Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oferta nie do odrzucenia

Michał Lizak
Piotr Waśniewski
Piotr Waśniewski Marcin Osman
Rozmowa z Piotrem Waśniewskim, prezesem Śląska Wrocław, byłym szefem PGE Turowa Zgorzelec

Dobrze, że w ostatni weekend nie było w planach derbowego spotkania PGE Turowa ze Śląskiem, bo znalazłby się Pan w dość niefortunnej sytuacji - jako prezes obu klubów!

Rzeczywiście - w takiej sytuacji chyba zostałbym w domu, żeby nie być posądzonym o wspieranie którejkolwiek ze stron. To oczywiście żart. Tak naprawdę objęcie przeze mnie funkcji prezesa Śląska było możliwe tylko dlatego, że chodziło o klub piłkarski, a nie koszykarski, a więc nie kolidowało to z interesami mojego dotychczasowego pracodawcy - PGE Turowa.

Powołanie Pana na prezesa Śląska odbierane jest jednoznacznie. Pana celem ma być zbudowanie silnego, klubu dwusekcyjnego - piłkarsko-koszykarskiego.

Można odnieść takie wrażenie i wiem, że jest to tak odbierane. To jednak decyzja właściciela - miasta. Gdy rozpoczynaliśmy rozmowy o mojej pracy, w Śląsku nie było tematu koszykarskiego, bo klub Waldemara Siemińskiego grał w lidze. Teraz warunki się zmieniły i taki projekt na pewno jest ciekawy. O ile taką decyzję podejmie miasto.

A podejmie?

Nic nie jest przesądzone. Ale wiem, że w mieście jest zainteresowanie takim projektem.

A jaki jest Pana stosunek do takiego rozwiązania?

Jestem zdecydowanie za. Taki układ sprawdza się w największych klubach w Europie, wierzę, że podobnie może być we Wrocławiu. Ale w zawodowym sporcie zawsze podstawą muszą być pieniądze - projekt uda się zrealizować jedynie wówczas, gdy będzie pomysł na jego finansowanie.

Nie obawia się Pan, że ewentualna próba odbudowy koszykówki przy pomocy klubu piłkarskiego spotka się z negatywnym przyjęciem kibiców piłkarskich? W końcu koszykówka zaangażuje środki, które mogłyby pójść na piłkę nożną.

Istnienie w jednej spółce dwóch sekcji nie oznacza, że jest jeden worek z pieniędzmi, z którego czerpie się środki na wszystko. Każda sekcja musi być odrębną firmą, z własnym budżetem. Oszczędzać można na wspólnej administracji, promocji, szerszym dotarciu do kibica. To ma być wartość dodana.

Pracował Pan z Waldemarem Siemińskim tuż po tym, jak kupił Śląsk od Grzegorza Schetyny. Jak z tej perspektywy ocenia Pan to, co kilka tygodni temu stało się z koszykarskim Śląskiem?

Nie chcę komentować decyzji Waldemara Siemińskiego, bo nie znam wszystkich warunków, w jakich ją podejmował. Dziwić może jedynie moment jej podjęcia - tak naprawdę u progu sezonu. Kilka tygodni wcześniej, gdy zgłaszał klub do rozgrywek, wiedział przecież, na co się porywa. Może jednak nie mam pełnej wiedzy odnośnie sytuacji spółki, może fiaskiem zakończyły się rozmowy z kandydatem na strategicznego sponsora. Tego nie wiemy.

Pan byłby w stanie podjąć podobną decyzję?

Profesjonalny sport opiera się na pieniądzach i gdy ich nie ma - niemożliwe jest funkcjonowanie klubu. Ja nie wyobrażam sobie startu do rozgrywek bez zapewnionego minimum na przetrwanie.
Ile potrzeba czasu, by odbudować koszykówkę we Wrocławiu?

To zależy, co oznacza odbudowanie koszykówki. Czy od razu walkę o mistrzostwo, czy też ponowny start w rozgrywkach ligowych. Bo drogi są dwie - duże pieniądze i szybki powrót do elity albo budowanie zespołu w oparciu o młodych, perspektywicznych, także polskich graczy z szansami na sukces w przyszłości. I jak zwykle wszystko zależne jest od tego, jakimi środkami klub będzie dysponował. Poza tym dla mnie odbudowa koszykarskiego Śląska to nie tylko wynik sportowy, ale także powrót do szerokiego zainteresowania kibiców i sponsorów koszykówką w tym mieście. A na to na pewno nie potrzeba lat.

Przez lata to koszykówka była siłą napędową Śląska, ale wydaje się, że po awansie piłkarzy do ekstraklasy to się zmieniło. Jaka jest Pana wizja przyszłości wrocławskiej piłki nożnej?

Piłkarski Śląsk jest teraz nadspodziewanie silny sportowo - ma dobre wyniki, wręcz zaskakujące, jak na beniaminka. Docelowo jednak chciałbym, by i piłkarze, i koszykarze zawsze byli faworytami rozgrywek - walczyli o europejskie puchary czy tytuł mistrzowski. To ma być cel. Organizację spółki trudno mi na razie oceniać - nie znam jeszcze wszystkich pracowników. Tak naprawdę pracę rozpocznę 10 listopada.

Jak sprawić, by w 2010 roku, gdy ma być gotowy nowy stadion, na mecze wrocławskiego zespołu przychodziło po 40 tysięcy widzów? Czy jest to w ogóle realne?

To bardzo ambitny projekt i jego realizację zapewni działanie na kilku polach. Po pierwsze - silny zespół i dobre wyniki, z grą w Europie, która poszerza zainteresowanie, bo wtedy jesteśmy nie tylko reprezentantem miasta czy regionu - ale też kraju. Po drugie zmiana negatywnego wizerunku piłki - i jako sportu, i jako zjawiska. Chodzi mi o kibiców futbolowych. Wreszcie konieczne jest otwarcie na młodzież i rodziny - tam są kibice Śląska. To musi być klub wrocławian i Dolnego Śląska, a nie tylko zespół zatwardziałych fanów.

Ile pieniędzy miasto musiałoby przeznaczać na zawodowy sport - na swój klub miejski - by mieć silną piłkę nożną i koszykówkę?

Przede wszystkim bycie właścicielem klubu nie oznacza, ze trzeba go w stu procentach finansować. A o jakie pieniądze chodzi? Dziesiątki milionów złotych - jeśli obie sekcje mają grać o mistrzostwo i w pucharach. I w takim układzie budżet piłkarski musi być czterokrotnie większy od koszykarskiego.

Do kiedy pracuje Pan w PGE Turowie Zgorzelec?

Dziś odbędzie się posiedzenie rady nadzorczej, na którym zostanę odwołany.

Patrząc z perspektywy Zgorzelca można powiedzieć, że porzuca Pan klub w połowie drogi.

Tak mogą powiedzieć tylko kibice. Rada nadzorcza, powierzając mi funkcję prezesa, wiedziała, że gdy dostanę ofertę z Wrocławia, który jest moim rodzinnym miastem, to odejdę. Więc to nie było zaskoczenie. A propozycja Śląska należała do tych "nie do odrzucenia".

Kto będzie Pana następcą?

Decyzję podejmie dziś rada nadzorcza - ja nie będę miał już na to żadnego wpływu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska