Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kadra? Nie, dziękuję...

Michał Mazur
Tomasz Szewczuk
Tomasz Szewczuk Paweł Relikowski
Rozmowa z Tomaszem Szewczukiem, najskuteczniejszym strzelcem Śląska Wrocław.

Od początku sezonu zdobył już Pan siedem bramek, czyli dokładnie tyle samo, co przez ostatnie dwa lata występów w Śląsku. Skąd ta nagła skuteczność?

Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Choć to nie jest tak, że wcześniej nie potrafiłem strzelać goli. Zawsze to robiłem, teraz po prostu wychodzi mi to z o wiele lepszym skutkiem. A skąd obecna forma? Jestem dobrze przygotowany do sezonu, trenuję sumiennie. Jeśli podchodzi się do meczu z sercem i pełnym zaangażowaniem, to zawsze coś wpadnie. Gram też częściej niż poprzednio i chyba stąd się to wszystko bierze.

Nie tylko częściej, ale też na szpicy. Wcześniej zdarzały się Panu występy w pomocy, a nawet w obronie.

No tak, w drugiej lidze trener najczęściej wystawiał mnie na prawej pomocy. Ale tak naprawdę dla mnie nie ma znaczenia, gdzie gram. I na szpicy i na boku potrafię od czasu do czasu coś strzelić.

A może chodzi o to, że w ekstraklasie gra się po prostu łatwiej niż na jej zapleczu?

Coś w tym jest. W drugiej lidze musieliśmy więcej walczyć i biegać po boisku niż teraz. W ekstraklasie futbol jest bardziej techniczny, przez co stwarza się więcej sytuacji.

Do składu wskoczył Pan dzięki kontuzji Vuka Sotirovicia. Spisał się Pan wybornie, ale Serb już jest zdrowy i powoli wraca do formy. Czy to oznacza, że znowu trafi Pan na ławkę?

Grać powinien ten, kto jest aktualnie w najlepszej formie. A to doskonale widzi nasz trener. Zresztą, kto wie, może zagramy dwójką napastników? Podobno Ryszard Tarasiewicz jest zwolennikiem takiego systemu. W ten sposób znalazłoby się miejsce dla nas obydwu. To chyba byłoby dobre rozwiązanie.

A jak z Pańską formą? Miał Pan niemal dwa tygodnie przerwy z powodu grypy.

Powoli dochodzę do siebie, trenuję już piąty dzień. Przyznaję, że na początku było ciężko. Szybko opadałem z sił i czułem się tak, jakbym dopiero zaczynał przygotowania do sezonu. Ale teraz wygląda to już całkiem przyzwoicie i byłbym w stanie wystąpić w sobotę przeciwko Piastowi Gliwice.

W meczach z Lechem i ŁKS-em przez grypę nie zagrał nie tylko Pan, ale niemal połowa zespołu. Nie było obaw, że zdziesiątkowana chorobą drużyna sobie nie poradzi?

Nic z tych rzeczy. Mamy bardzo wyrównaną ekipę. Nawet jak trzech czy czterech chłopaków wypada ze składu, to w kolejce czekają następni, którzy udanie ich zastąpią. I pokazaliśmy to w Poznaniu oraz w Łodzi, przywożąc z tych wyjazdów po punkcie.
Swego czasu spędził Pan pół sezonu w Lechu. Występując przed dwoma tygodniami w Poznaniu mógł Pan udowodnić, że ktoś się nie poznał na Tomaszu Szewczuku.

To nie do końca było tak, że się na mnie nie poznali. Byłem tylko wypożyczony z Korony, poza tym to było tuż przed fuzją Lecha z Amiką. Z dwóch dobrych drużyn zrobiono jedną, więc nawet nie myślano, że można mnie wykupić. Ale miło spędziłem czas w Poznaniu, więc tym bardziej żałuję, że nie udało mi się tam teraz wrócić ze Śląskiem.

Zaskoczyła Pana tak wysoka pozycja Śląska w lidze?

Nie. Każdy z nas ma przecież swoje ambicje. Nasz trener też jest bardzo ambitnym człowiekiem, który chce grać o jak najwyższe cele.

Skoro o ambicjach mowa. Stał się Pan czołowym strzelcem ekstraklasy. Myśli Pan może o reprezentacji? W końcu za miesiąc Leo Beenhakker organizuje tradycyjny przegląd ligowców.

Oj, nie (śmiech). Nie ma w ogóle takiego tematu. Kiedyś miałem drobny epizod w reprezentacji B i na tym zakończyłem swoją przygodę z kadrą. Nie wracajmy do tego.

W sobotę gracie z Piastem, który zajmuje ostatnie bezpieczne miejsce w lidze, a na wyjeździe zdobył tylko punkt. Z kolei wy jesteście w czołówce, a u siebie jeszcze nie przegraliście. Chyba nie trudno wskazać faworyta?

Ostatnio gliwiczanie wygrali z Polonią Bytom, więc ich morale z pewnością wzrosło. Ale będzie im bardzo ciężko zwyciężyć we Wrocławiu. Już remis będzie ich dużym sukcesem. Jednak absolutnie nie przewiduję takiej sytuacji.

W tym sezonie Piast już was raz pokonał w Pucharze Ekstraklasy.

Mimo wszystko puchar a liga to dwie różne sprawy. Zresztą wtedy w Gliwicach w pierwszej połowie graliśmy naprawdę dobrze.
Jeśli w sobotę będziemy się tak samo prezentować już przez całe spotkanie, to jestem spokojny o wynik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska