Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szli na zachód osadnicy... Przyszli i Sky Tower postawili. Za bardzo warszawski

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas
Od początku kibicowałem tej inwestycji. Jak każdy wrocławianin. Bo przecież wiadomym było, że powstaje obiekt, który stanie się symbolem stolicy Dolnego Śląska. Bez względu na to, czy będzie to "perła w koronie" czy "koszmarny Karolek", że posłużę się porównaniami filmowymi.

I powstał. I jak? Zanim sam odpowiem, to jeszcze jedno wcale nie drobne wtrącenie.

Maj ma się już ku końcowi, a nie wiem, czy Państwo zauważyli, że chyba pierwszy raz w historii nie celebrowaliśmy zakończenia II wojny światowej. Toż to szok - jak mawiał Władysław Pawlak, bohater słynnej trylogii Sylwestra Chęcińskiego, oglądając Stany Zjednoczone z perspektywy człowieka wychowanego w zabużańskich Krużewnikach. I nie chodzi mi o dyskusję, czy świętować po nowemu 8 maja, czy według starej radzieckiej tradycji 9 maja. Żadna z tych dat praktycznie nie została zauważona. Jako przedstawiciel pokolenia wychowanego na kultowych "Czterech pancernych i psie", "Jarzębinie czerwonej" czy "Ogniomistrzu Kaleniu" odczuwam dotkliwie brak tego klimatu. A gdzie te akademie, składanie wieńców pod obeliskami, spotkania z kombatantami? Wiem, że jest ich coraz mniej, ale może to jeszcze większa zachęta, by je organizować. Naprawdę trochę mi żal, bo tracimy kontakt z naszą przeszłością. Tracimy najcenniejsze źródła informacji o niedawnych dziejach, czyli relacje świadków.

Ale z drugiej strony... To chyba sygnał, że ta historia staje się już prawdziwą historią. Taką książkową, niemającą wpływu na nasze codzienne życie. Bo II wojna światowa staje się dla nas takim samym wydarzeniem, jak bitwa pod Termopilami, spotkanie Chrobrego z Ottonem III czy kampanie Napoleona. Gdzieś, kiedyś... ale na co dzień "trzeba z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe, a nie w uwiędłych laurów liść z uporem stroić głowę".

To odspawanie się od XX-wiecznej his-torii jest ważne zwłaszcza dla nas, Dolnoślązaków. Ludzi zamieszkujących region, dla którego II wojna światowa była czymś szczególnym. W jej wyniku my wszyscy tu się znaleźliśmy. Na początku nasi dziadkowie i rodzice, a teraz my. Trzecie czy nawet już czwarte pokolenie "zdobywców". A ponieważ już trzecie czy czwarte pokolenie "zdobywców", to wreszcie tubylców. Bo o ile dla naszych dziadków czy rodziców pewne rzeczy były tu jeszcze kiedyś obce, to dla nas wszystko jest już nasze. I remontujemy, budujemy, jak to u siebie. Ale czasami to chyba nawet za bardzo. Trochę zapominamy o genius loci, czyli specyfice miejsca, bo ja uważam, że każde miasto ma swój charakter, a Wrocław to już szczególnie. Od 20 lat mamy z tym jakiś problem. Bo z jednej strony powstawały takie budowle, jak Galeria Dominikańska, którą architekt starał się wkomponować w przestrzeń placu Dominikańskiego i okolicznych uliczek. A z drugiej strony kilkaset metrów od Rynku stanęły słynne Solpole. Oczywiście rzecz gustu, ale mnie do dzisiaj, jak obok nich przechodzę włosy się jeżą i to dużym jeżem. Wrocławianie ich nie kupili i podobno mają zostać wyburzone, ale na razie postawiłbym nacisk na podobno.

Adres Powstańców Śląskich 95 ma chyba swój szczególny genius loci. Duch tego miejsca jest dość niesforny. Bo przecież należy pamiętać, że w powojennej historii najpiękniejszego na świecie miasta stanął tam już drugi, delikatnie mówiąc, kontrowersyjny budynek. Najpierw był Poltegor, inwestycja nigdy niedokończona, z wejściem nie z tej strony, z której przewidzieli projektanci. Ale był to pierwszy taki biurowiec we Wrocławiu i trochę się do niego przyzwyczailiśmy. Zwłaszcza że nie mieliśmy wyboru. A teraz w jego miejscu stanął Sky Tower. I jak? No dobrze, odpowiem. Coś mi w nim nie pasuje. Z każdej perspektywy. Jest jak z innej bajki. Ewidentnie nie wrocławskiej. Genius loci przekombinował. To tak, jakby mi ktoś przeflancował kawałek Szanghaju czy Nowego Jorku nad Odrę. I nie chodzi mi o cenę mieszkania w granicach 7 milionów złotych polskich za sztukę, choć są tam i tańsze. To informacja dla tych, którzy pierwszego dostają trochę mniej.

Jednak jak popatrzeć na otoczenie Sky Tower, to stawianie tam kopii katedry Notre Dame ze strzelistymi wieżami byłoby jeszcze większą kpiną. Wśród tych bloków zbudowanych na gruzowiskach XIX-wiecznej zabudowy w latach 60., 70 i 80.
Docieramy chyba do zasadniczego pytania. Jak ma wyglądać Wrocław? Miasto z 1000-letnią tradycją, ale po przejściach. Miasto, które wskutek wojny straciło bardzo dużo ze swej historycznej zabudowy. Kiedyś mądrzy architekci zdecydowali, że Rynek zostanie odbudowany według starych planów, a nie będzie blokowiskiem, co stało się w wielu innych miastach Dolnego Śląska.

Leszek Czarnecki, stawiając Sky Tower w swoim mieście, wybrał inną drogę, ale też w innej części miasta, z której już kiedyś chciano uczynić Wall Street po wrocławsku. Możemy więc uznać, że coś w tym kierunku się zaczęło dziać, ale czy ktoś dotrzyma kroku jednemu z najbogatszych ludzi w Polsce? Bo na razie to przy Powstańców Śląskich 95 jest tak trochę po warszawsku. Bogato, z zadęciem, ale trochę bez sensu. Żeby było po wrocławsku, to jeszcze czegoś tam brakuje. Choć z drugiej strony, Czarnecki mógł go postawić w innym mieście. Wolał w swoim, i to jest już po wrocławsku...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Szli na zachód osadnicy... Przyszli i Sky Tower postawili. Za bardzo warszawski - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska