Mieszkańcy Świdnicy są zbulwersowani - amerykański koncern motoryzacyjny Remy International ogłosił, że do końca kwietnia zamknie tamtejszy zakład. Ponad trzysta osób straci pracę.
- W obecnej sytuacji finansowej musimy szukać oszczędności - tłumaczy Philippe James, dyrektor zarządzający Remy na Europę.
Dodaje, że koncern zamknął już zakład w stanie Mississippi, a produkcja ze Świdnicy zostanie w całości przeniesiona do kilku fabryk: w Meksyku, Korei Południowej i na Węgrzech.
Amerykanie obiecują, że pomogą ludziom przekwalifikować się i znaleźć nową pracę, ale związkowcy uważają, że to czcze obietnice, które mają jedynie uspokoić nastroje.
- Żądamy odpraw wyższych niż trzymiesięczne zarobki - mówi Lucjan Machul, szef Związku Zawodowego Pracowników Remy Automotive.
Działająca w powiecie zgorzeleckim firma Unirubber właśnie zwolniła 79 osób. Przedsiębiorstwo zamknęło jeden z wydziałów, wytwarzających gumowe kółka do wózków, szpitalnych łóżek i koszy na śmieci.
- Wzrost cen surowca oraz konkurencja firm indyjskich i chińskich sprawiły, że ta produkcja zaczęła przynosić nam straty - wyjaśnia prezes Izabela Owczarek-Rymarowicz.
Zapewnia, że niezagrożone są dwa pozostałe wydziały, gdzie wytwarza się gumowy granulat do budowy boisk i przetwarza gumowe odpady. Zatrudnienie ma nadal ponad 100 osób.
Większość zwolnionych pracowników to mieszkańcy gminy Węgliniec, część znalazła już inne zajęcie. Pozostałym z pomocą pospieszył lokalny samorząd.
- Możemy przekazać niewielkie zapomogi, dofinansować przedszkole dla dzieci lub obiady szkolne - tłumaczy Andrzej Kutrowski, burmistrz Węglińca.
Źle wygląda sytuacja w Miliczu. Najpierw zbankrutowała tam fabryka bombek, teraz ten sam los spotkał firmę Beeks Furniture - pracę straciło 170 osób. Wytwarzano tam meble dla klientów z Europy Zachodniej, więc upadek mógł spowodować niekorzystny kurs złotówki.
- Będę próbował sprzedać fabrykę w całości - obiecuje syndyk Jarosław Kaczmarek.
Sprawdziliśmy, że po zaprzestaniu produkcji w fabryce autobusów Jelcz Powiatowy Urząd Pracy w Oławie nie ma sygnałów o kolejnych grupowych zwolnieniach. Nie znaczy to, że w okolicach Wrocławia nie widać oznak kryzysu.
Kazimierz Kimso, wiceprzewodniczący Solidarności na Dolnym Śląsku, twierdzi, że za bramę idą zatrudnieni przez agencje pracy tymczasowej. Według niego, w dużych wrocławskich firmach na takich zasadach przyjęto ok. 30 proc. pracowników.
Najlepsza sytuacja jest chyba w Legnicy, gdzie we wrześniu przybyło jedynie 27 bezrobotnych. Z powodu likwidacji oddziału Strzegomskich Zakładów Papierniczych straciło pracę kilkadziesiąt osób.
- Na razie nie ma podstaw do niepokoju - uspokaja Teresa Pasternak, dyrektorka Powiatowego Urzędu Pracy w Legnicy.
Współpraca: RS, RZ, ZYG
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?