Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miliony wyłudzone z kasy SKOK i Polbusu. Jednym ze świadków mąż Marty Kaczyńskiej?

Marcin Rybak
Tomasz Hołod
Ponad 12 milionów złotych wyłudzono z wrocławskiej Południowo-Zachodniej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej. Przeszło półtora miliona złotych stracił wrocławski Polbus (dawny PKS). W obu przypadkach chodzi o współpracę z poznańską kancelarią prawną mecenasa Tomasza T. Takiej tezy bronić będzie przed sądem Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. O udział w przekręcie oskarżyła osiem osób.

Jednym z uczestników wydarzeń jest trójmiejski adwokat Marcin Dubieniecki, mąż Marty Kaczyńskiej, córki prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Prokuratura chciała przesłuchać go jako świadka, ale nie uzyskała zgody sądu na zwolnienie Dubienieckiego z tajemnicy adwokackiej.

Telefon z biura posła

Cała historia zaczęła się w lipcu 2007 r. od mianowania wrocławianina Leszka P., dziś jednego z głównych oskarżonych, szefem Polbusu. Oprócz autobusów firma posiadała cenną nieruchomość - dworzec przy ul. Suchej. Leszek P. w śledztwie mówił prokuratorowi, że prezesem został dzięki partyjnej protekcji. Zadzwonił do niego Tomasz Szymczuk, ówczesny dyrektor biura poselskiego posła PiS Dawida Jackiewicza, i zaproponował stanowisko prezesa Polbusu lub koksowni w Wałbrzychu. Ostatecznie stanęło na Polbusie. Kilka dni potem Szymczuk zarekomendował mu kancelarię Tomasza T.

W lipcu 2007 r. rządził PiS. Szymczuk stwierdził jednak w rozmowie z nami, że nie spotkał mecenasa Tomasza T., a Leszka P. widział tylko kilka razy. Zaprzeczył, że doszło do opisanej przez Leszka P. rozmowy o stanowiskach. Jako dyrektor biura nie zajmował się partyjnymi nominacjami na stanowiska. A nawet gdyby, to Leszek P. na nominata partyjnego się nie nadawał. I na pewno nie polecał mu współpracy z kancelarią Tomasza T.

Podpisanie umowy z mecenasem T. było jedną z pierwszych decyzji nowego prezesa. Prokurator przekonuje, że ta umowa była niekorzystna dla Polbusu. Do września 2007 r., a więc przez parę tygodni, kancelaria dostała prawie 400 tys. zł. Prokurator przekonuje, że prace kancelarii na rzecz Polbusu nie były tyle warte. We wrześniu 2007 r. Polbus zawarł kolejną, korzystną dla kancelarii umowę. Miała dostać z Polbusu do 2010 r. ponad 2 mln zł. W umowie zapisano gigantyczne kary na wypadek jej zerwania.

W styczniu 2008 r. rada nadzorcza Polbusu odwołała Leszka P. ze stanowiska prezesa w trybie pilnym. Nowy zarząd zerwał kontrakt, a kancelaria zaczęła egzekwować należności. Z ustaleń śledztwa wynika, że uzyskała przeszło 1,5 mln zł. Polbus próbuje odzyskać przynajmniej część tych pieniędzy.

Skok na SKOK

Jesienią 2008 r. wrocławska Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo--Kredytowa podpisała kontrakt na obsługę prawną z kancelarią mecenasa Tomasza T. Równocześnie zawarto kontrakt na świadczenie usług reklamowych z firmą powiązaną z mecenasem T. Zdaniem prokuratury te działania były obliczone na wyciągnięcie pieniędzy z Kasy.

Prokurator twierdzi, że dzięki zabiegom mecenasa T. zmieniono władze Kasy. Jej szefem został Leszek P., znany nam z Polbusu. Wtedy zawarto aneksy do umów. Po co? Ułatwiały one egzekucję pieniędzy. Należności opiewały na ponad 12 mln zł.
W listopadzie 2008 r. nadzorująca działalność SKOK-ów Kasa Krajowa wprowadziła we wrocławskiej Kasie zarząd komisaryczny. Uznała za nielegalne powołanie zarządu z Leszkiem P. Rozpoczęła się błyskawiczna egzekucja należności. Najpierw mecenas T. próbował przeprowadzić operację we wrocławskich sądach, ale jego roszczenia zostały odrzucone. Wtedy mecenas T. sprzedał dług dwóm firmom windykacyjnym. Osoby z nimi związane są dziś w gronie oskarżonych.

Uzyskano sądowe nakazy egzekucji w dwóch różnych sądach w kraju: w Słupcy i w Kwidzynie. W działaniach egzekucyjnych jako pełnomocnik jednej z firm uczestniczących w przekręcie występował mecenas Dubieniecki. Innym zaangażowanym do działań egzekucyjnych prawnikiem był Robert Draba, do 2008 r. minister w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przy pomocy kilkunastu komorników ściągnięto ok. 12 mln zł. Później Kasa prawie wszystko odzyskała.

Mecenas Tomasz T. nie przyznaje się do popełnienia przestępstwa. Odmówił wyjaśnień w sprawie swojej współpracy z Polbusem, powołując się na tajemnicę zawodową. Nie przyznał się też do oszukania SKOK-u. Zapewniał, że władze Kasy z Leszkiem P. wybrano legalnie. Zaś zapisy umowy, ułatwiające egzekucję pieniędzy, zawarto z inicjatywy władz Kasy.
Do winy nie przyznaje się też Leszek P. Zapewnia, że był przekonany, iż działa zgodnie z prawem i obowiązującymi w biznesie zasadami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska