa, bułka) panowie w samych kusych kąpielówkach. Obok nich panie w bikini (bardzo kusym, baaaardzo - raz zauważyłem młodą damę w stringach i sznureczkach na piersiach). Nie przeszkadza im, że to sklep, miejsce publiczne, że nie każdy, tak jak oni, wyskoczył na chwilę z kocyka... Ciekawe, czy do pracy też by poszli w kąpielowym stroju i zasiedli przy biurku, "kusząc" gołą klatą koleżanki? Czy panie zdecydowałyby się rozpocząć pracę o godz. 8 w biurze w stroju kąpielowym?
Wiele osób zapomina, co to jest dress code (zapominalstwo tłumaczą upałem - głowy im się przegrzały?). Myślą, że dress code oznacza tyle, że... nawet w dresie można wejść na eleganckie przyjęcie (w końcu dres może być markowy). Kiepska to jest jednak moda. I to raczej nadająca się tylko do siedzenia z piwem przed telewizorem. Prawda, panie Ferdku? (to oczywiście, do bohatera "Kiepskich").
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?