Kilkanaście dni temu przypominaliśmy piękną karierę Henryka Charuckiego, który na Dolny Śląsk trafił ze swej maleńkiej Paproci Dużej w województwie podlaskim. Na miniony weekend tam wrócił. Z nagrodami, które ufundował na rozgrywany w rodzinych stronach wyścig w ramach 52. Mazovia Tour. W kat. do 50 lat (85 km) triumfował Mateusz Mrokowski. Z kolei w kat. +50 (68 km) zwyciężył... Henryk Charucki. Nie wracał jednak z pucharem dla zwycięzcy, który sam wiózł przecież z Wrocławia. Zostawił go na pamiątkę tamtejszej Ochotniczej Straży Pożarnej, przed której remizą usytuowano start oraz metę. Za Harrym uplasowali się Lechosław Michalak, Grzegorz Tramś i Zygmunt Krawczyk. Na dalszych miejscach również mieliśmy Dolnoślązaków. Ósmy był Ryszard Rawski, a 10. Jan Faltyn, torowy wicemistrz świata z 1977 roku w wyścigu punktowym.
Dodajmy, że niespełna 60-letni Faltyn urodził się w Olesznej pod Sobótką. W tym samym domu, co Jan Brzeźny, dwukrotny zwycięzca Tour de Pologne, swego czasu prawa ręka Ryszarda Szurkowskiego. Pan Janek przez jakiś czas nie będzie jednak mógł siadać na rower. W czasie przejażdżki doznał przykrego urazu. - Jechałem normalnie, szybko. Wyprzedził mnie samochód, po czym niemal od razu zaczął skręcać w prawo na posesję, nie dając mi szans. Mam pęknięty jeden z kręgów, leżę w szpitalu, ale niebawem zacznę już wstawać - przekazał nam kilka dni temu Brzeźny. Jak znamy życie, niebawem znów będzie kręcił, bo kolarze to twardzi i pracowici ludzie. Świetnie znają maksymę - módl się tak jakby wszystko zależało od Boga i pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?