Otóż przewinęli się przez Festiwal Piosenki Francuskiej w Lubinie, a niektórzy, jak Młynarski, patronowali mu ćwierć wieku. Wtedy uważano, że Lubin stać na ogólnopolską imprezę, a lubinianom należy się więcej wrażeń niż oferuje dom kultury.
Teraz inaczej. Festiwal padł, gdyż władze uważają, że Lubin to brzmi dumnie i to już wystarczy, by nie być prowincją. Ale lubiński festiwal odradza się we Wrocławiu. Lubiński, bo z Barbarą Podmiotko w jury, i pod tą samą egidą (ambasada Francji, Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Francuskiej). Szkoda, że wrocławianie ignorują lubiński rodowód imprezy (a może tak szybko zapomnieli?). Szkoda też, że Lubin, zamiast likwidować, nie rozwinął festiwalu z pomocą Wrocławia. C'est la vie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?